poniedziałek, 9 marca 2015

Umierać z godnością czy/i żyć z godnością?

Francuskie Zgromadzenie Narodowe, podejmuje jutro [10.03.2015] finalną debatę o zasadności prawa przewlekle chorych, do decydowania o końcu swojego życia. Prawo to określane potocznie prawem do eutanazji, jest kolejnym problemem rodzącym społeczne kontrowersje i podziały.
Co do zasady, z oczywistych względów prymatu życia nad śmiercią, wszystkie religie monoteistyczne i ich prominentni przedstawiciele we Francji - niezależnie od wyraźnych podziałów w innych sprawach - pozostając w pryncypialnej i zdecydowanej opozycji wobec tego prawa, akcentują fundamentalny co do zasady sprzeciw w ingerencję człowieka w przebieg naturalnego procesu życia: od narodzin do śmierci. 
Coraz większe jest jednak grono zwolenników, podzielających prawo jednostki do suwerennego decydowania o swoim losie, zwłaszcza w sytuacji nieuleczalnej choroby, rodzącej wyłącznie ból, rozpacz i cierpienie, bez perspektyw na normalne życie.
Materia sporu jest tyle kontrowersyjna, co trudna do jednoznacznego rozstrzygnięcia, a nadto rodzi uzasadnione podejrzenie co do prawdziwych intencji, potencjalnych nadużyć i mechanizmów kontroli. Czy człowiek złożony cierpieniem fizycznym i psychicznym, jest w stanie podejmować racjonalne, odpowiedzialne, świadome decyzje?
Nie podejmuję się rozstrzygać kto w tym sporze ma rację, także z perspektywy osobistych doświadczeń, zakończonej niepowodzeniem wielomiesięcznej walki z chorobą nowotworową i obłożną chorobą w mojej najbliższej rodzinie. Nie wiem jednak, czy tradycja Spartan winna być prolongowana w cywilizacji Zachodu, choć zarazem rozumiem i przyjmuję do wiadomości prymat prawa jednostki do decydowania o własnym życiu. Obawiam się także, że kwestia ta w naszym zmaterializowanym, pragmatycznym świecie, jest zarazem wyrazem... troski o optymalizację społecznych i publicznych zobowiązań, minimalizację kosztów służby zdrowia, opieki społecznej i geriatrycznej oraz paliatywnej nad ludźmi starszymi, zniedołężniałymi, obłożnie, nieuleczalnie i przewlekle chorymi.
O wiele bardziej interesuje mnie kwestia jak żyć i umierać z godnością, problematyka zobowiązań i obligacji rodziny, społeczności oraz państwa w tym względzie.
Wracając zaś do meritum sprawy, niezależnie od ostatecznych prawnych rozstrzygnięć we Francji, w Polsce interesowała by mnie zwłaszcza radykalna zmiana polityki Kościołów wobec choroby i śmierci. 
Duchowni, wykonując swoją posługę wobec poważnie chorych, winni ją moim zdaniem czynić całkowicie, literalnie bezpłatnie, ze świadomością, że nawet uświęcona lokalnym obyczajem ofiara w tym względzie, jest nierzadko powodem dodatkowych wyrzeczeń chorego i jego rodziny. I jeszcze jedno: akceptuję, że ślub, chrzest, Pierwsza Komunia/Konfirmacja, to czas radości i zobowiązań beneficjentów wobec lokalnej społeczności wyznaniowej. Jednak w obliczu śmierci, konieczności organizowania uroczystości pogrzebowych, role winne się odwrócić: ostatnia posługa, winna być posługą darmową, winna być hołdem złożonym przez lokalnego duchownego zmarłemu. Żałobie i łzom pogrążonej w smutku rodziny, często niepewnej co do tego co przyniesie jutro, nie powinien towarzyszyć szelest banknotów przekazywanych klerowi, jako ekwiwalent uczestnictwa duchownych w pogrzebie. Te pieniądze - dodajmy często spore pieniądze - powinny zostać przy rodzinie zmarłego, tam przydadzą się znacznie bardziej i zostaną znacząco bardziej efektywnie spożytkowane.        
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz