Media na całym świecie, zgodnie odnotowują dziś [28.12.2025] śmierć Brigitte Bardot, potwierdzając jej znaczenie dla kultury, przekraczając dalece granice Francji, że odwołam się tylko do tytułów i stwierdzeń z francuskiej prasy: ("Le Figaro": "symbol Francji, który odchodzi", "problematyczna pierwsza gwiazda", "mit", "diva rebelli"; "E'Express": "ikona francuskiego kina". "Le Monde": "ikona światowego kina").
Jej długie życie (1934 - 2025), w wielu wymiarach interesujące, a zarazem kontrowersyjne, długie jeszcze pozostanie z pewnością źródłem polemik i dyskusji.
Dla jednych pozostanie symbolem seksapilu, zwłaszcza za sprawą filmu "Bóg stworzył kobietę" (1956), w reżyserii swojego męża Rogera Vadima (na marginesie, nie jedynego męża i partnera).
Dla drugich, pozostanie symbolem walki o prawa zwierząt, o ich ochronę, która w wieku 40 lat, będąc u szczytu sławy, zrezygnowała z kariery filmowej (zagrała w 56 - ciu filmach!!), na rzecz aktywnej i osobistej walki o wspomniane prawa zwierząt.
Dla mnie, na podniesienie zasługuje jeszcze jeden aspekt Jej interesującego i długiego życia. Jeszcze w 1960 roku, publicznie deklarowała się jako zwolenniczka De Gaulle'a, opowiadając się za ideami gaullistowskimi w kraju i liberalizmem w świecie. Stopniowo jej poglądy i preferencje ewoluowały na pozycje narodowe, pozostające w kontrze do poprawności politycznej i zgubnej dla Francji oraz Europy, niekontrolowanej emigracji. Kulminacją, namacalnym dowodem Jej sprzeciwu wobec aksjologii współczesności, stała się wydana w 2003 roku staraniem wydawnictwa du Rocher, dla wielu obrazoburcza książka pod tytułem: "Un cri dans la silence" ("Krzyk w ciszy"). Jej wydanie było przyczynkiem do histerii wielu środowisk i wyroku skazującego (grzywna) za rzekome szerzenie nienawiści.
Osobiście stawiam Brigitte Bardot w rzędzie i Panteonie takich postaci jak prawie że rówieśniczka, jaką była włoska dziennikarka, a precyzyjnej Florentyntka Oriana Fallaci (1929 - 2006), zaangażowana społecznie przeciwniczka aksjologii współczesności: poprawności politycznej, niekontrolowanej imigracji, dominacji amerykańskiej w świecie. O. Fallaci, to autorka wielu kontrowersyjnych książek i wywiadów z możnymi tego świata, w Polsce znana chyba dziś najbardziej z tryptyku: "Wściekłość i duma", "Siła rozumu", "Wywiad z sobą samą" (Wyd. Cyklady. Warszawa. 2005).
Mając powyższe na względzie, chciałbym i uważam za w pełni uprawnione pożegnanie gwiazdy Francji i to nie tylko w wymiarze sztuki filmowej, cytatem właśnie z przywołanej książki "Wściekłość i duma":
"[...] Są jednak chwile w Życiu, gdy milczenie staje się grzechem, a mówienie jest nakazem, obywatelskim obowiązkiem, moralnym wezwaniem, Imperatywem kategorycznym, przed którym nie ma ucieczki [...]".
Podziwiam Panią B. Bardot, że miała odwagę być prekursorem w czasach, w których wielu koniunkturalnie i pryncypialnie milczało, że nie bała się jasno i kontrowersyjnie formułować swoich preferencji i priorytetów. Nie dla poklasku, nie dla pieniędzy, nie dla sławy, a dla prawdy i prawości po prostu.
Cześć Jej Pamięci!!!.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz