poniedziałek, 6 maja 2013

Patriotyzm a rewizjonizm, czyli o relatywiźmie

Miniony długi weekend w Polsce, miałem okazję i niewątpliwą przyjemność, spędzić na Ukrainie, zwiedzając Lwów, a nade wszystko jego bliższe i dalsze okolice. Najbardziej co mnie uderzyło, to wcale nie wszechobecność materialnych dowodów polskości, polskiego rodowodu tych ziem, liczba spotykanych rodaków, zwiedzających z widocznym pietyzmem, emocjonalnym zaangażowaniem, ale i bólem w aspekcie stanu technicznego wielu zabytków, ziemię lwowską. Nie poczułem się także dotknięty - skądinąd genialnym pomysłem - podziemnej restauracji "Skrytka" we Lwowie, stylizowanej na schron S. Bandery, będącej w istocie dopracowaną w szczegółach apoteozą Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Najbardziej doskwierała mi refleksja, która towarzyszy mi od lat, która we Lwowie uległa jedynie ugruntowaniu.
Nie jest naszą winą i wyborem, że Polska po II Wojnie została "przepchnięta" na Zachód, a w rezultacie pozbawiona dawnych wschodnich rubieży Rzeczypospolitej, uważanych za skarb narodowy, integralny element naszej materialnej i duchowej spuścizny oraz tradycji narodowej. Rekompensatą miały być Ziemie Zachodnie. To nie były nasze, polskie wybory. To były decyzje, na które - mimo niewątpliwych wojennych zasług i ogromnego rachunku krzywd i cierpień - nie mieliśmy najmniejszego wpływu.
Zarazem jednak musimy przyjąć do wiążącej wiadomości, że - co prawda z diametralnie różnych powodów [przecież to nie Polska wywołała wojnę i nie Polska była agresorem] - nasz dramat na Wschodzie, jest analogiczny do dramatu Niemców na Zachodzie.
Zasadnie oczekując zatem szacunku i atencji wobec naszej tradycji na Wschodzie, manifestując swoje przywiązanie do polskości tych ziem, tam ostentacyjnie szukając rodowodu i korzeni, określając ten proces mianem narodowej pamięci i zobowiązania, lekcją patriotyzmu, pozwólmy i akceptujmy analogiczne priorytety Niemców na naszych ziemiach zachodnich. Oni też mają prawo do tożsamości, do dbałości o materialne ślady swojej kultury, do troski o cmentarze. Nie nazywajmy tego rewizjonizmem, ale przejawem niemieckiego patriotyzmu, dbałości o narodowe dziedzictwo. To współczesny dowód politycznej i obywatelskiej, europejskiej dojrzałości, wymóg czasów w których żyjemy.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz