Dziś miałem okazję podyskutować z młodym, zdolnym, kończącym z wolna edukację polskim studentem prestiżowego kierunku studiów, na nie mniej prestiżowej uczelni, studentem z doświadczeniem stypendialnym na Zachodzie. Przedstawiona przez niego percepcja polskiej rzeczywistości społeczno - politycznej, w kontekście jego indywidualnej przyszłości, nie napawa bynajmniej optymizmem: ów młody, sympatyczny człowiek, jednoznacznie deklaruje zamiar emigracji na stałe, mając na względzie własne perspektywy naukowe, życiowe, atrakcyjność warunków zatrudnienia. Jestem świadom, że wyjazd jego i jemu podobnych, jest trwałą stratą najcenniejszej substancji narodowej: młodych, wykształconych, zdolnych Polaków. Smutna to refleksja, której towarzyszy zarazem wiedza jak bogatym jesteśmy krajem, skoro stać nas na kształcenie lekarzy, biotechnologów, inżynierów, pokrywanie niemałych przecież kosztów ich edukacji [koszty edukacji lekarza, z uwzględnieniem studiów i jedynie rocznego stażu, przekraczają 250 tys. złotych!!; argumentu tego proszę nie traktować jako dezyderatu stworzenia administracyjnych barier w emigracji, bynajmniej!!! ], a następnie - przez brak perspektyw zawodowo życiowych - zgoda na ich emigrację... Co gorsza, polska emigracja - jak widać trwale wpisana w nasza historię - przyjmuje bez mała wymiar exodusu już nie tylko ludzi zdeterminowanych, gotowych podjąć każdą pracę, ale w coraz szerszym zakresie dotyka najbardziej wykształconych, młodych elit. Jestem świadom głosów adwersarzy, że współczesna Europa jest w istocie ponadnarodowym rynkiem pracy, a jedną z miar jej zjednoczenia, jest swoboda decyzji w zakresie miejsca osiedlania i pracy. Wiem, że coraz częstszym argumentem jest przykład młodych Hiszpanów i Portugalczyków, którzy także - z braku perspektyw i w poszukiwaniu lepszego życia - opuszczają Ojczyznę. Problem w tym, że młody Hiszpan, czy Portugalczyk, wyjeżdza najczęściej do byłej kolonii, zapewniając chociaż prolongatę kultury narodowej i języka. I jeszcze jedna kwestia: solidarnościowy, miedzypokoleniowy charakter polskiego systemu zabezpieczenia społecznego powoduje, że brak składek emerytalnych młodych w polskim systemie emerytalnym, odczujemy dotkliwie i dramatycznie w niedalekiej przyszłości.
W konsekwencji, przypisywanie sobie przez obecnie rządzących w Polsce, sukcesów w walce z bezrobociem, jest co najmniej nadinterpretacją faktów. Na wskaźniki bezrobocia bowiem coraz większy wpływ ma nasilająca się emigracja, której ekonomiczne i demograficzne skutki będą odczuwalne w kolejnych dekadach.
A co do młodych... Przeczytałem dziś w "Le Monde" [15.02.2014], interesujący artykuł autorstwa Isabelle Rey - Lefebvre, pod tytułem "Pourquoi les jeunes se detournent de la politique". Autorka artykułu, powołujac się na najnowsze wyniki badań, w rozmowie z socjologiem, udawadnia szokującą z pozoru tezę, że ludzie młodzi wcale nie odwracają się od polityki. Wprost przeciwnie. Aż 83% młodych ludzi, a 88% spełniających cenzus matury, deklaruje zainteresowanie polityką i sprawami publicznymi. Jednocześnie jednak jedynie 5% młodych deklaruje zaangażowanie w związkach zawodowych, a 7% w partiach politycznych. Paradoks? Wcale nie. Młodzi Francuzi, deklarują po prostu dystans wobec form tradycyjnej polityki, znużenie i awers do tradycyjnych form aktywności politycznej. To konstatacja interesująca nie tylko w wymiarze naukowym i poznawczym, ale i praktycznym, to wyraźny sygnał ostrzegawczy formułowany wobec współczesnych elit politycznych. Młodzi obywatele i wyborcy we Francji, są znacznie bardziej wymagający, oczekują rewolucyjnej zmiany w proponowanych formach aktywności obywatelskiej, aksjologii politycznej, nie akceptują statusu mięsa wyborczego. Ciekawe jak wyglądałyby wyniki analogicznych badań w Polsce. Zaryzykuję twierdzenie, że nie odbiegałyby od ustaleń poczynionych we Francji. Zatem....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz