Nowy Prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron zaprzysiężony, nowy francuski rząd pod przewodnictwem członka Republikanów Eduard'a Philippe także. Pierwsze działania o wymiarze symbolicznym również za nami: pierwsza wizyta zagraniczna - Niemcy, pierwsza wizyta poza Europą - Mali. Zresztą tych symboli na początek kadencji jest znacznie więcej, jak choćby konstrukcja rządu: autentyczny parytet między kobietami i mężczyznami: 11 : 11 - jedyna taka sytuacja w Europie. Jednocześnie jednak i rząd i prezydent cieszą się niezmiernie niskim, bo nie przekracającym 40% poparciem społecznym.
O ile w polityce zagranicznej, priorytety nowego prezydenta wydają się być oczywiste i tylko niektórych (zwłaszcza Polaków) mogą nie tylko zaskakiwać, ale mogą się okazać dla nich w konsekwencji dolegliwe (koncepcja Europy wielu prędkości, reformy finansowej Wspólnoty), o tyle priorytety w polityce krajowej są nie tyle mgliste, co otwartą pozostaje kwestia możliwości realizacji programu wyborczego E. Macron'a.
Wszystko zależy od wyników nadchodzących wyborów parlamentarnych we Francji (11 i 18 czerwca br.), od których zależy prawie wszystko. Celem nowego włodarza Pałacu Elizejskiego, jest budowa nowej większości prezydenckiej, na zasadach nie znanych Francji od czasów De Gaulle'a i z zastrzeżeniem, że E. Macron nie dysponuje zapleczem, charyzmą oraz poparciem analogicznym dla twórcy V Republiki.
Nowa większość prezydencka, musi być zbudowana w konflikcie z dotychczasowym francuskim systemem partyjnym, w opozycji wobec lewicy i tradycyjnej prawicy. Konsekwencją - już na etapie konstruowania rządu przejściowego - była konieczność oparcia go na kandydatach z prawie wszystkich środowisk politycznych, wbrew ich własnemu obozowi politycznemu, dającym choćby teoretyczną rękojmię pozyskania społecznej akceptacji, a w konsekwencji głosów w elekcji parlamentarnej.
Czy strategia Prezydenta Macrona jest zasadna, możliwa do realizacji?
E. Macron nie miał i nie ma wyjścia. Akcentując ponadpartyjny charakter własnej kandydatury już na wczesnym etapie kampanii prezydenckiej, E. Macron nie tylko rzucił wyzwanie francuskiemu systemowi partyjnemu, ale niejako zawężył plan dyskursu i działania. Z drugiej strony, zepchnięte do głębokiej defensywy trdycyjne partie i ich aparat, doskonale wiedzą o jaką stawkę toczy się gra i z pewnością, bez walki nie oddadzą pola, nie godzą się na rolę marginesu francuskiej polityki.
Przegrana Prezydenta Macrona w wyborach parlamentarnych, oznaczać będzie poważne uszczuplenie pola działania prezydenta, ryzyko realizacji jego obietnic wyborczych, czego symbolem znana z francuskiej praktyki politycznej V Republiki koncepcja cohabitation: rządy prezydenta i większości parlamentarnej pochodzących z różnych, czasami wrogich obozów politycznych.
W ocenie perspektyw i prawdopodobieństwa sukcesu wyborczego obozu E. Macrona, należy w moim przekonaniu zachować umiar. Osobiście uważam, że rozbicie polityczne francuskiej sceny politycznej, dominacja ideologicznych podziałów i - mimo sukcesu wyborczego w wyborach prezydenckich - niskie poparcie społeczne dla nowego prezydenta, upoważnia do formułowania wniosku o analogicznie niskim prawdopodobieństwie powstania większości prezydenckiej. Być może sytuację zmienią wyniki pierwszej tury wyborów parlamentarnych, po których - przy zakładanym bardzo wysokim poparciu Frontu Narodowego - dojdzie do aliansów i porozumień między tradycyjną prawicą i lewicą, celem ograniczenia wpływów politycznych partii Marine Le Pen. Na dziś perspektywy budowy nowej większości prezydenckiej, na nowych zasadach, wydają się być mało realne.
Mając powyższe na względzie, w powszechnej euforii towarzyszącej wyborowi Emmanuel'a Macron'a na Prezydenta Republiki, akceptując ten wybór i dobrze życząc nowego francuskiemu prezydentowi, bo zawsze dobrze życzę Francji i akceptuję werdykty demokracji, zachowam umiar w ocenie wagi tego wyboru. Wszak Prezydenta też poznaje się po tym jak kończy, a aktualny prezydent Republiki Francuskiej ledwie zaczął. Dla realizacji programu z którym wygrał wybory, niezbędna jest jako warunek sine qua non większość prezydencka. Poczekamy, zobaczymy.
Dla Polski i Polaków, francuski werdykt w wyborach parlamentarnych niewiele zmieni. Orientacja na konieczność zmiany funkcjonowania Współnoty Europejskiej, stanowi we Francji przedmiot daleko posuniętego consensusu. U jego źródeł leży nie polski hydraulik, a polski polityk, który z rażącą niewdzięcznością wobec rozmiaru i znaczenia dla Polski europejskich funduszy strukturalnych, burzy jedność europejską. Niestety, to także pokłosie wrodzonego nam anarchizmu, a szerzej zatruwającego polskie życie publiczne od wieków romantyzmu i jego sztandarowych atrybutów.
https://www.wykop.pl/wpis/17958813/pocieszam-sie-tylko-ze-ta-stara-kurwa-francja-odci/
OdpowiedzUsuńR.
Nie wypada mi tego wpisu komentować, zwłaszcza z uwagi na odwołanie się do potoczności - zachowania kobiet, których nieobyczajność ma charakter profesjonalny. Nie odbieram autorowi bynajmniej prawa do takich poglądów i ich publicznego wyrażania. Ja ich jednak nie podzielam, z powodów pryncypialnych, a uczestnicząc w takim dyskursie po prostu użyte argumenty bym legitymizował.Mimo to pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń