wtorek, 13 sierpnia 2013

Zmiana podejścia uznanych mediów do FN - znak czasu, czy tylko koniunkturalizm?

Stosunkowo niedawno [7.08.2013], na łamach "Le Monde", ukazał się ciekawy artykuł autorstwa Abel'a Mestre, pod tytułem: " Sudiste" et "nordiste", les deux electorats du F.N ["Południowcy" i "ludzie z północy", dwa elektoraty FN]. 
Artykuł poprzestając co prawda na określeniu Frontu Narodowego "skrajną prawicą" - co jest od lat niestety nieodłącznym elementem etykietyzacji, używanym z lubością nie tyle z powodów merytorycznych [typologia partii politycznych], co po prostu dla potrzeb bieżącej walki politycznej - zawiera jednak ciekawą, opartą na badaniach empirycznych, analizę elektoratu Frontu Narodowego. Elektoratu, który cechuje tyle homogeniczności, co zarazem pewne zróżnicowanie wewnętrzne, upoważniające do wniosku o istnieniu dwóch elektoratów Frontu: 1). utożsamianych przez ludzi z południa i 2). północy Francji.
Zwolennicy Frontu wywodzący się z północy Francji, są zdecydowanie bardziej socjalni, co z pewnością jest konsekwencją faktu, że zurbanizowana, a nade wszystko do czasu uprzemysłowiona tradycyjnymi gałęziami gospodarki, przez dekady zdominowana i stanowiąca bastion wpływów lewicy północ, konsekwentnie, niejako generacyjnie,  przywiązuje ogromną wagę do kwestii socjalnych.
Odmienne priorytety wykazuje elektorat Frontu utożsamiany z południem Francji, będący bardziej prawicowy co do preferencji politycznych, zdecydowanie bardziej liberalny w kwestiach gospodarczych, nastawiony na faworyzowanie indywidualnej przedsiębiorczości, obronę małych i średnich przedsiębiorstw, co jest wprost nawiązaniem do ciągle żywej tradycji poujadyzmu. 
Artykuł jest kolejną, choć wycinkową, to jednak poważną analizą socjologii Frontu Narodowego, wolną od powielania schematów i stereotypów. Parametryzowany zwolennik Frontu, to już coraz częściej osoba dojrzała politycznie, o jasnej, uporządkowanej aksjologii, niekoniecznie wywodząca się z paueryzującej się klasy średniej, marginalizowanych wolnych zawodów, czy po prostu bezrobotna. Do świadomości społecznej coraz powszechniej dochodzi świadomość, że baza społeczna Frontu jest mozaiką mocno zniuansowaną, wykazującą jednak pryncypialne niezadowolenie z rezultatów sprawowania władzy przez kolejnych rządzących Francją, zgłaszającą fundamentalny sprzeciw wobec imigracji, oczekującą w działalności władzy politycznej wyraźnej preferencji interesów narodowych, nawet kosztem jedności europejskiej i jej atrybutów [ w tym wspólnej waluty].   
Zauważalna, choć powolna tendencja do obiektywnego prezentowania problematyki Frontu Narodowego w francuskich mediach, bez ideologicznego zacięcia i zbędnej demagogii, to krok we właściwym kierunku, wynikający tyle z przyjęcia do wiadomości rosnącej siły Frontu, co z chłodnej kalkulacji. Trudno bowiem bagatelizować obiektywny fakt: Front Narodowy nie jest partią niszową, jest legalną formacją polityczną o masowym poparciu społecznym, którego rola już byłaby we Francji istotnie większa, gdyby nie francuska ordynacja wyborcza i  tradycyjny bipolarny [prawica - lewica] podział francuskiej sceny politycznej. Opiniotwórcza Francja jest zdaje się coraz bardziej świadoma faktu, że Front Narodowy to nie efemeryda, egzotyka, którą można ignorować, ale że to poważna siła polityczna, która stanowić może alternatywę dla "starych" formacji politycznych. To zmiana jakościowa, którą warto odnotować i której należy przyklasnąć, jako wyraz i przejaw rzetelnego informowania społeczeństwa, bez ideologicznej zmowy milczenia i tendencji do społecznego deprecjonowania legalnej, choć kontrowersyjnej siły politycznej.
Dostrzegając zmiany jakościowe we Francji, w kreowaniu polityki informacyjnej i obrazu Frontu Narodowego w świadomości społecznej, zastanawiam się czy analogiczna ewolucja jest możliwa w Polsce, w stosunku do aktualnych partii opozycyjnych. Partii, które przedstawiane są jakże często opinii publicznej jako formacje nieodpowiedzialne politycznie, nie posiadające alternatywnego, całościowego programu politycznego, mające wątpliwe jakościowo przywództwo, nie posiadające zdolności do tworzenia koalicji, a tym samym nie dysponujące kwalifikacjami do sprawowania władzy, w konsekwencji zaś nie zasługujące na społeczne zaufanie. To jednak temat na zupełnie inną dyskusję.                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz