Zwłaszcza w polskiej tradycji, Święta Bożego Narodzenia, a nade wszystko Wigilia, mają wymiar symboliczny: kojarzą się z tradycją, której symbolem - szczególnie w Polsce - pachnąca choinka i wigiliny stół, rodzinnym ciepłem, radosnym przebywaniem oraz przeżywaniem religijnego i kulturowego, a w konsekwencji cywilizacyjnego przesłania tych Świąt.
Świąteczny nastrój jest też zarazem czasem refleksji, podsumowań tego co za nami, próby zdefiniowania tego co przed nami, co jest nad wyraz trudnym wyzwaniem w dzisiejszym, skomplikowanym, skonfliktowanym świecie.
"Stara", dekadencka Europa, niezależnie od politycznych podziałów i aksjologicznych preferencji, ze szczególną atencją w tych dniach podchodzi do swego chrześcijańskiego dziedzictwa, z głęboką - mam nadzieję - wolą trwania i prolongowania tradycji przodków.
Stosunek do tradycji w Europie, czego przejawem jest także relacja do spuścizny i tradycji hellenistyczno-rzymskiej oraz chrześcijańskiej, jest dziś bez wątpienia potrzebną, publiczną manifestacją przywiązania, woli i preferencji. Doświadczana przez nas coraz częściej, wielowymiarowa, szeroko pojęta konfrontacja cywilizacyjna, poza naturalną i pożądaną Europejczykom skłonnością do tolerancji wobec obcych, będącą wyrazem siły, a nie słabości, musi być zarazem powodem do jednoznacznej, pryncypialnej obrony europejskiej tożsamości i odrębności kulturowej Zachodu.
Kwestie te są stosunkowo rzadko podnoszone przez zwolenników poprawności politycznej, żyjących w złudnym przeświadczeniu, że możliwa jest nowa jakość, będąca formą swoistego synkretyzmu rodzajowego świata wartości Zachodu i Islamu, czego materialnym przejawem wiara w skuteczność strategii metyzacji [krzyżowania ras].
Między innymi te kwestie, stanowiły przedmiot obrad 15 Kongresu francuskiego Frontu Narodowego, zorganizowanego 29 i 30 listopada br. w Lyonie. Mimo niewątpliwie kontrowersyjnego charakteru, merytoryczny dorobek tego Kongresu nie zdołał niestety zaistnieć szerzej w dyskusji i świadomości społecznej, a szkoda.
Szkoda choćby z tego powodu, że nawet pozostawanie w opozycji wobec ruchu narodowego w Europie, którego Front Narodowy w Francji jest niewątpliwie symbolem, awangardą i największą siłą polityczną, cieszącą się zarazem największym poparciem społecznym, powinno zmuszać każdego oponenta do znajomości rzeczy, do budowania przekonań na bazie wiedzy, a nie zabiegów marketingowych podejmowanych przez media, zabiegów o nie zawsze obiektywnym charakterze, podporządkowanych najczęściej wymogom bieżącej walki politycznej.
Szczególnie dwie kwestie, o wymiarze wręcz symbolicznym, poruszane na wspomnianym kongresie FN zasługują na artykulację: 1]. głęboki sprzeciw wobec biurokratycznej Europy, wyrażający się w nawiązującym do dorobku gaullizmu haśle: "Europa od Atlantyku po Ural, a nie od Waszyngtonu po Brukselę", 2]. jednoznaczna opozycja wobec przekraczającej akceptowalne ramy tolerancji presji mniejszości, co znajduje odzwierciedlenie w stwierdzeniu [notabene zgłoszonym przez Krasimira Karakaczanova - szefa bułgarskich nacjonalistów z partii WMRO - BND]: "Symbolem Europy nie może być Conchita Wurst, ale Jeanne d'Arc".
Podniosły nastrój Świąt Bożego Narodzenia, niezależnie od światecznego menu, narodowych odrębności i preferencji, jest dobrą okazją, aby we wszystkich europejskich domach, we wszystkich domach podzielających wartości Zachodu na świecie, zastanowić się nie tylko nad źródłem i przesłaniem świątecznej tradycji, ale także nad przyszłością.
Życząc wszystkim zdrowych, spokojnych Świat Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół, w zgodzie z tradycją, nieśmiało pozwalam sobie rekomendować refleksję nad katalogiem europejskiej aksjologii, nad naszym historycznym zobowiązaniem w aspekcje tradycji, tożsamości, zachęcając do odwagi w obronie naszych cywilizacyjnych pryncypiów.
Człowiek Zachodu dziś winien być dalej otwarty i tolerancyjny, ale musi pamiętać o swoich korzeniach, będąc zarazem pryncypialnym w odniesieniu do własnej tradycji i hierarchii wartości. Preferowanie postaw defetystycznych, przyjmowanie orientacji na budowanie kompromisu za wszelką cenę, jest nie tylko strategicznym błędem, jest zachętą dla naszych cywilizacyjnych wrogów, którzy - jeżeli nas zdominują - nie będą tolerancyjni. Warto o tym pamiętać!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz