piątek, 15 kwietnia 2022

Podstawy czaru społecznego/uwodzenia Marine Le Pen

         Kluczem w percepcji sytuacji społeczno - ekonomicznej i politycznej dla tradycyjnych francuskich partii politycznych, pozostaje niezmiennie stosunek do kwestii poziomu życia, zadowolenia, satysfakcji i szeroko pojętego bezpieczeństwa, przez pryzmat dogmatyczny. Tymczasem Le Pen i jej zaplecze, odstępują od para - klasycznego kryterium identyfikacji społecznej (dla uproszczenia podstawowe parametry oceny sytuacji w ujęciu tradycyjnym: warstwy średnie i zatomizowani, zróżnicowani wewnętrznie co do statusu społecznego pracobiorcy, wykazują coraz większe niezadowolenie i dyskomfort w ocenie swojego położenia, stanowiąc klientelę partii centrowych i lewicowych, wolne zawody i właściciele - główni beneficjenci nowego kształtu świata, globalizacji i integracji europejskiej, konstytuują zaplecze partii prawicowych). 

Wprowadzenie dodatkowego kryterium: narodowego, w ocenie statusu i perspektyw życiowych Francuzów, w kraju tak zorientowanym na wartości narodowe i analogiczne odrębności, w czasie ewidentnego przyrostu nastrojów nacjonalistycznych oraz protekcjonizmu, bynajmniej nie tylko w Europie, jest nie tylko mistrzowskim zabiegiem socjotechnicznym i marketingowym, stanowi nie tylko znakomite stworzenie nowej osnowy integracji społecznej, ale zapewnia zarazem powstanie uniwersalnej, pojemnej, atrakcyjnej kategorii, w której mieści się i z którą się identyfikuje, zarówno sfrustrowany bezrobotny, odpodmiotowiony pracujący, ale także stawiający na ideowość, na tradycyjne wartości student, zamożny przedstawiciel wolnych zawodów, niezależny właściciel, zadowolony przedsiębiorca. Ta kwestia, od dekad bagatelizowana zdaje się przez tradycyjne partie, nie tylko we Francji, leży bezsprzecznie u źródeł pozycji społecznej i sukcesów politycznych Le Pen.

Drugim powodem wzrostu poparcia dla nurtu politycznego utożsamianego z Marine Le Pen, jest zauważalna i względnie trwała ewolucja znaczenia pragmatyzmu w zachowaniach politycznych i preferencjach wyborczych Francuzów, którzy nad tradycyjne wartości demokracji - traktowane zresztą często jako swoisty ponadczasowy absolut - przedkładają indywidualny, by nie powiedzieć egoistyczny interes własny, wyrażający się nade wszystko w dbałości o poziom życia, utożsamiany z maksymalizacją komfortu, najchętniej z jednoczesną redukcją zaangażowania zawodowego. Ów konsumpcjonizm, traktowany tożsamo z siłą nabywczą własnych dochodów, niezależnie od źródła ich pochodzenia, sprowadzany do zdolności utrzymania domu weekendowego, wyjazdu na wakacje zagraniczne, zapewnienia sobie i rodzinie palety przyjemności, oczekiwanej jakości życia, stał się priorytetem w rozumieniu indywidualnym, a i w znacznej części zbiorowym. 

Negatywną rolę w utrzymaniu tego trendu, odgrywa zachowanie elit politycznych, naznaczone częstotliwością i ciężarem gatunkowym wielowymiarowych afer i skandali, potwierdzających istnienie zasadniczej dychotomii między wartościami deklarowanymi, a implementowanymi w praktyce, przez przywołane elity. Zderzenie realnego świata wartości, z oficjalną aksjologią społeczną, z pewnością intensyfikuje i wzmacnia indywidualne wybory, w kierunku aprecjacji egoizmów, kosztem postaw i zasad traktowanych dotąd jako pożądane i preferowane, z punktu widzenia interesów społecznych.

Nie sposób nie dostrzec wzmacniającej, pejoratywnej roli w omawianym procesie, negatywnych doświadczeń społeczeństw zachodnich i jednostek, w aspekcie tworzenia podwalin jedności europejskiej, na kanwie reakcji na szeroki program wsparcia, czy wręcz subsydiowania minimalizowania zapóźnień rozwojowych nowych krajów Unii, przez "Starą Europę". Reakcje te, oceniane są powszechnie wręcz w kategoriach "rażącej niewdzięczności" beneficjentów funduszy strukturalnych, realizowanych - w imię solidarności europejskiej - kosztem starych demokracji europejskich. Najczęstszym argumentem, jest eksport miejsc pracy do Europy Wschodniej, skutkujący wzrostem bezrobocia i spadkiem poziomu życia pracobiorców w "starych" krajach Unii, nie powodujący nie tylko pożądanego wzrostu poziomu wspólnotowych zależności i powiązań - także na poziomie wartości - ale doprowadzający wręcz do spadku atrakcyjności i wzrostu konkurencji na rynkach trzecich, między państwami Wspólnoty.

Wreszcie negatywne konsekwencje globalizacji w wymiarze społecznym, a przede wszystkim biurokratyzacji procesów i instytucji, czego skutkiem dramatyczny wzrost liczebności kadr urzędniczych, stanowiących dziś rozstrzygającą grupę zawodową w państwach Unii, nadmierna skłonność Wspólnoty Europejskiej do regulacji i rygoryzmu w tej dziedzinie, to kolejne czynniki stymulujące rozwój znaczenia nurtu politycznego identyfikowanego we Francji z M. Le Pen.

Reasumując: pozycja i poparcie społeczne Marine Le Pen, w kraju galijskiego koguta, nie powinno być zaskoczeniem. To efekt obiektywnego przebiegu wielu procesów społeczno - politycznych (zanik tradycyjnej stratyfikacji społecznej, negatywne efekty globalizacji i integracji europejskiej, sytuacja międzynarodowa, dekadencja Europy w świecie, wymuszone zmiany w systemie partyjnym, wreszcie kryzys autorytetów i przywództwa), ale także - a może nawet przede wszystkim - lekceważenia przez elity polityczne i stanowiące ich emanację tradycyjne partie, przez dekady interesów, wartości, lęków i marzeń wielu Francuzów, ich powszechnej znieczulicy na społeczne problemy i analogiczne aspiracje. Tradycyjne partie polityczne, zasadnie akcentując rolę francuskiej triady: "wolność - równość - braterstwo", bez troski o aktualizację jej zakresu pojęciowego, bez refleksji nad znaczeniem i wartością tych pojęć, świadomie ograniczając proces polityczny i partycypację w sprawowaniu i kontroli władzy, a precyzyjniej proces wyborczy do klasycznych parametrów uniwersalnego marketingu, znieczulica tych formacji na społeczne problemy, wyzwania, doprowadziły wpierw do znużenia, apatii politycznej, a ostatecznie do nowych form aktywności politycznej obywateli i zmiany preferencji politycznych, o względnie trwałym charakterze. 

Marine Le Pen nie jest agentem Putina (zresztą to prymitywny argument, formułowany intencjonalnie, dla potrzeb bieżącej walki politycznej, wynikający z priorytetu etykietyzacji i budowania pejoratywnego nastawienia; rekomenduję jego zaniechanie, rozumiejąc nawet i akceptując pryncypialną negację całości jej argumentacji i aksjologii). Jest wytworem francuskiej rzeczywistości, personifikacją społecznego zapotrzebowania i pokaźnej luki w ofercie francuskich ugrupowań politycznych, a przy tym w wielu aspektach stanowiącą kontynuację wprost francuskich, uniwersalnych dezyderatów politycznych, funkcjonujących od dekad, z przyzwoleniem społecznym w życiu publicznym Francji. 

O tym jednak w następnym wpisie.           

2 komentarze:

  1. Artykuł ten sugeruje, że zwolenników Le Pen kierują na wzór zwolenników DobrejZmiany pudki klientelistyczne (def. https://pl.wikipedia.org/wiki/Klientelizm). Mało znam ten kraj, ale z tego co widzę w telewizornii to programy w pisowskich programów z plusem w nazwie nie robią we Francji jakieś wielkiej kariery... dochód podstawowy też nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję jak zawsze za wpis i zainteresowanie. Zwolennicy M. Le Pen na pewno nie stanowią wewnętrznego monolitu, nie dla wszystkich w konsekwencji pobudki klientelistyczne są dominujące. Jest tam także sporo ludzi ideowych (zresztą analogicznie jak wsród monarchistów), a nie tylko tych, którzy z pozycji roszczeniowych kontestują rzeczywistość. Media głównego nurtu z oczywistych powodów kreują pejoratywny, stereotypowy obraz zwolennika prawicy narodowej. Mam zresztą wrażenie, że ruch E. Zemmour'a ożywi francuski ferment ideowy, bez względu na jego ocenę. Polecam zresztą wydane w Polsce dwie książki E. Zemmour'a, o których więcej napiszę w najbliższym czasie. Także konsekwencje wojny na Ukrainie, wpłyną na ewolucję postaw i preferencji politycznych Francuzów. Z drugiej jednak strony podzielam pogląd, że koncepcje skrajnej lewicy (vide dochód gwarantowany, czy system dotacji państwa do programów socjalnych), też nie znajdują - od siebie dodam na szczęście - szerokiego posłuchu we Francji. Używając terminologii drogowej, Francja jak i cała Europa jest na rozdrożu, toczą ją fundamentalne dylematy: co dalej, czy uda się utrzymać poziom życia, co z globalizacją, co z bezpieczeństwem, co z imigracją, jaka przyszłość demokracji, co z demokracją bezpośrednią? W tych obszarach koncentrować się będzie moim zdaniem oczekiwanie społeczne i próby formułowania skutecznych odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń