sobota, 2 maja 2015

1 Maj bez lewicy - demokracja bez perspektyw?

Polskie media, zwłaszcza preferujące poprawność polityczną, z nieskrywaną satysfakcją informowały w dniu wczorajszym o rachitycznych obchodach Święta Pracy w Polsce, wpisując się w poetykę polskiej prawicy, wieszczącej zmierzch lewicy, czego przebieg obchodów 1 Maja ma być jednym z koronnych dowodów.
Podzielając negatywną ocenę strategii i zachowań politycznych Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który już nie tylko z prędkością francuskiej TGV, ale nade wszystko japońskiej kolei magnetycznej [na marginesie, w kwietniu ustanowiła kolejny rekord prędkości: 590 km/h!!!], zmierza nieuchronnie nie tyle do dekadencji, co po prostu samobójstwa politycznego, niezależnie od trafności figur retorycznych, nie wolno jednak dokonywać nadinterpretacji, niezależnie od motywów.
Błędna od wielu miesięcy, w istocie autodestrukcyjna polityka SLD, cynizm liderów tej formacji, miałkość ideologiczną i niedojrzałość polityczno - programowa partii, nie oznacza bynajmniej zmierzchu lewicy w rozumieniu aksjologii i postaw politycznych, jest co najwyżej kresem obecnej formy organizacyjnej polskiej lewicy. 
Klasa robotnicza w klasycznym rozumieniu, z pewnością stała się - w sensie politycznym - archaizmem, nie oznacza to jednak bynajmniej zaniku kategorii "pracujących"!!. Wprost przeciwnie: i w Polsce i na świecie, negatywne konsekwencje globalizacji, skutkują między innymi daleko postępującą pauperyzacją szerokich rzesz społecznych i upowszechnieniu się statusu pracownika najemnego, do którego redukowana jest coraz większa liczba aktywnych zawodowo. Ewolucja ta, w połączeniu z nieznaną od wieków koncentracją kapitału i bogactwa z jednej, lawinowo rosnącymi różnicami społecznymi oraz coraz powszechniejszym strachem o życiowe i zawodowe perspektywy pracujących z drugiej strony, prowadzi nieuchronnie do antagonizmów i konfliktów społecznych, podważających pokój społeczny i jego fundamenty. 
Nie trzeba być zwolennikiem marksizmu, aby zauważyć ponadczasowy walor wielu analiz samego Karola Marksa, którego dorobek teoretyczny został po wielekroć świadomie wypaczony, a w efekcie przypadkowego w istocie triumfu leninizmu i żałosnego epizodu realnego socjalizmu, powszechnie ośmieszony. 
Niedowiarkom, zwolennikom tezy o zaniku lewicowości, warto przypomnieć to, co dzieje się współcześnie w "Starej Europie", pozornie sytej i stabilnej, niewątpliwie w sensie ekonomicznym najbardziej rozwiniętej, w aspekcie politycznym zaś coraz bardziej radykalizującej się. 
Nie wiem, czy 1 Maja stanie się w przyszłości bardziej dniem Św. Józefa Patrona Robotników [Święto to ustanowił w 1955 roku Pius XII], czy nadal obchodzone będzie przede wszystkim jako Święto Pracy, od 1890 roku, zgodnie z intencją II Międzynarodówki, prolongując dominującą dotychczas konotację  tego dnia. Mam też nadzieję, że nie wrócą już nigdy tradycje Narodowego Dnia Pracy hitlerowskich Niemiec. Troski powyższe te dla jednych i spekulacje dla drugich, bez względu na preferencje polityczne, nie mogą jednak przysłaniać oczywistego faktu: klasy społeczne co prawda zanikły, ale nie oznacza to homogeniczności w aspekcie stratyfikacji społecznej. Brak wielkoprzemysłowego robotnika, nie oznacza kresu lewicy i jej potencjalnej bazy społecznej, a co najwyżej daleko idące przeobrażenia lewej strony sceny politycznej. 
Dla polskiej i europejskiej prawicy, dekadencja lewicy jest pyrrusowym zwycięstwem, wynikającym nade wszystko z niedojrzałości współczesnych elit lewicowych, niż własnych zasług prawicy. W walce o społeczny rząd dusz, w sporze o granice integracji i artykulacji interesów społecznych, brak lewicowej alternatywy, narusza w istocie równowagę społeczną i polityczną, stanowiąc zagrożenie dla stabilności i trwałości systemu demokratycznego. Warto, abyśmy wszyscy o tym pamiętali, biernie lub czynnie uczestnicząc w walce politycznej. Brak instytucjonalnej, nowoczesnej lewicy, nie skutkuje bynajmniej pożądanym uproszczeniem, optymalizacją sceny politycznej, oznacza jeszcze więcej miejsca dla radykalizmów.
Czy taka ewolucja systemu politycznego leży w istocie w naszym obiektywnym interesie?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz