Afery toczące polskie życie publiczne, o charakterze politycznym, gospodarczym, ale także moralno - obyczajowym - umiejętnie skądinąd eksponowane przez środki masowego przekazu - skutecznie tuszują, spychają na drugi plan i odwracają uwagę od coraz bardziej oczywistego klinczu polskiego systemu politycznego, stając się zarazem substytutem poważnej debaty publicznej o sprawach dla Polski i jej obywateli najważniejszych.
Jednym z istotniejszych - bynajmniej nie wyłącznie teoretycznie - tematów, jest pytanie o optymalny kształt polskiej demokracji, o polski system partyjny, a zwłaszcza o aktualność i adekwatność tradycyjnych podziałów: lewica - prawica.
Inspirującym przyczynkiem do takiej dyskusji, mogą być dwa artykuły, które ukazały się ostatnio [13.09.2012], we francuskim "Le Monde", autorstwa Florence Haegel: "Timide degel democratique" i Nicolas'a Truong'a: "La gauche, c'est Don Quichotte, et la droite, Sancho Panca".
Uwagi autorów dotyczą rzecz jasna francuskiej rzeczywistości, ale - moim zdaniem - mają one walor uniwersalny, warto zatem zaadaptować je do naszych, polskich warunków.
Dla prof. renomowanej Science Po, F. Haegel - której obserwacje i wnioski odnoszą się zwłaszcza do francuskiej prawicy - współczesne partie wymagają zdecydowanej odnowy wewnętrznych zasad i procedur demokratycznych oraz zasadniczej zmiany kultury organizacji. Członkowie partii muszą - częstokroć wbrew woli i preferencjom oligarchii partyjnych - faktycznie uczestniczyć w życiu i wyborach strategicznych swoich formacji. W życiu wewnętrznym partii politycznych dominować powinny trzy priorytety: 1]. demokratycznej konkurencji [co w praktyce oznacza przyzwolenie dla funkcjonowania frakcji i akceptację wyboru lidera na drodze wewnętrznej, otwartej rywalizacji], 2]. permanentnej partycypacji [wysoki poziom aktywności i zaangażowania członków w życiu wewnętrznym partii, warunkiem jej wiarygodności, ideowej tożsamości, a w konsekwencji sukcesu politycznego], wreszcie 3]. demokracji deliberatywnej [której zasadą jest nie tylko dbałość o podniesienie zaangażowania mas członkowskich w funkcjonowaniu partii, ale i atencja wobec form i charakteru tego uczestnictwa, z deprecjacją poprawności politycznej w wymiarze życia wewnętrznego i opacznie rozumianej jednolitości].
Bardziej kontrowersyjny charakter ma artykuł N. Truong'a, w którym rozwijana jest równie stara, co ciekawa teza - stereotyp: partie prawicy - formacje porządku, autorytetu, rodziny, religii, tradycji; partie lewicy - formacje zmiany, równości, braterstwa, postępu emancypacji. Zaskakująca jest jednak pointa artykułu: lewica jest Don Kichotem, prawica Sancho Pansą!!!. Jeżeli uzmysłowimy sobie charakterystykę wymienionych postaci: Don Kichot - błędny rycerz, człowiek czynu, zdolny do heroizmu, choć zarazem megaloman preferujący akcyjność nad pozytywistyczną pracę, Sancho Pansa - ucieleśnienie zdrowego rozsądku, zwolennik organicznego rozwoju z szacunkiem dla praw uniwersalnych, zarazem unikający skrajnych rozwiązań i pozbawiony determinacji, zarysowane nader plastyczne pole do dyskusji o prawicy i lewicy, jest tyle użyteczne, co dyskusyjne.
Czy w polskiej rzeczywistości zasadne jest stosowanie tej samej miary dla charakterystyki i etykietyzacji głównych podmiotów systemu partyjnego?
Instynktowna odpowiedź przecząca, budowana na bazie obserwacji polskiego życia politycznego, po głębszej refleksji staje się bardziej zniuansowana.
Polskie partie polityczne z powodów ideologiczno - doktrynalnych, ale także potrzeb dyktowanych bieżącą walką polityczną, z trudnością mieszczą się w schematach analizy i oceny. Jest to także konsekwencją świadomej ucieczki od etykietyzacji i naturalnym dążeniem do zwiększenia pola społecznego oddziaływania, znajdującego wyraz w budowaniu postaw i preferencji wyborczych, oraz w wynikach sondaży.
Polskie partie polityczne - ciągle dalekie od pragmatyzmu - zdominowane przez oligarchie partyjne, tkwią w ciasnych, statycznych, archaicznych podziałach społecznych, epatując jakże często hasłami programowymi stanowiącymi ewidentnie element przeszłości, miast przyszłości. Przywództwo polityczne w polskich formacjach powszechnie sprowadza się do pozycji lidera - omnibusa, nie tylko nie znoszącego sprzeciwu, akceptującego fasadowość i formalny charakter wewnątrzpartyjnej debaty, ale i preferującego aktorskie tricki nad rzetelną, merytoryczną, opcjonalną, czasami trudną debatę o partyjnej aksjologii i priorytetach, o drogach politycznej optymalizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz