Francuski dziennik "Liberation", w wydaniu z 4.05.2014 r., przynosi ciekawy artykuł Francois Miquet'a pod znamiennym tytułem: "Moins d'Union pour plus d'Europe" ["Mniej jedności, a więcej Europy"]. F.Miquet, autor interesującej, wydanej w 2013 roku, staraniem wydawnictwa Michalan książki: "Nouvelles Passions Francaises", analizuje przyczyny francuskiego sceptycyzmu wobec Zjednoczonej Europy.
Przywołując wyniki sondaży, w których aż 49% Francuzów, uważa ewolucję rozwojową Europy za negatywną [w negatywnym odbiorze Unii, prym wiodą pracownicy najemni, sympatycy zarówno Frontu Narodowego, jak i lewicowego Front de Gaauche]. Podnosząc, że aż 64% Francuzów nie tylko sprzeciwia się dalszemu rozszerzeniu U.E, ale zarazem preferuje powrót Zjednoczonej Europy do historycznego związku 6 krajów, autor zauważa jednocześnie, że społeczne oczekiwania we Francji w stosunku do Wspólnoty, wyrażają się w dezyderacie Unii bardziej demokratycznej, ekonomicznej i socjalnej, skutecznej, a zarazem mniej drobiazgowej, powiązanej formalnie i zaangażowanej finansowo. Nastawienie to determinuje preferencje wyborcze Francuzów, w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Z polskiego punktu widzenia taki odbiór i stosunek do U.E brzmi nieco egzotycznie i niezrozumiale. W Polsce, masowe poparcie Wspólnoty, wynika przede wszystkim z benefitów rozwojowych i cywilizacyjnych, jakie przyniosło Polsce póki co członkostwo w Zjednoczonej Europie. Polski hurra optymizm, bez mała blankietowe poparcie jedności europejskiej, z pewnością z czasem ulegać będzie racjonalizacji, wraz ze spadkiem dostępności funduszy europejskich na wyrównanie różnic między "Starą Europą" a Polską.
W tym samym czasie, tej samej kampanii wyborczej, tylko w Polsce, urzędujący, konstytucyjny Minister Spraw Zagranicznych, wysyła pracowników Biuro Ochrony Rządu - publicznej służby mającej zapewnić Mu osobiste bezpieczeństwo - po pizzę, z poleceniem dostawy do swojej prywatnej posiadłości. Radosław Sikorski - czołowy polityk rządzącej Platformy Obywatelskiej, człowiek z ogromnymi aspiracjami [mówi się że ma zostać komisarzem d/s wspólnej polityki zagranicznej, nowej Komisji Europejskiej], odmiennie niż Max Otto von Stirlitz z kultowego radzieckiego serialu z 1973 roku "Siedemnaście mgnień wiosny", musiał wiedzieć, że jego postępowanie jest naganne, że jest po prostu przejawem prywaty. Musiał także zakładać, że fatalnie oceniana rodzima partiokracja, powinna zdecydowanie unikać wszelkich patologii, mogących rzutować na społeczny odbiór elit, budując mit zaufania i zatroskania losem współobywateli. Dowodem na instrumentalizację zachowań władzy, celem uzyskania doraźnych, partykularnych korzyści politycznych, jest choćby nagła, diametralna zmiana frontu Premiera RP, w odniesieniu do spraw polskiego, śląskiego węgla kamiennego.
Mimo wyrażnego politycznego zapotrzebowania, wspomniany Minister nie jest w stanie zamówić pizzy z dowozem do domu, jak to czyni codziennie tysiące równie zagonionych, średnio zamożnych ziomków, musi wykorzystać służby publiczne, funkcjonujące za społeczne środki. Zrobił tak, ponieważ czuje się bezkarny, zwolniony z konieczności hołdowania zasadom współżycia społecznego, ponieważ stosunek opinii publicznej do tego typu zachowań, jest dla niego sprawą absolutnie drugoplanową. To dowód na deprawację polityczną. To powód do utraty zaufania publicznego i tytułu do sprawowania najwyższych urzędów w państwie.
Dlaczego przywołuję te dwa, z pozoru nie związane z sobą wątki: społecznego odbioru ewolucji Unii we Francji i zachowania Ministra RP w Polsce?
Europejskie elity rządzące, podnoszą larum odnośnie rzekomego zagrożenia demokracji w Europie, grożby radykalizacji życia politycznego. Propagując i sprzyjając poprawności politycznej, ograniczają pole debaty publicznej, zarazem epatując społeczeństwa obywatelskie niskim poziomem partycypacji, w sterowanym przez ordynacje wyborcze życiu publicznym. Tymczasem stosunek Europejczyków do demokracji i instytucji europejskich, jest racjonalną, obiektywną wypadkową własnych odczuć, doświadczeń, aksjologii tychże Europejczyków, budujących i ugruntowujących swoją apatię i obojetność wobec społeczeństwa obywatelskiego, a wrogość w stosunku do zachowania elit politycznych, także przez tak wyzywające zachowania, jak wspomniany wyskok polskiego ministra.
Eurosceptycyzm w Europie rośnie z powodów obiektywnych i subiektywnych, ale także powodów absurdalnych, nieodpowiedzialnych zachowań elit tradycyjnych partiokracji, które z własnego wyboru i nadania, korzystają ze swoistego immunitetu nietykalności.
Swego czasu pisałem, że logotypem zmian w polskiej polityce winna być miotła. Podtrzymuję tą rekomendację, z jednym uszczegółowieniem. Symbolem wyborów do Parlamentu Europejskiego winnien być śląski klops [na śląsku karminadla], czyli polski kotlet mielony. Ta kampania, w wymiarze trybu nominowania i kooptacji kandydatów, tematyki, zachowania elit, to prawdziwy klops, dodam nieco już czerstwy.
Eurosceptycyzm w Europie rośnie z powodów obiektywnych i subiektywnych, ale także powodów absurdalnych, nieodpowiedzialnych zachowań elit tradycyjnych partiokracji, które z własnego wyboru i nadania, korzystają ze swoistego immunitetu nietykalności.
Swego czasu pisałem, że logotypem zmian w polskiej polityce winna być miotła. Podtrzymuję tą rekomendację, z jednym uszczegółowieniem. Symbolem wyborów do Parlamentu Europejskiego winnien być śląski klops [na śląsku karminadla], czyli polski kotlet mielony. Ta kampania, w wymiarze trybu nominowania i kooptacji kandydatów, tematyki, zachowania elit, to prawdziwy klops, dodam nieco już czerstwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz