niedziela, 21 maja 2017

Prezydenta też poznaje się po tym jak kończy....

          Nowy Prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron zaprzysiężony, nowy francuski rząd pod przewodnictwem członka Republikanów Eduard'a Philippe także. Pierwsze działania o wymiarze symbolicznym również za nami: pierwsza wizyta zagraniczna - Niemcy, pierwsza wizyta poza Europą - Mali. Zresztą tych symboli na początek kadencji jest znacznie więcej, jak choćby konstrukcja rządu: autentyczny parytet między kobietami i mężczyznami: 11 : 11 - jedyna taka sytuacja w Europie. Jednocześnie jednak i rząd i prezydent cieszą się niezmiernie niskim, bo nie przekracającym 40% poparciem społecznym.
O ile w polityce zagranicznej, priorytety nowego prezydenta wydają się być oczywiste i tylko niektórych (zwłaszcza Polaków) mogą nie tylko zaskakiwać, ale mogą się okazać dla nich w konsekwencji dolegliwe (koncepcja Europy wielu prędkości, reformy finansowej Wspólnoty), o tyle priorytety w polityce krajowej są nie tyle mgliste, co otwartą pozostaje kwestia możliwości realizacji programu wyborczego E. Macron'a.
Wszystko zależy od wyników nadchodzących wyborów parlamentarnych we Francji (11 i 18 czerwca br.), od których zależy prawie wszystko. Celem nowego włodarza Pałacu Elizejskiego, jest budowa nowej większości prezydenckiej, na zasadach nie znanych Francji od czasów De Gaulle'a i z zastrzeżeniem, że E. Macron nie dysponuje zapleczem, charyzmą oraz poparciem analogicznym dla twórcy V Republiki.
Nowa większość prezydencka, musi być zbudowana w konflikcie z dotychczasowym francuskim systemem partyjnym, w opozycji wobec lewicy i tradycyjnej prawicy. Konsekwencją - już na etapie konstruowania rządu przejściowego - była konieczność oparcia go na kandydatach z  prawie wszystkich środowisk politycznych, wbrew ich własnemu obozowi politycznemu, dającym choćby teoretyczną rękojmię pozyskania społecznej akceptacji, a w konsekwencji głosów w elekcji parlamentarnej.
Czy strategia Prezydenta Macrona jest zasadna, możliwa do realizacji?
E. Macron nie miał i nie ma wyjścia. Akcentując ponadpartyjny charakter własnej kandydatury już na wczesnym etapie kampanii prezydenckiej, E. Macron nie tylko rzucił wyzwanie francuskiemu systemowi partyjnemu, ale niejako zawężył plan dyskursu i działania. Z drugiej strony, zepchnięte do głębokiej defensywy trdycyjne partie i ich aparat, doskonale wiedzą o jaką stawkę toczy się gra i z pewnością, bez walki nie oddadzą pola, nie godzą się na rolę marginesu francuskiej polityki.
Przegrana Prezydenta Macrona w wyborach parlamentarnych, oznaczać będzie poważne uszczuplenie pola działania prezydenta, ryzyko realizacji jego obietnic wyborczych, czego symbolem znana z francuskiej praktyki politycznej V Republiki koncepcja cohabitation: rządy prezydenta i większości parlamentarnej pochodzących z różnych, czasami wrogich obozów politycznych.
W ocenie perspektyw i prawdopodobieństwa sukcesu wyborczego obozu E. Macrona, należy w moim przekonaniu zachować umiar. Osobiście uważam, że rozbicie polityczne francuskiej sceny politycznej, dominacja ideologicznych podziałów i  - mimo sukcesu wyborczego w wyborach prezydenckich - niskie poparcie społeczne dla nowego prezydenta, upoważnia do formułowania wniosku o analogicznie niskim prawdopodobieństwie powstania większości prezydenckiej. Być może sytuację zmienią wyniki pierwszej tury wyborów parlamentarnych, po których - przy zakładanym bardzo wysokim poparciu Frontu Narodowego - dojdzie do aliansów i porozumień między tradycyjną prawicą i lewicą, celem ograniczenia wpływów politycznych partii Marine Le Pen. Na dziś perspektywy budowy nowej większości prezydenckiej, na nowych zasadach, wydają się być mało realne.
Mając powyższe na względzie, w powszechnej euforii towarzyszącej wyborowi Emmanuel'a Macron'a na Prezydenta Republiki, akceptując ten wybór i dobrze życząc nowego francuskiemu prezydentowi, bo zawsze dobrze życzę Francji i akceptuję werdykty demokracji, zachowam umiar w ocenie wagi tego wyboru. Wszak Prezydenta też poznaje się po tym jak kończy, a aktualny prezydent Republiki Francuskiej ledwie zaczął. Dla realizacji programu z którym wygrał wybory, niezbędna jest jako warunek sine qua non większość prezydencka. Poczekamy, zobaczymy. 
Dla Polski i Polaków, francuski werdykt w wyborach parlamentarnych niewiele zmieni. Orientacja na konieczność zmiany funkcjonowania Współnoty Europejskiej, stanowi we Francji przedmiot daleko posuniętego consensusu. U jego źródeł leży nie polski hydraulik, a polski polityk, który z rażącą niewdzięcznością wobec rozmiaru i znaczenia dla Polski europejskich funduszy strukturalnych, burzy jedność europejską. Niestety, to także pokłosie wrodzonego nam anarchizmu, a szerzej zatruwającego polskie życie publiczne od wieków romantyzmu i jego sztandarowych atrybutów.  
   

wtorek, 2 maja 2017

Co by było, gdyby Frontu nie było

Finałem obecnego tygodnia w polityce, w wymiarze europejskim, będzie druga tura wyborów prezydenckich we Francji. Dla jednych (zwolennicy E. Macron'a) formalność, dla drugich (sympatycy M. Le Pen) historyczna szansa, dla wielu (Ci, którzy pozostaną w domu, głównie zwolennicy tradycyjnej prawicy i takiej samej lewicy), traumatyczne przeżycie oraz dylemat i dramatyczny zawód.
Dyskusja o francuskich wyborach prezydenckich, a wkrótce i parlamentarnych, mimo ich złożoności i potencjalnych, wielopłaszczyznowych konsekwencji, nie powinna być wyłącznie sporem o podłożu motywowanym poprawnością polityczną i etykietyzacją.
Warto zastanowić się szerzej nie tylko nad skutkami zachowań politycznych, preferencji i wyborów Francuzów, ubolewać nad ich rzekomą niedojrzałością i analogicznym ekstremizmem, ale nade wszystko potrzebna jest refleksja, nad przyczynami masowego przepływu elektoratu oraz wzrostu poparcia ruchów radykalnych, nie tylko na prawicy.
Teza, że ekstremizm we Francji nie jest efemerydą, ale jest zjawiskiem względnie trwałym, już od Rewolucji Francuskiej, znajdującym zmienne poparcie społeczne, w zależności od rozwoju sytuacji społeczno - politycznej i koniunktury ekonomicznej (przykładem choćby Action Francaise, ligi, z Croix de Feu na czele, czy wreszcie klasyczne partie: Front Paysan H. Dorgeres'a, Faisceau G. Valois, powstała w 1936 roku Parti Populaire Francais Jacques'a Doriot'a. która dorównywała liczebnością FPK, mimo samoograniczenia bazy członkowskiej!!!, o etapie Rewolucji Narodowej: 1940 - 1944, której ucieleśnieniem Vichy, nie zapominając. Także po 1945 roku, ruchy radykalne zajmują widoczne miejsce na francuskiej scenie politycznej, czego sztandarowym potwierdzeniem posiadająca 51 osobową reprezentację parlamentarną po wyborach 1956 roku, w których uzyskała 11,5% głosów, Unia Obrony Handlowców i Rzemieślników - UDCA P. Poujade'a), jest bez wątpienia zasadna, ale nie może tłumaczyć ona i uzasadniać wszystkiego.
Nie mniej istotne od istnienia tradycyjnej pożywki dla ruchów radykalnych we Francji, jest dostrzeganie prawidłowości i tendencji oraz odpowiedź na pytanie co się stało, że Front Narodowy - partia, która jeszcze w 1981 roku z przyczyn formalnych (brak podpisów tzw. 500 wyborców kwalifikowanych) nie była w stanie wystawić kandydata w wyborach prezydenckich, od wyborów europejskich 1984 roku (uzyskuje w nich 10,95% głosów), jest trwałym elementem francuskiego krajobrazu politycznego.
To nie tylko efekt poważnego i rozległego kryzysu ekonomicznego, potęgowanego przez globalizację/mondializację oraz postępujące zmiany w stratyfikacji społecznej (zmierzch klasy robotnicze, niezależnie pracujących, na rzecz lawinowego wzrostu funkcjonariuszy biurokratycznego państwa, o zupełnie innej percepcji życia społecznego). Presja obcych kulturowo imigrantów i problemy kształtu Współnoty Europejskiej, to także powód ważki, ale nie rozstrzygający. Źródeł renesansu radykalizmu, nie wyczerpuje też kryzys tożsamości narodowej, zachwianie poczucia bezpieczeństwa u znacznej cześci Francuzów, wreszcie redukcja debaty politycznej przez tradycyjne partie, do wyboru określonego modelu rozwoju gospodarczego, z deprecjonowaniem problemów społecznych.
Wydaje się, że zwłaszcza trzy kwestie, są z oczywistych powodów przemilczane i pomijane w analizach dotyczących przyczyn aktualnej pozycji radykalizmu we Francji:

1. Wiarygodność i konsekwencja w poglądach Frontu Narodowego. Wystarczy choćby pobieżna analiza programu tej formacji aby wykazać, że jej fundamentem programowym od dekad jest tożsamość narodowa, rozumiana jednocześnie w kategoriach etnicznych i kulturowych. Analogicznie, trwałe miejsce w programie Frontu, ma dezyderat jednorodności społecznej i szeroko pojętej preferencji narodowej (la preference nationale), oczekiwanie respektowania tradycji, sanacji narodowej, uprzywilejowanej pozycji francuskiej rodziny. Równie fundamentalny jest sprzeciw wobec partiokracji (cztery główne, historyczne partie V Republiki: RPR, UDF, FPK i PS, określane były mianem "bandy czworga" - "la bande des quatres"). Front od zawsze opowiadał się w końcu za gaullistowską wizją Konfederacji Europejskiej, wbrew Traktatom z Maastricht, które "upokarzają Francję". F.N od zarania, pryncypialnie i stanowczo sprzeciwia się imigracji, "która nie jest szansą dla Francji, lecz Francja jest szansą dla imigrantów". Te dezyderaty programowe powstały w czasie, kiedy europejską polityką zawładnęła idea kreolizacji i wielokulturowości, przekonanie o globalizacji jako panaceum na wszystko.

2. Kwestia bazy społecznej i elektoralnej Frontu Narodowego, którą - wbrew obiegowym i tendencyjnym opiniom - nie stanowią wcale wyłącznie ci, którym się nie udało. Już w latach 80 - tych ubiegłego wieku, w bazie członkowskiej partii, widoczna była co prawda nadreprezentacja mężczyzn, ale aż ponad połowę członków partii stanowili dobrze wykształceni ludzie do 35 roku życia, a 32%, przedstawiciele wolnych zawodów i kadry kierownicze. Już wtedy było wiadomo, że Front Narodowy dysponuję najbardziej przyszłościową bazą członkowską ze wszystkich francuskich partii politycznych. Przedstawiciele tzw. głównego nurtu, zbagatelizowali te tendencje i charakterystyki. Analizy socjologiczne elektoratu Frontu także nie pozostawiają złudzeń: i w latach 80 -tych XX wieku i obecnie ma on charakter ponadklasowy, był i jest najbardziej pesymistyczny w ocenie perspektyw własnych i kraju, cechuje go wyraźny krytycyzm oraz rezerwa wobec Zjednoczonej Europy, integracji europejskiej, globalizacji. Te prawidłowości też zbagatelizowano.

3. Istotną rolę w rozwoju Frontu Narodowego odegrało zaplecze intelektualne, zwłaszcza skoncentrowane wokół Klubu pod Zegarem (Club de l'Horloge) oraz Stowarzyszenie GRECE (le Groupement de Recherche et d'Etudes pour Civilisation Europeenne - Stowarzyszenie Poszukiwań i Studiów nad Cywilizacją Europejską. Prace A. de Benoist, a nade wszystko kolejne publikacje książkowe Klubu pod Zegarem, ze słynnym manifestem programowym: "La politique du vivant", zrobiły wiele dla popularyzacji idei prawicy narodowej we francuskim społeczeństwie. To przedstawiciele w/w organizacji i inni reprezentanci tzw. "Nowej Filozofii" (B, - H. Levy, A. Glucksmann, Ch. Jambet, G. Lardeau), tworzą podstawy teoretycznego uzasadnienia doktryny prawicy narodowej (tytułem jedynie ilustracji, podstawowe zagrożenie widzą oni w zaniku europejskich wartości w życiu społecznym, za co winę ponoszą "współcześni barbarzyńcy": 1). technokraci, wykorzystujący państwo dla rzekomo najdoskonalszej formy zaspokajania potrzeb, 2). tzw. progresiści, ulegający fetyszowi lewicowych dogmatów, które w istocie niszczą tradycję, 3). pedagodzy amnezji, odpowiedzialni za proces kształcenia społecznego, w którym nacisk kładziony jest na prolongatę elementów technokratycznego ładu społecznego, a nie na edukowanie pełnoprawnych dziedziców dorobku europejskiej tradycji). W tym czasie, prawomyślne europejskie elity i poprawne polityczne media, tkwią w okowach skądinąd słusznego marksistowskiego założenia, że byt kształtuje świadomość, co zmieniają dopiero negatywne efekty globalizacji i dolegliwe skutki kryzysu ekonomicznego pierwszej dekady XXI wieku, na które zarówno klasyczna prawica, jak i lewica (socjaldemokracja), nie potrafią wypracować dotąd skutecznego remedium.

Reasumując, aktualna pozycja Frontu Narodowego we Francji, to efekt wielu czynników, ewoluujących w czasie, wobec których tradycyjne partie polityczne długo pozostawały obojętne, głuche i nieme, a nawet zanik tej obojętności - mniejsza czy z przekonania, czy jedynie pragmatyczny - nie przynosi odczuwalnej zmiany w egzystencji milionów Francuzów, autentycznie zatroskanych kształtem jutra. W konsekwencji, elektorat Frontu Narodowego, którego liczebność w I turze wyborów prezydenckich 2017 roku przekroczyła 7,6 mln!!!, zasługuje nie na ostentacyjny ostracyzm, ośmieszanie, dezawuowanie, nie powinien być też powodem bagatelizowania, Jest wyzwaniem, wymaga wpierw zrozumienia, a następnie skonstruowania racjonalnej, akceptowalnej w społecznym consensusie oferty programowej, skierowanej dla tego elektoratu także.
Nawiązując zaś do tytułu, dobrze że Front Narodowy egzystuje we Francji, zmuszając tym samym klasyczne formacje polityczne do jakościowej konkurencji. Dobrze, że zwolennicy Frontu mogą organizować się w legalnej, konstytucyjnej partii. Alternatywą może być tylko wzrost społecznej apatii i agresji zarazem, która musiałaby znaleźć swoje ujście, najpewniej na ulicy. Osobiście wolę, aby Front był integratorem i płaszczyną artykulacji tych dążeń i wartości.
Niech zwycięża demokracja, a nie prymitywna poprawność polityczna, wszak póki co nikt nic lepszego nie wymyślił.