Czytając sobotni [2-3.08.2014] wstępniak autorstwa A. Michnika, pod tytułem "Chwała Zwyciężonym" w "Gazecie Wyborczej", zaczynam ugruntowywać się w przekonaniu, że za stan polskiej demokracji, za poziom świadomości społecznej, za kondycję społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, spadające zainteresowanie mediami tradycyjnymi, odpowiedzialność ponoszą także elity polityczne i intelektualne, spiżowe postaci polskiej kultury politycznej.
Od dłuższego czasu - jako wierny czytelnik i prenumerator "Gazety Wyborczej", od jej zarania, od jej pierwszego numeru - zauważam, że profil dziennika coraz bardziej koresponduje i służy pojęciu "Towarzystwa Wzajemnej Adoracji", jakim jest bez wątpienia znacząca cześć polskich elit. Elity te działają i piszą dla siebie i prawdopodobnie coraz powszechniej tylko same czytają swoje teksty.
To prawda, że także środowisko "Gazety Wyborczej" od pewnego czasu lansuje się na stronników i strażników poprawności politycznej, w sensie preferowanego i upowszechnianego profilu ideowo - programowego, na bazie nowej aksjologii. Analogicznie bez entuzjazmu, ale ze zrozumieniem, przyjąłem fakt, że "GW" służy bezkrytycznie obozowi władzy, z nostalgią pamiętając lata pryncypialności, choćby w okresie rządów lewicy w Polsce. Tym niemniej język używany w publikowanych tekstach zaczyna szokować, choć zarazem pewnie staje się symbolem wysublimowanego smaku koneserów.
Wspomniany artykuł w "Gazecie Wyborczej" - będący w założeniu chwalebną apologetyką wysiłku Powstania Warszawskiego, bohaterskiego heroizmu powstańców i ponadczasowego wpływu ich ofiary na tradycję narodową, z uwagi na użytą terminologię, powinien zarazem zawierać przypisy objaśniające.
Chodzi o dwa terminy: 1]. tromtadracja [popisywanie się, efekciarstwo, traktowane jako zjawiska pejoratywne] i 2]. prefiguracja [zjawisko lub zdarzenie zawierające cechy czegoś, co nastapiło póżniej].
Zwłaszcza pierwszy termin szokuje. Zrobiłem małą, reprezentatywną sondę w środowisku badź co bądź aspirującym do roli elity intelektualnej: nauczycieli akademickich i stwierdzam z przerażeniem, że nawet tam zakres pojęciowy tego terminu stanowił pełną egzotykę.
Zastanawiam się czemu ma służyć ta maniera, wcale zresztą nie oryginalna, której uległo i ulega wiele opiniotwórczych tytułów prasowych w Europie, z francuskim "Le Monde", stanowiącym wzorzec dla "GW" włącznie. Jeżeli konsolidacji coraz mniej licznej grupy docelowej, to marne to pocieszenie i wątpliwy cel strategiczny.
"Gazeta Wyborcza" - jak swego czasu Unia Wolności - próbuje odegrać rolę "mądrzejszego" moderatora publicznego dyskursu i zachowań społecznych. W dzisiejszych skomplikowanych, wielowymiarowych czasach, pełnych konfliktów, sprzeczności i przeciwieństw, to zdecydowanie błędna misja.
Współczesne elity zdaje się nie chcą przyjąć do wiadomości, że w strukturze społecznej współczesnej Polski, wcale nie dominują syci, zadowoleni i z perspektywami, Ci którym okres transformacji społeczno - ustrojowej przyniósł stabilizację, pozycję i nobilitację społeczną oraz dostatek. Nawet Ci, którzy przejściowo zyskali, pełni dziś są trosk o jutro, o stabilną, przewidywalna przyszłość.
Dziennikarstwo ambitne i zaangażowane, nie musi być elitarne, a już na pewno nie powinno być niezrozumiałe.
Nie oczekuję, aby "Gazeta Wyborcza" stała się kolejnym tabloidem goniącym za sensacją, ale jako wieloletni wierny czytelnik mam prawo wymagać, aby zespół redakcyjny dziennika twardo stąpał po ziemi, pisał o sprawach przeciętnych ludzi, zrozumiałym językiem.
W przeciwnym razie "GW" podzieli nieuchronnie los Unii Wolności, wnosząc przy tym niestety znaczący wkład w narastanie radykalizmu w Polsce, w społeczną frustrację, apatię polityczną, bezczynność obywateli, polityką "pudrowania rzeczywistości".
Profil, preferencje i poziom "Gazety Wyborczej", są także ważne w kontekście nadchodzących w Polsce wyborów i potencjalnych wyborów Polaków.
No nie jest chyba z Tą Gazetą aż tak źle! Kiedyś Polska miała Gazetę, dziś Gazeta ma Polskę-ktoś napisał. Ja czytam jedynie wydanie internetowe i naprawdę pisane jest prostym, bardzo dostępnym językiem. Jest to ponadto najbardziej popularna gazeta w Polsce, więc prawdę mówiąc, nie rozumiem skąd zarzuty, że język nie taki, że pisze ją elita dla elity. Może podasz jakieś konkretne przykłady?
OdpowiedzUsuńHolly, pozwolę sobie dać Ci odpowiedź.
OdpowiedzUsuńFrankofil wyraźnie wskazał artykuł (wstępniak autorstwa A.Michnika "Chwała zwyciężonym"), w którym użyto zwrotów niezrozumiałych nawet dla akademików:
1. tromtadracja
2. prefiguracja
Nikt nie wysilił się, by dać odsyłacze z wyjaśnieniem znaczenia tych słówek.
Pozdrawiam,
azer
Dziękuję za pomoc Azera, rzecz jasna pozostając wdzięcznym za komentarz.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam