czwartek, 24 października 2013

Afera podsłuchowa: kryzys zaufania, kryzys wartości, czy pragmatyczna walka o partykularne interesy?

Trwające od tygodni zamieszanie wokół zakresu i zasięgu inwiligacji amerykańskich służb specjalnych poza granicami USA, po aferze związanej z rewelacjami ujawnionymi przez amerykańskiego agenta Edwarda Snowdena, zostało wzmocnione dziś ujawnionymi podejrzeniami o podsłuchiwanie niemieckiej Kanclerz Federalnej Angeli Merkel. Jak informują europejskie media, zachodzi uzasadnione podejrzenie, że Europejczycy, a również czołowi politycy europejscy, byli także przedmiotem analogicznych, bezprecedensowych działań.
Jeżeli te podejrzenia się potwierdzą, zmierzamy niewątpliwie do ogromnego kryzysu zaufania w relacjach Stanów Zjednoczonych i Europy oraz poszczególnych rządów narodowych. Mam wrażenie, że nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z konsekwencji potwierdzenia funkcjonowania procedur podsłuchowych.
Po pierwsze, beneficjentem tej sytuacji będą być może docelowo i w perspektywnie społeczeństwa obywatelskie i demokracja, ale na dziś jest to wyzwanie o dramatycznych skutkach. Symbol zachodniej demokracji, strażnik aksjologii politycznej Zachodu - USA, jeżeli - co warto raz jeszcze podkreślić potwierdzą się enuncjacje prasowe i podejrzenia - dopuścił się szpiegowania władz i obywateli najbliższych sojuszników politycznych i militarnych, ważnych partnerów gospodarczych. To cios w zaufanie i podstawy wzajemnych relacji oraz egzystencji.
Po drugie, to bezprecedensowe zachowanie, rozmija się w zasadniczy sposób z wzajemnymi deklaracjami intencji i tradycjami w relacjach atlantyckich.
Po trzecie, potencjalna, ujawniająca się takim działaniem arogancja władz amerykańskich, uderza w fundamenty relacji i stanowi zagrożenie dla przyszłości szeroko pojętej cywilizacji Zachodu, jest dowodem braku lojalności, który z lubością zostanie wykorzystany przez przeciwników politycznych Europy i USA w świecie, uderzając w reputację i zaufanie do Stanów Zjednoczonych i zachodniej demokracji.
Ta bolesna bulwersująca sprawa, ma jednak także pozytywne strony, stanie się z pewnością przyczynkiem do rewizji nastawienia Starego Kontynentu wobec USA.
Być może, Europa i jej państwa narodowe zrozumieją wreszcie, że czas na powrót do idei gaullizmu: budowy własnej pozycji politycznej i bezpieczeństwa w sojuszu z USA, ale zarazem w oparciu o własną samodzielność i suwerenność polityczno - militarną? Może nadszedł czas rewizji założenia wynikającego z poprawności politycznej i fascynacji Ameryką: blankietowego popierania wszelkich amerykańskich wyborów? Z pewnością jest tak, że to co jest dobre dla Ameryki, nie zawsze jest dobre dla Europy. Wuj Sam, nie zawsze ma i musi mieć rację. Może czas uświadomić sobie, że istnieje niewątpliwie katalog interesów zbieżnych, ale i równie obszerny zakres zdecydowanie rozbieżnych?
W tej nowej konstelacji, szczególna rola, przypada tradycyjnie Republice Federalnej Niemiec i Francji, państwom uważanym zasadnie za liderów Europy.
Z polskiej perspektywy, szkoda, że władze amerykańskie które - jak się zdaje wiedzą wszystko o wszystkim i wszystkich - nie zdecydują się na pomoc w rozwikłaniu Tragedii Smoleńskiej na rzecz polskiego, wiernego, sprawdzonego sojusznika. Wiedza Amerykanów na temat okoliczności naszej najnowszej tragedii narodowej, z pewnością miałaby kolosalne, decydujące znaczenie dla obiektywnego wyjaśnienia jej przyczyn, rzutujących na spójność i nastroje społeczne w Polsce.
Wybory amerykanskiej demokracji, są z pewnością przejawem dbałości o amerykańskie priorytety. Szkoda, że w skomplikowanej sytuacji międzynarodowej, zasadna i zrozumiała dbałość o interesy narodowe nie jest skorelowana z uniwersalną zasadą Hipokrastesa w medycynie: po pierwsze, nie szkodzić.
Mimo wszystko wierzę w demokrację, w jej ponadczasowe wartości i swoistą przewagę konkurencyjną. Wierzę także w europejsko - amerykańską przyjażń i wspólnotę interesów. Podziwiam USA. Zarazem jednak uważam, że nadszedł czas, aby odmrozić zasady gaullizmu w polityce międzynarodowej: bądźmy lojalnymi, przewidywalnymi sojusznikami, nade wszystko jednak pamiętajmy o własnych interesach, mając na względzie fakt, że musimy dbać o własny, europejski potencjał, zdolność do szeroko pojętej samodzielności.    

  
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz