Francuska, a jeszcze bardziej polska scena polityczna, wchodzą w decydującą fazę tegorocznych kampanii wyborczych, których rezultat - niezależnie od odmiennego charakteru elekcji w obu krajach - może mieć istotne znaczenie dla kształtu demokracji.
We Francji, w dniach 22 i 29 marca br., odbędą się wybory departamentalne, istotne nie tyle z uwagi na ich nową formułę, wynikającą ze zmiany ordynacji wyborczej [choćby zmniejszenie o prawie połowę, z 4055 do 2074 liczby kantonów], jak i udziału w wyborach, po raz pierwszy w dziejach Francji, Demokratycznego Sojuszu Muzułmanów [Union des Democrates Musulmans Francais, na marginesie warto przypomnieć o nowej, kontrowersyjnej książce Michel'a Houellebecq'a "Soumission" - "Uległość", tłumaczona także jako "Poddaństwo" ], co na nowy wymiar walki politycznej.
Wybory we Francji, są nie tylko testem preferencji wyborczych dwa lata przed kluczowymi wyborami Prezydenta Republiki, są nie tylko sprawdzianem społecznej percepcji rządzącej lewicy [kluczowe pytanie brzmi: ile z 61 dotąd zawiadywanych przez lewicę departamentów nadal stanowić będzie bastion ich wpływów?], to przede wszystkim istotna aprecjacja roli politycznej Frontu Narodowego, na który głosować chce 29% Francuzów [dla porównania, chęć głosowania na prawicową UMP deklaruje 25%, na PS 22% wyborców].
Francja de facto i de iure, odchodzi od charakteryzującego krajobraz polityczny kraju ostatnich dekad, bipolarnego układu politycznego. Miejsce dotychczasowego, tradycyjnego podziału aksjologicznego, ideologicznego i socjologicznego na prawicę i lewicę, zajmuje nowy trójpodział: lewica - tradycyjna prawica - prawica narodowa.
Majowe wybory prezydenckie i jesienne wybory parlamentarne w Polsce, mogą przynieść także nowe rozdanie, wynikające ze zużycia się władzy prawicy w Polsce, przy jednoczesnym głębokim podziale i deficycie siły politycznej lewicy.
Niezależnie od różnic w pozycji politycznej lewicy i prawicy narodowej w Polsce i we Francji, różnicy priorytetów i preferencji wyborczych, istnieje wyraźne pole analogicznych, tożsamych problemów do rozwiązania, za pośrednictwem kartki wyborczej.
Po pierwsze, w obu krajach dekompozycji i erozji ulega aktualny model systemu partyjnego. Demokracja francuska - jako bardziej dojrzała - wyłoniła już nową emanację polityczną ponad dotychczasowymi podziałami, jaką jest Front Narodowy. Polska stoi w przededniu takich decyzji i rozstrzygnięć, co nie zmienia faktu zmierzchu dotychczasowego systemu partyjnego.
Po drugie, ośrodki opiniotwórcze w obu krajach, zdominowane przez zwolenników poprawności politycznej, prowadzą kampanię w obronie partyjnego status quo z jednej strony, z drugiej zaś deprecjacji, zohydzania wszelkich nowych form politycznej organizacji i kandydatów, nie mieszczących się w wygodnym dotąd schemacie podziału politycznego na rządzących i opozycję.
Rozumiejąc i podzielając prawidła demokratycznej walki politycznej, trzeba jednak podnieść podstawową, strategiczną kwestię: pojęcie optymalizacji, dywersyfikacji [zwłaszcza ryzyk], higieny i determinizmu konieczności cyklicznych zmian, nie tylko leży w istocie demokracji, leży w interesie publicznym, stanowi nadto ważki element jakości władzy ustroju demokratycznego.
Optymalizacja, to nie tylko uzasadnione czasami dorobkiem prawo reelekcji, to także - a może nawet przede wszystkim - prawo zasadniczej zmiany, nieskrępowanie, demokratycznie wyrażane przez suwerena.
Dywersyfikacja - czego koronnym przykładem Francja w okresach "cohabitation" ["współzamieszkiwania" władzy o różnych preferencjach politycznych] - to także dążenie do przewidywalności i bezpieczeństwa, zwiększenia efektywności sprawowania władzy politycznej, poszukiwania dróg większej transparentności procesów decyzyjnych, zapewnienia większej kontroli politycznej nad rządzącymi. W rezultacie, warto rozważyć, czy zasadne jest powierzanie przedstawicielom jednej opcji politycznej kontroli nad wszystkimi ośrodkami władzy, miast dywersyfikowania, wprowadzania rzeczywistych mechanizmów kontroli i kooperacji, a także konkurencji między opcjami politycznymi.
Higiena w procesie demokratycznym, to odpowiedzialna, ale jednak nieuchronna wymiana elit sprawujących władzę i zmiana relacji sił, między kluczowymi komponentami systemu partyjnego. Może jednak - niezależnie od presji mediów i ideologicznej mody, historycznych zasług i permanentnych aspiracji oraz wysokiej samooceny rządzących elit - warto głosować nie tylko w zgodzie z własnym sumieniem i preferencjami, ale po prostu za potrzebną, higieniczną zmianą?
Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za łaskawy komentarz. Pzrepraszam, że odpowiadam z taka zwłoką, której przyczyny wyjasnię już wkrótce.
UsuńFajnie wyczerpany teamt.
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuję za przychylny komentarz. Przepraszam za zwłokę w odpowiedzi, której przyczyny wyjaśnię już wkrótce.
UsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że z takim opóżnieniem, którego przyczyny wyjaśnie już wkrótce, ale bardzo dziękuję za ocenę. Z pozdrowieniami Zbigniew Mendel
OdpowiedzUsuń