Szeroko komentowane, ledwie zakończone rozmowy w białoruskim Mińsku, między Rosją i Ukrainą, przy współudziale Niemiec i Francji, mające skutkować zawieszeniem broni w konflikcie na Wschodzie Ukrainy, niezależnie od faktycznych efektów, muszą każdego z nas skłaniać do głębokiej refleksji.
Po pierwsze, do opinii publicznej nie do końca przedostały się wszystkie ustalenia z rokowań, które każda ze stron traktować chce jako swój sukces. W konsekwencji, trudno zajmować stanowisko w przedmiocie merytorycznych ustaleń tej konferencji.
Po drugie, Mińsk to kliniczny, namacalny przykład bezsilności Wspólnoty Europejskiej, skoro uczestniczący w negocjacjach Prezydent Francji i Kanclerz Niemiec, nie mieli mandatu do występowania w imieniu Unii, a nieobecność oficjalnego przedstawiciela U.E w negocjacjach, jest bardziej niż zastanawiająca.
Dla mnie istnieje jednak bardziej symboliczny, mroczny wymiar rokowań mińskich, które - z uwagi na przedmiot i okoliczności - przypominają moim zdaniem bardzo złowieszczy Układ Monachijski, zawarty w toku rokowań między 29 a 30 września 1938 roku w Monachium, między Niemcami, Włochami, Wlk. Brytanią, i Francją, w sprawie przyszłości Czechosłowacji [bez udziału Czechosłowacji!!!].
Jestem świadom oburzenia zwolenników poprawności politycznej na taką tezę, przed totalną krytyką warto jednak przemyśleć argumentację.
Obrady w Mińsku, poprzedziła rosyjska aneksja Krymu. Rosja członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, państwo atomowe z ambicjami, wbrew prawu miedzynarodowemu, dokonała aneksji części terytorium innego państwa, legalnego podmiotu prawa międzynarodowego. Retoryka towarzysząca tym działaniom, próby jego uzasadniana rzekomą wolą ludności i względami historycznymi, nie zmienia faktu, że w świetle prawa miedzynarodowego, dokonano czynu zabronionego. Świat i Europa muszą być czujne i mieć świadomość, że akceptacja tego stanu rzeczy, nawet dorozumiana, może i będzie miała nieobliczalne skutki w przyszłości. Krym stanowi bowiem precedens, na który powoływać się będą wszyscy. Aż strach pomyśleć co działoby się w Europie, a jeszcze bardziej w Afryce, gdyby akceptować rosyjskie uzasadnienie aneksji Krymu.
Kolejnym aspektem ukraińskiego dramatu jest rokosz tzw. separatystów ze Wschodu Ukrainy, wspieranych politycznie i militarnie przez Rosję. W imię rosyjskich interesów geopolitycznych dochodzi do otwartego konfliktu zbojnego, który wspólnota międzynarodowa próbuje zażegnać. Po raz kolejny w historii, mniejszości narodowe wykorzystywane są do realizacji celów politycznych macierzystych państw.
Po zwarciu Układu Monachijskiego, brytyjski premier Neville Chamberlain [1869 - 1940] i jego francuski odpowiednik Eduard Daladier [1884 - 1970], jako przedstawiciele tzw. wolnego świata demokratycznego i zwolennicy pacyfizmu też byli rzekonani, że uratowali światowy pokój. Historią pokazała, że na krótko. Na marginesie, trzykrotnego premiera Francji E. Daladier'a, nie uratowała spolegliwość wobec hitlerowskich Niemiec z okresu Monachium: w latach 1943 - 1945 był więźniem Dachau i Buchenwaldu. To wszystko brzmi jak swoiste memento.
Mam świadomość, że fakt posiadania przez Rosję arsenału atomowego zmienia percepcję sytuacji, w stosunku do lat 30 - tych XX wieku . Daleki też jestem od blankietowego popierania Ukrainy. Pozostaje jednak faktem, że kraj ten został napadnięty i upokorzony przez sąsiada.
Wreszcie na jeszcze jeden aspekt warto zwrócić uwagę. Memorandum budapeszteńskie z grudnia 1994 roku, będące nietraktatowym porozumieniem miedzynarodowym, podpisane przez USA, Rosję i Wlk. Brytanię, w zamian za ukraińską rezygnację z broni atomowej i przekazanie jej arsenałów Rosji oraz przystąpienie Ukrainy do Układu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej [lipiec 1968, ratyfikowany dotąd przez 189 państw!!!], gwarantował Ukrainie jej suwerenność i integralność terytorialną, a jego strony zobowiązały się do powstrzymania od użycia siły przeciwko ukraińskiej niepodległości i integralności terytorialnej. Co zostało z tego Memorandum? Jaka jest jego wartość?
Dziś nie ma już chyba żadnej wątpliwości, że casus Ukrainy to koronny argument dla wszystkich, którzy właśnie w fakcie posiadania broni atomowej widzą gwarancję swojej niepodległości.
Mając wszystko to na względzie, mimo upływu prawie 80 lat, zmian ustrojowych na świecie, zmiany politycznej mapy swiata, ewolucji globalnego układu sił, widzę w Mińsku ducha Monachium. Od razu też dodam: obym się mylił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz