czwartek, 28 maja 2015

Cohabitation w Polsce: determinizm, szansa, zagrożenie?

Wynik wyborów prezydenckich w Polsce, stawia na porządku dziennym kwestię konieczności współistnienia władzy pochodzącej z różnych obozów politycznych. 
Zjawisko to, znane z praktyki funkcjonowania innych systemów konstytucyjnych i systemów politycznych, utożsamiane najczęściej z francuskimi doświadczeniami, stąd jego nazwa: "cohabitation" [koabitacja - "współzamieszkiwanie"], oznacza w rozwiązaniu modelowym, konieczność współrządzenia Prezydenta Republiki i większości rządowej, pochodzących z różnych, w warunkach francuskich przeciwstawnych obozów politycznych [ prawica - lewica].
Polska koabitacja, odbiega obecnie od rozwiązania wzorcowego [prezydent i większość rządowa wywodzą się z tej samej, choć silnie zantagonizowanej rodziny politycznej prawicy], niemniej także i na naszym gruncie konstytucyjno - prawnym oraz praktyki politycznej, znamy to rozwiązanie w klasycznej formie [choćby rząd AWS Premiera J. Buzka, w latach 1997-2001, w okresie prezydentury A. Kwaśniewskiego].
Zasadniczą kwestią na dziś, to odpowiedź na pytanie: w aktualnych warunkach społeczno - politycznych Polski, nieuchronna koabitacja jest szansą, czy zagrożeniem oraz jakie mogą być jej strategiczne skutki?
Sondaże preferencji wyborczych nie pozostawiają złudzeń: monopol władzy politycznej PO nie tylko został rozbity, w efekcie wyników niedawnych wyborów prezydenckich, istnieje nadto realne ryzyko ponownej monopolizacji władzy ustawodawczej, a w konsekwencji wykonawczej, przez obóz tzw. prawicy narodowej, pod sztandarami PiS-u, na skutek spodziewanego wyniku wyborczego jesiennych wyborów parlamentarnych w Polsce.
Bez wątpienia w okresie kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu, powszechnie stosowanym argumentem przez adwersarzy P.O z prawej strony sceny politycznej, będzie konieczność sprawności rządzenia, rozumiana jako rządy PiS, sprawowane w warunkach władzy prezydenta wywodzącego się z tego samego obozu politycznego. Czy aby jest to zasadny merytorycznie argument? Czy istotnie sprawność i jakość rządzenia, wymaga zawsze monopolizacji władzy?
Nie będąc bynajmniej admiratorem PO, jak i PiS-u uważam, że w interesie społecznym nie leży  w najmniejszym stopniu monopolizacja władzy, a koabitacja właśnie. Sytuacja wymaga, aby wybory parlamentarne wyłoniły większość rządową, nie zmonopolizowaną przez PiS. Dla higieny władzy, dla sprawności procesu rządzenia i jego jakości, dla zachowania równowagi politycznej, dla uniknięcia rewanżyzmu politycznego zwycięzców. Doświadczenia francuskie w zakresie cohabitation jednoznacznie potwierdzają, że okresy o takim charakterze, wymuszają na rządzących elitach większy realizm polityczny, zwiększają niezbędną kooperatywność, zapobiegają nieuzasadnionej aprecjacji emocji i skrajności, także w aspekcie aksjologicznym.
Koabitację w Polsce, po październiku 2015 roku, uważam w konsekwencji za społeczną i polityczną konieczność, za naturalne dobro i swoisty zawór bezpieczeństwa dla nas obywateli, przed hegemonią jednej opcji politycznej i radykalnymi zakusami.
Wierzę, że zwolennikami koabitacji w Polsce, będzie pragmatyczne, młode pokolenie, wolne od historycznych podziałów i histerycznych zachowań oraz zabobonów, czujące instynktownie, że mechanizm konkurencji - także w polityce - wymusza racjonalizację zachowań i zapewnia optymalizację procesów rządzenia.
Spodziewam się, ze rozpoczęta właśnie erozja systemu partyjnego, w wyniku jesiennych wyborów znacząco przyśpieszy, a koabitacja zapobiegnie jednocześnie hermetyzacji ceny politycznej, wyłaniając zarazem nowe podmioty i nowe przywództwo partii politycznych.   
Mam nadzieję, że istotnym elementem koabitacji będzie lewica, która odzyska instynkt samozachowawczy i świadomość, że jej zapleczem politycznym jest kategoria pracobiorców, a nie tylko mniejszości. To jest już jednak zupełnie inna kwestia.
Stawiam zatem na koabitację, w trosce o lo własny i współobywateli.           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz