piątek, 28 listopada 2014

Lewica umiera, baza społeczna lewicy lawinowo rośnie?

Wynik wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach samorządowych w Polsce, stopień poparcia dla lewicowego Prezydenta Republiki we Francji i jego formacji politycznej: Partii Socjalistycznej, potwierdzają - choć z różnych powodów - głęboki kryzys lewicy w sensie politycznej emanacji: formacji politycznych, aspirujących do reprezentacji lewicy, kryzys doktrynalno - programowy, kryzys wizerunkowy, wreszcie głęboką erozję elektoratu lewicy.
Czy w istocie żyjemy w okresie schyłku formacji lewicowych, czasach bezpowrotnej marginalizacji idei lewicy? Czy współczesne społeczeństwa, także społeczeństwo francuskie i polskie, alienują się nie tylko od zaangażowania publicznego i politycznego, ale i postaw lewicowych, a nade wszystko czy lewicowość - o różnych odcieniach - przestała być modna, wabić elektorat, stała się po prostu passe?
Od lat żyjemy w przeświadczeniu skutecznie ugruntowywanym także przez media, że stratyfikacja współczesnych społeczeństw Zachodu, odbiega zasadniczo nie tylko od dawnych standardów, ideologicznych kanonów, ale i współczesnych wyobrażeń i wymagań. 
Będący faktem zmierzch klasycznej klasy robotniczej, jako efekt postępu techniczego, globalizacji, ale i eksportu tradycyjnych branż przemysłowych poza Europę, wynikający z priorytetów oraz wyborów międzynarodowych koncernów, będących konsekwencją pogoni za maksymalizacją zysku, bez względu na koszty społeczne, zdawał się być swoistym memento dla tradycyjnej lewicy.
Współczesna lewica, zarówno w rozumieniu formacji politycznych, jak i nurtu ideowego, ugrzęsła bez wątpienia w meandrach konsumpcjonizmu, a lewicowe elity - odstępując co naturalne i pożądane - od radykalnych haseł, na rzecz akceptacji demokratycznego porządku państwa dobrobytu, z własnego wyboru, ale i dzięki motywacji środowisk liberalnych, uległy konwergencji w kierunku liberalizmu i umiłowania etatyzacji, zapominajac de facto o celach i potrzebach własnego zaplecza politycznego. Liderzy partii lewicowych, stali się po prostu wygodni i leniwi, stawiając i preferując wymogi nowoczesnego marketingu politycznego i jego atrybuty, nad rzetelnym kontaktem z własną bazą społeczną.
Stopniowa alienacja elit lewicowych partii politycznych od własnego elektoratu, kończy się do facto utratą poparcia wyborczego i polityczną marginalizacją, czego następstwem jest zwrot w kierunku mniejszości, których potrzeby i aksjologia, stają się na dziś drogowskazem dla tradycyjnych formacji politycznych lewicy w Europie, postrzegane są jako jedyna szalupa dla idei lewicy.
Kryzys polityczny partii lewicowych, utrata przez nie społecznego poparcia, nie oznacza bynajmniej, że nie istnieje elektorat lewicy, że zapotrzebowanie na nowoczesną lewicę, w sensie programowo - organizacyjnym zmalało.
Społeczna estyma do lewicy jest zjawiskiem trwałym i zdaje się paradoksalnie, z obiektywnych powodów, ma obecnie stałą tendencję wzrostową, z tą różnicą, że zwolennikiem lewicy w Europie, a precyzyjnie o jej obliczu, nie decyduje dziś górnik i hutnik: grupy społeczne w fazie zaniku, a pozbawieni społecznych zabezpieczeń, niepewni swego jutra pracownicy najemni, nie zatrudnieni na umowach o pracę i drobni przedsiębiorcy, ponoszący największe koszty społeczne globalizacji.
Artykulacja celów i dążeń tego elektoratu, wymaga jednak wysiłku w kierunku zrozumienia parametrów jego położenia, estymacji skutków obecnej sytuacji dla przyszłości narodów i społeczeństw.
Analizie tej nowej, najliczniej grupy społecznej, swoje prace poświęcił między innymi Guy Standing, którego książka pod tytułem: "Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa", ukazała się właśnie w Polsce staraniem Wydawnictwa Naukowego PWN [Warszawa 2014].
Zachęcam do lektury tej książki, która uderza nie tylko trafnością wywodu, ale i pobudza wyobraźnię w aspekcie nieuchronności konfliktu, w stronę którego jako społeczeństwa europejskie zmierzamy. Nie trzeba być admiratorem radykalizmów, aby po lekturze tej książki dojść do wniosku, że zmierzamy ku bodaj najpoważniejszemu od upadku socjalizmu w Europie konfliktowi społecznemu. Z drugiej strony, świadomości tej towarzyszy zarazem przekonanie o konieczności zasadnicznych zmian w szeroko pojętej polityce europejskiej i naszej aksjologii. Szczególna rola w tym dziele: stymulowania determinowanych bezpieczną przyszłością działań korygujących przypada lewicy, pod warunkiem, że odzyska ona zdolność do autorefleksji i redefinicji swoich pokrytych patyną czasu fałszywych wspólcześnie priorytetów. To tytułowy Prekariat, a nie przede wszystkim mniejszości, są polityczną przyszłością lewicy.
Buława poparcia społecznego środowisk lewicowych, leży ciągle w plecakach lewicowych liderów. Szkopuł w tym, że wbrew własnej wygodzie, wbrew umiłowaniu do świętego spokoju i życiowej stateczności, współczesne elity lewicowe muszą nie tylko wykazywać naturalne aspiracje do sprawowania władzy, ale nade wszystko są zobligowane do  odrobienia obowiązkowych lekcji w przedmiocie z  czyjego upoważnienia i w czyim interesie mają rządzić. Nie jestem jednak pewnien, czy syci liderzy współczesnej lewicy, korzystają jeszcze z plecaków. Może jednak czas na resentymenty w kierunku młodości i powrót do dawnej mody, na dodatek bardzo dziś na czasie, bo pro zdrowotnej? Jedno jest oczywiste: wyścig na radykalizmy, koncepcje na przejęcie elektoratu małomiasteczkowego i wiejskiego, aprecjacja środowisk mniejszości seksualnych jak priorytet, to ślepy zaułek, to zdecydowanie za mało, aby marzyć o dojściu i prolongaty władzy. Czas na Prekariat.   
              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz