wtorek, 15 kwietnia 2014

Francuski Total boleśnie weryfikuje polski sen?

W dniu wczorajszym [14.04.2014], Polska Agencja Prasowa opublikowała istotną informację, która z trudem toruje sobie drogę w polskich mediach: francuski gigant naftowy - koncern Total, nie przedłużył swojej jedynej koncesji na poszukiwanie gazy łupkowego w Polsce. Total staje się tym samym kolejnym światowym liderem, który stracił zainteresowanie polskim potencjałem gazowym.
U źródeł tej decyzji nie leżą bynajmniej potencjalne problemy Totala. Wprost przeciwnie. Kondycja koncernu jest godna podziwu. Total ma się znakomicie, czego dowodem między innymi rekomendacja Rady Nadzorczej Grupy, z dnia 11 lutego br., na Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy spółki Total, planowane na 16 maja br., o zamiarze wypłaty dywidendy w kwocie 2,38 Euro na akcję.
To nie pierwsza  reorientacja strategiczna Totala w Polsce. Na początku lat 90-tych XX wieku, koncern zamierzał aktywnie uczestniczyć w konsolidacji polskiego sektora petrochemicznego, przedstawiając ówczesnemu rządowi propozycję zakupu Rafinerii Gdańsk i poważne inwestycje. Transakcja nie doszła do skutku, skutkiem czego obecność Totala w Polsce uległa marginalizacji.
Dzisiejsza decyzja Totala, to nie tylko wynik zmiany priorytetów, to znacznie coś więcej. To przyznanie, że gaz łupkowy w Polsce, do niedawna źródło polskiego snu o gazowej potędze i niezależności od Rosji, wcale nie jest przedsięwzięciem skazanym na pewny sukces, zwłaszcza postrzegany przez pryzmat niezbędnych, potencjalnych, niebagatelnych kosztów. Total zachowując się absolutnie racjonalnie uznał i skumunikował publicznie, że biorąc pod uwagę relację: nakłady - potencjalne korzyści, znajduje bardziej optymalne i dochodowe miejsca oraz obszary swoich inwestycji.
Dla nas decyzja Totala, winna być powodem do tonowania nastrojów i merytorycznej dyskusji o rzeczywistych perspektywach gazu łupkowego w Polsce. Rozbudzone nadzieje, które lokowały nas wśród światowych potentatów w tej dziedzinie, z pewnością wymagają weryfikacji, zwłaszcza na obecnym etapie rozwoju technologicznego. Skoro światowi potentaci nie dostrzegają w Polsce lukratywnego interesu, może warto nieco ochłonąć i przypomnieć sobie choćby o casusie Karlina w latach 80 - tych ubiegłego wieku, które miało być symbolem roponośnej samowystarczalności i prosperity w Polsce? Może wreszcie to swoista dbałość Opatrzności o nasze dobra narodowe? Może zasadnym jest abyśmy zostawili coś potomnym, przyszłym pokoleniom Polaków, w nienaruszonym stanie, zwłaszcza znając nasze narodowe słabości i przywary?

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz