poniedziałek, 28 listopada 2016

Prawybory we Francji - mega problemy w Europie

Rozstrzygnięta wczoraj we Francji, druga tura prawyborów prezydenckich na prawicy, w której Francois Fillon, zdecydowanie wygrał z Alain'em Juppe, będzie miała istotne znaczenie nie tylko dla Francji, ale i dla Europy.
Po pierwsze, wszystkie sondaże zdecydowanie potwierdzają, że przyszłoroczne wybory prezydenckie we Francji, nie będą tradycyjną dotąd dla V Republiki batalią między lewicą, a prawicą. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, będzie to w drugiej turze tychże wyborów pojedynek tradycyjnej prawicy, z prawicą narodową. W konsekwencji, francuska lewica z pewnością zmierzy się z determinizmem poparcia w drugiej turze właśnie Francois'a Fillon'a, celem niedopuszczenia do sprawowania władzy przez Marinę Le Pen z Frontu Narodowego.
Po drugie, trend który pojawił się w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA i zwycięstwo D. Trumpa, wcale nie przekreśla - nawet w warunkach nadzwyczajnej mobilizacji elektoratu - scenariusza, w którym urząd prezydencki we Francji, przypadnie mimo wszystko przywódczyni Frontu Narodowego. 
Z europejskiej, w tym także z polskiej perspektywy, wczorajsze zwycięstwo F. Fillon'a, niesie za sobą poważne konsekwencje i wyzwania.
F. Fillon - konserwatysta i liberał, a nade wszystko pragmatyk, wzorujący się na Margaret Thatcher - jest zwolennikiem nie tylko poprawnych stosunków z Rosją, jest jednoznacznym zwolennikiem uznania aneksji Krymu przez Rosję. To poważne wyzwanie dla aktualnej aksjologii Wspólnoty Europejskiej. Jeżeli nowe tendencje w polityce francuskiej, zostaną wzmocnione dodatkowo przez werdykt wyborczy w Niemczech, to rychło może się okazać, że pryncypialna anty rosyjskość, preferowana przez polski rząd, może stać się dysfunkcjonalna i po prostu passe.
Fillon to także otwarty i jednoznaczny zwolennik odwrotu od tradycyjnych wartości dla francuskiej lewicy: obniżania wymiaru tygodnia pracy, sprzeciwu wobec wydłużania wieku emerytalnego, a szerzej apologetyki syndykalizmu. Jeżeli mimo to uda mu się pozyskać poparcie większości i wygrać wybory, będzie to wyraźny, jednoznaczny sygnał, że doktryna francuskich socjalistów straciła swój społeczny powab. Będzie to także nie lada wyzwania dla populistycznej prawicy w Europie, a zatem i PiS, która lansuje diametralnie odmienny punkt widzenia.
Prezydentura F. Fillon'a - zresztą analogicznie jak potencjalnie Marine Le Pen - oznacza z wysokim prawdopodobieństwem zmianę struktury i kierunku rozwoju jedności europejskiej. Na skutek zasadniczych różnic aksjologicznych między "Starą", a "Nową" Europą, spodziewanego wyjścia Wlk. Brytanii ze struktur U.E, przesądzona być się wydaje reforma kształtu Wspólnoty Europejskiej, powstanie Europy "dwóch prędkości", odejście od subsydiowania rozwoju biedniejszych krajów członkowskich, rozumianego jako eksport miejsc pracy i dobrobytu, w imię coraz otwarcie kontestowanej na Zachodzie zasady solidarności. To kolejne wyzwanie dla Polski o wręcz egzystencjalnym charakterze, wobec którego polskie władze zdają się być merytorycznie i praktycznie nie przygotowane, tkwiąc na straconej pozycji. 
W ocenie aktualnej rzeczywistości politycznej we Francji i wynikających z niej wniosków, można próbować bagatelizować sytuację, czego najlepszym dowodem odwoływanie się do słów Emila Ciorana (1911 - 1995) - Rumuna z urodzenia, a Francuza z wyboru, który w swojej książce "O Francji" (wyd. polskie Wyd. Aletheia. 2016) napisał: "[...] Francuzi wolą celnie ujętą nieprawdę, od prawdy źle sformułowanej [...]". Marne to jednak pocieszenie, zwłaszcza dla nie Francuzów. Europa wkracza w wielowymiarowy czas poszukiwań i eksperymentów.
W sensie politycznym, lewica walczy o przetrwanie, czego nie zapewnią jedynie kosmetyczne zmiany. Czas klasycznej lewicy i jej atrybutów, właśnie się kończy, konieczne są zasadnicze zmiany doktrynalne, uwzględniające rewolucyjne, epokowe zmiany socjologiczne oraz znalezienie satysfakcjonującej społecznie odpowiedzi na kluczowe wyzwania rozwojowe. Zarazem jednak wcale nie jest przesądzony triumf nacjonalizmów, które z jednej strony stają przed szansą przejęcia władzy, z drugiej zaś - odrzucając wyborczą demagogię - są świadome uwarunkowań i ograniczeń, grzesząc niejednokrotnie, niejako przy okazji, pychą i całkowitym zerwaniem z realiami, w imię absurdalnych założeń ideologicznych.
Szampan jest bez wątpienia atrybutem francuskim, ale jedynym miejscem gdzie z powodów politycznych można się nim dziś swobodnie delektować, konstatując przychylność losu, jest Rosja i Kreml. Dla Rosji, wczorajszy wynik prawyborów we Francji, to prawdziwy dar niebios i chichot historii, wpisujący się w trwały trend, po zdaje się korzystnym - z punktu widzenia rosyjskich interesów - werdykcie w wyborach prezydenckich w USA.
A my w Polsce? Dalej wierzmy w mesjanizm i polonocentryzm, dalej preferujmy mistycyzm, dalej ulegajmy narodowej fascynacji, prolongujmy roszczeniową postawę w Europie, marginalizujmy relacje z kluczowymi sąsiadami i sojusznikami europejskimi. Czas prawdziwej próby i egzaminu narodowego, jest już coraz bliższy. Otwartą pozostaje tylko kwestia czy będzie komu wystawić rachunek za obecną, wszechobecną, powalającą arogancję.