Opublikowane rezultaty śledztwa międzynarodowych mediów, w sprawie prawie 40 - letniej działalności kancelarii prawniczej Mossack - Fonseca, są tyle interesujące, co porażające. Afera określana mianem "Panama Papers", dotycząca pośrednictwa w ukrywaniu dochodów w rajach podatkowych przez możnych tego świata, w procederze którym uczaestniczyła i który inicjowała wspomniana kancelaria, jest nad wyraz dobrze udokumentowana: dzięki zaangażowaniu redakcji ponad 100 mediów w 78 krajach, światło dzienne ujrzało 11,5 mln dokumentów, z lat 1970 - 2016.
Praktyka unikania opodatkowania dochodów, nazywa jakże często dla minimalizacji jej negatywnego odbioru społecznego optymalizacją podatkową, swymi źródłami sięga jeszcze do świata podzielonego Żelazną Kurtyną, zdominowanego przez dwa supermocarstwa, czasów, w których globalizacja nie była jeszcze dominującym terminem społeczno - ekonomicznym.
Podział świata na właścicieli kapitału i właścicieli pracy, jest immanentną cześcią naszej historii. Wydawało się, że Rewolucja Francuska i jej efekty, stanowiły wystarczającą bazę do przewartościowania postaw właścicieli kapitału. Owa istotna mniejszość, nazywana w koncepcjach klasycznych klasą próżniaczą, która zawładnęła większością wypracowywanej wartości dodanej, zrozumiała - wydawało się jeszcze nie tak dawno - że jej osobiste bezpieczeństwo, bezpieczeństwo fortun, kruchy pokój społeczny, stanowiący bazę społecznego consensusu, wymaga nie wyrzeczeń, ale świadomej rezygnacji z części dochodów, na rzecz większości społeczeństwa. Afera "Panama Papers" potwierdza, że założenia te były błędne, uzmysławia większości społeczeństw, że kapitalizm z ludzką twarzą jest jedynie medialnym wyobrażeniem, teoretyczną, społeczną i medialną idealizacją, dokonywaną w imię ochrony interesów właścicieli kapitału. Wielki kapitał, zwłaszcza współcześnie, po pozbyciu się barier panstwa narodowego, na skutek prymatu globalizacji, zmienił jedynie formę działania, nie rezygnując bynajmniej z agresywnej chęci dominacji.
Konstatacja ta jest tyle przykra, co niebezpieczna, udawadnia bowiem, że nie ma mowy o relacjach pokojowego współistnienia między własnością a pracą. Przede wszystkim jednak uzmysławia miliardom pracowników najemnych na całym świecie, płatnikom podatków pośrednich i bezpośrednich, że istnieje rażąca dysproporcja nie tylko między poziomem życia procobiorców i pracodawców, ale w zakresie ich społecznej odpowiedzialności i partycypacji. Pracownik najemny nie może skorzystać z dobrodziejstw optymalizacji podatkowej, a zagrożony sankcją państwa za unikanie regulowania daniny, żyje w poczuciu niesprawiedliwości i krzywdy, zwłaszcza widząc rozpasanie elit.
Wydaje się, że właściciele kapitału już dawno przekroczyli granice wstydu, a teraz znajdują się na drodze do prawdziwego obłędu. Usankcjonowana chciwość, stanowiąca priorytet ich funkcjonowania, stanowi zarazem - obok terroryzmu i konfliktu cywilizacji - kluczowe w mojej ocenie zagrożenia dla stabilności współczesnego świata.
Istnieje jeszcze jeden wymiar omawianego zaganienia: realne zagrożenie powstania powszechnego buntu społecznego, by nie używać terminu o pejoratywnej konotacji, zwanego Rewolucją. Rosnące różnice statusu społecznego, nie znajdujące żadnego uzasadnienia rozwarstwienie społeczne, przepych i luksus w życiu nielicznych oraz bieda, niedostatek, strach przed jutrem, niepewność wśród większości, może uruchomić spiralę spontanicznych, nieobliczalnych w skutkach ruchów rewindykacyjnych.
Dobrze by było dla nas wszystkich, aby afera "Panama Papers" uruchomiła refleksję, a nade wszystko korektę postępowania światowej elity, która winna zrozumieć, że odpowiedzialne postępowanie, także w aspekcie zobowiązań podatkowych, to jedyna droga utrzymania pokoju społecznego. Nie warto - za cenę kolejnego luksusowego jachtu, posiadłości, pakietu akcji - kusić losu, ryzykować niepokoju społecznego. Dla państw i instytucji miedzynarodowych wyzwaniem jest stworzenie mechanizmów kontroli i monitorigu w omawianej kwestii. Wiara bowiem w odpowiedzialność kapitalistów - jak pokazuje praktyka - nie wystarcza, Niezbędna jest dzialalność korygująca oparta na legislacji.
Praktyka unikania opodatkowania dochodów, nazywa jakże często dla minimalizacji jej negatywnego odbioru społecznego optymalizacją podatkową, swymi źródłami sięga jeszcze do świata podzielonego Żelazną Kurtyną, zdominowanego przez dwa supermocarstwa, czasów, w których globalizacja nie była jeszcze dominującym terminem społeczno - ekonomicznym.
Podział świata na właścicieli kapitału i właścicieli pracy, jest immanentną cześcią naszej historii. Wydawało się, że Rewolucja Francuska i jej efekty, stanowiły wystarczającą bazę do przewartościowania postaw właścicieli kapitału. Owa istotna mniejszość, nazywana w koncepcjach klasycznych klasą próżniaczą, która zawładnęła większością wypracowywanej wartości dodanej, zrozumiała - wydawało się jeszcze nie tak dawno - że jej osobiste bezpieczeństwo, bezpieczeństwo fortun, kruchy pokój społeczny, stanowiący bazę społecznego consensusu, wymaga nie wyrzeczeń, ale świadomej rezygnacji z części dochodów, na rzecz większości społeczeństwa. Afera "Panama Papers" potwierdza, że założenia te były błędne, uzmysławia większości społeczeństw, że kapitalizm z ludzką twarzą jest jedynie medialnym wyobrażeniem, teoretyczną, społeczną i medialną idealizacją, dokonywaną w imię ochrony interesów właścicieli kapitału. Wielki kapitał, zwłaszcza współcześnie, po pozbyciu się barier panstwa narodowego, na skutek prymatu globalizacji, zmienił jedynie formę działania, nie rezygnując bynajmniej z agresywnej chęci dominacji.
Konstatacja ta jest tyle przykra, co niebezpieczna, udawadnia bowiem, że nie ma mowy o relacjach pokojowego współistnienia między własnością a pracą. Przede wszystkim jednak uzmysławia miliardom pracowników najemnych na całym świecie, płatnikom podatków pośrednich i bezpośrednich, że istnieje rażąca dysproporcja nie tylko między poziomem życia procobiorców i pracodawców, ale w zakresie ich społecznej odpowiedzialności i partycypacji. Pracownik najemny nie może skorzystać z dobrodziejstw optymalizacji podatkowej, a zagrożony sankcją państwa za unikanie regulowania daniny, żyje w poczuciu niesprawiedliwości i krzywdy, zwłaszcza widząc rozpasanie elit.
Wydaje się, że właściciele kapitału już dawno przekroczyli granice wstydu, a teraz znajdują się na drodze do prawdziwego obłędu. Usankcjonowana chciwość, stanowiąca priorytet ich funkcjonowania, stanowi zarazem - obok terroryzmu i konfliktu cywilizacji - kluczowe w mojej ocenie zagrożenia dla stabilności współczesnego świata.
Istnieje jeszcze jeden wymiar omawianego zaganienia: realne zagrożenie powstania powszechnego buntu społecznego, by nie używać terminu o pejoratywnej konotacji, zwanego Rewolucją. Rosnące różnice statusu społecznego, nie znajdujące żadnego uzasadnienia rozwarstwienie społeczne, przepych i luksus w życiu nielicznych oraz bieda, niedostatek, strach przed jutrem, niepewność wśród większości, może uruchomić spiralę spontanicznych, nieobliczalnych w skutkach ruchów rewindykacyjnych.
Dobrze by było dla nas wszystkich, aby afera "Panama Papers" uruchomiła refleksję, a nade wszystko korektę postępowania światowej elity, która winna zrozumieć, że odpowiedzialne postępowanie, także w aspekcie zobowiązań podatkowych, to jedyna droga utrzymania pokoju społecznego. Nie warto - za cenę kolejnego luksusowego jachtu, posiadłości, pakietu akcji - kusić losu, ryzykować niepokoju społecznego. Dla państw i instytucji miedzynarodowych wyzwaniem jest stworzenie mechanizmów kontroli i monitorigu w omawianej kwestii. Wiara bowiem w odpowiedzialność kapitalistów - jak pokazuje praktyka - nie wystarcza, Niezbędna jest dzialalność korygująca oparta na legislacji.
(...)Istnieje jeszcze jeden wymiar omawianego zaganienia: realne zagrożenie powstania powszechnego buntu społecznego, by nie używać terminu o pejoratywnej konotacji, zwanego Rewolucją.(...)
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa:
Podaje się Pan za przyjaciela Francji, a przeoczył Pan, że taką rewolucję już w tym czasie ruch La Nuit debout rozkręcił.
Nie przeoczyłem Broń Boże Ruchu La Nuit debout, tylko z uwagi na Jego wiek niemowlęcy (powstał z końcem marca tego roku), fakt że wykracza poza ramy narodowe Francji, niski poziom formalizacji i co by nie powiedzieć elitarny charakter, uważam że nie ma on jeszcze charakteru powszechnego. Nie chcę zarazem przesądzać czy będzie tylko efemerydą, o skuteczności samego Ruchu nie wspominając. Zobowiązuję się, że do analizy samego Ruchu powrócę niedługo.
OdpowiedzUsuńTym niemniej dziękuję za podpowiedź, a nade wszystko za wizytę na moim blogu i chęć skomentowania moich upublicznionych przemyśleń.
I jeszcze jedno: ja nie podaję się za przyjaciela Francji, ja kocham i podziwiam Francję od ponad czterech dekad. To istotna różnica.
Serdecznie pozdrawiam.