czwartek, 2 czerwca 2016

Mecenat/protektorat/neokolonializm, czyli co Zachód może zrobić dla Afryki/Bliskiego Wschodu?

          Niekończąca się fala uchodźców ekonomicznych, kołatająca do bram Europy, to nie tylko forma nowej wędrówki ludów, to nade wszystko wyraz bezradności i fiaska aktualnej percepcji rzeczywistości oraz metod działania Zachodu.
Państwa i organizacje międzynarodowe cywilizacji zachodniej, traktujące demokrację liberalną i jej atrybuty, neoliberalizm gospodarczy, globalizację i teorię konwergencji systemowej jako uniwersalne metody budowy i rekonstrukcji świata, poniosły w Afryce i na Bliskim Wschodzie sromotną, druzgocącą klęskę.
Po euforii afrykańskiej/bliskowschodniej Wiosny Ludów, nie pozostał już nawet ślad, a jedynie wstydliwe wspomnienia nieuzasadnionej - jak się okazało - nadziei. Na Bliskim Wschodzie tyranię zastąpiła anarchia i wielowymiarowy chaos, których skutkiem cywilizacyjny regres tych obszarów, a także presja migracyjna. Sile destrukcji rewolucji, nie towarzyszyła analogiczna, konstruktywna moc i strategiczna zdolność lokalnych elit do consensusu, do stworzenia atrakcyjnej wizji przyszłości, zbudowania skutecznej przeciwwagi starego porządku, kreowania i wdrażania podstaw nowego porządku.
Dramatem Afryki i Bliskiego Wschodu są jednak nie tylko niestabilność polityczna, będąca pochodną nieudanych, całkowicie destrukcyjnych rewolucji, niski poziom życia mieszkańców i iluzoryczne ich osobiste bezpieczeństwo, rażące dysproporcje dochodów, ale także wcale nie incydentalne patologie elit władzy, które grzęzną w nepotyźmie, prywacie, korupcji, odchodzą od kanonu demokracji: demokratycznej legitymizacji władzy, na rzecz reżimów autorytarnych.
Problemy te, powiązane z kwestią zagrożenia ekstremizmem islamskim, bazującym na bez mała atawistycznej  wrogości do cywilizacji Zachodu i jej materialnego dorobku, czynią nad wyraz ponurymi perspektywy dla całego Zachodu, a przygnębiający obraz dopełnia swoisty izolacjonizm krajów ze światowymi aspiracjami (Chiny, Rosja), w przedmiotowej sprawie. W konsekwencji, świat Zachodu zostaje sam z wyzwaniem, które - nawiązując do tytułu znanego, symbolicznego wiersza Joseph'a Rudyard'a Kiping'a (1865 - 1936, sam utwór powstał w 1899 roku) - staje się ponownie "Brzemieniem Białego Człowieka" (tytuł oryginału: "The White Man's Burden").
Skoro stajemy przed determinizmem wielowymiarowego zaangażowania Zachodu w Afryce/na Bliskim Wschodzie, niosącego określone ryzyka i niemałe koszty, pozostaje kwestia organizacji i ram prawnych tego zaangażowania. Trudno bowiem podzielać opinię, że zaangażowanie to - będące w istocie formą troski i dbałości o żywotne, własne interesy Zachodu - winno przyjąć blankietowy charakter.
Wydaje się, ze w wielu parametrach, aktualna sytuacja na Bliskim Wschodzie/w Afryce, przypomina realia powojennych Niemiec. Jeżeli przyjąć i podzielać tę optykę, to i remedium powinno przyjąć analogiczny, jak w przypadku Niemiec kształt: militarne zaangażowanie Zachodu pod przywództwem USA, de facto czasowa, wojskowa okupacja, z równoczesną odbudową struktur społecznych, podstaw ustrojowych, gospodarki, w kierunku stopniowego odzyskiwania suwerenności przez kraje objęte chaosem, wedle ich modelu, niekoniecznie tożsamego z aksjologią Zachodu. To jednak zadanie i wyzwanie na dekady, wymagające consensusu cywilizacji zachodniej.
Słyszę słowa oburzenia poprawnych politycznie, idealistów i różnie motywowanych piewców status quo. W sprawie chodzi jednak o coś więcej niż semantykę, wrażenie artystyczne, wysublimowaną pryncypialność, odbiór międzynarodowej opinii publicznej, opinie uznanych autorytetów.
Podstawą sporu i inspiracją wyboru jest życie ludzkie: tych którzy giną w czeluści wód Morza Śródziemnego podczas prób przedostania się do Europy i samych Europejczyków, poddanych presji migracyjnego żywiołu. Czekanie na cud, jest nie tylko wyrazem braku realizmu i kapitulanctwa, będzie zaniechaniem, które uderzy w podstawy kruchego pokoju społecznego i stabilności politycznej w europejskiej części basenu M. Śródziemnego, będzie podważeniem podstaw egzystencji i przyszłości dwóch kontynentów. Uciekanie od rozwiązań systemowych, nawet niepopularnych i kontrowersyjnych dziś, izolacjonizm w tej sprawie, wszelkie zaniechania, doprowadzą w ostatecznym rozrachunku do dramatu w nie znanej od II Wojny Światowej skali.
Może więc jednak - niezależnie od etykietyzacji - warto skopiować i powtórzyć, w praktyce wariant niemiecki drogi od chaosu i niedostatku, do porządku i zamożności, na Bliskim Wschodzie i w Afryce? 

 
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz