Urzędujący Prezydent Republiki Francuskiej, z ułańską fantazją, niczym młokos, na skuterze, nie bacząc na elementarne poczucie odpowiedzialności i bezpieczeństwa, mknie po paryskich ulicach, na sekretne spotkanie z aktorką, a ochrona dostarcza rano świeże rogaliki do apartamentu dla obojga, co ujawnia Magazyn "Closer".
Konstytucyjni ministrowie we Francji i w Polsce, mogą ukrywać swoje przychody i inne korzyści materialne, nie płacąc podatków, nie widząc w tym niczego nagannego i niestosownego.
Polski parlamentarzysta może bez żadnych dolegliwości urągać funkcjonariuszowi publicznemu na służbie, przekonany o swej bezkarności, może drwić z przepisów drogowych, stwarzając zagrożenie dla innych, korzystając przy tym z dobrodziejstwa immunitetu. Może także - choć inny - korzystać z usług pań, których nieobyczajność ma charakter profesjonalny, a kosztami spotkań hotelowych obciążyć Sejm, czyli polskiego podatnika.
Przykłady nagannych zachowań klasy politycznej - nie tylko we Francji i w Polsce - ale szerzej, w całej Europie można mnożyć.... Co ważne mają one charakter ponadpartyjny.
Opisywane zjawiska nie mają wyłącznie charakteru moralno - etycznego, nie dotyczą wyłącznie - czego chcieliby politycy - ich życia prywatnego. Wracając do francuskiego prezydenta, nie chodzi wyłącznie o rzekomy związek 59 letniej, kluczowej osobistości politycznej, z 41 letnią aktorką, uczestniczką Jego spotu wyborczego w 2012 roku, w którym charakteryzowała Go jako "[...] skromnego i cudownego człowieka, który potrafi słuchać [...]". Nie najważniejsze jest i to, że F. Hollande, po trwającym 30 lat wolnym związku z Segolene Royal, pozostawił matkę z czwórką dzieci, wiążąc się, w analogicznie wolnym związku, z dziennikarką Valerie Triweiler, czym wprowadza w zakłopotanie protokół dyplomatyczny. Najważniejsze jest bodaj to, że czyni tak Głowa Państwa atomowego, mocarstwa z aspiracjami, międzynarodowymi zobowiązaniami i sporą, analogiczną odpowiedzialnością.
W czasie międzynarodowej krucjaty przeciwko terroryzmowi, której elementem i konsekwencją - co zrozumiałe - jest także łożenie sporych środków na osobistą ochronę kluczowych osób w państwie, prezydent kraju nie zważając na swoje publiczne zobowiązania, może na skuterze przemierzać Paryż, bynajmniej nie po to, aby dbać o publiczne interesy...
Co najciekawsze, na postawy polityków nie wpływa ani niedawne, bolesne doświadczenie innych, że wspomnę, by pozostać przy Francji, o casusie Dominique Strass - Kahn'a, ani widmo społecznego ostracyzmu i utraty reputacji oraz zaufania publicznego, choćby w kontekście nadchodzących elekcji.
Zastanawiam się, jak reagowałby na takie zachowanie i postawy klasy politycznej Ch. de Gaulle, gdyby żył... Sądzę, że właściwie odczytuję Jego potencjalne intencje...
Bodaj jutro, francuski prezydent ma ogłosić "pacte de responsabilite", odnoszący się do kwestii odpowiedzialnych relacji państwa z podmiotami gospodarczymi, z punktu widzenia prymatu interesów społecznych. Nie wiem, czy wspomniany Pakt Odpowiedzialności, nie powinien dotyczyć także klasy politycznej, a przynajmniej znacznej jej cześci, która pochłonięta własnymi celami, straciła nie tylko kontakt z rzeczywistością, ale - jak się wydaje - także zdolność do realnej oceny sytuacji, do odróżniania dobra od zła.
Jako polski podatnik, nie mam najmniejszej ochoty na partycypowanie, nawet pośrednie w kosztach osobistych uciech polityków, realizacji ich pasji kolekcjonerskich [choćby w odniesieniu do zegarków], podróżniczych etc. Mam wrażenie, że analogiczne podejście podziela wielu Francuzów.
Jako obywatele nie mamy zbyt wiele możliwości oddziaływania, ale mamy jedną broń masowego rażenia, której nawet grożba użycia, ma prawdziwą siłę odstraszania wobec polityków: kartkę wyborczą. Sobie i Francuzom życzę, abyśmy skorzystali z niej z premedytacją i żelazną konsekwencją, w nadchodzących wyborach wszystkich szczebli, dokonując wymiany elit we wszystkich ośrodkach władzy. Czas na masowe wietrzenie pokojów decydentów politycznych. To nasze obywatelskie prawo i powinność wobec demokracji oraz potomności. To współczesny wymiar przyzwoitości politycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz