W niedzielnych [25.09.2011] wyborach do Senatu, francuska lewica, zdominowana przez Partię Socjalistyczną [P.S], po raz pierwszy w historii V Republiki wygrała wybory do Senatu, uzyskując 177 z 348 mandatów.
Pamiętając o ustrojowej pozycji Senatu we współczesnej Francji [Zgromadzenie Narodowe zdominowane jest przez Izbę niższą], jak i o skomplikowanej ordynacji wyborczej do drugiej Izby francuskiego parlamentu [odnowiono 1/2 składu Senatu na okres 6 lat, w wyborach pośrednich, głosami tzw. Wielkich Elektorów - w liczbie niespełna 72 tys., wśród elektorów dominują przedstawiciele samorządu terytorialnego], jest to bez wątpienia ważne i symboliczne wydarzenie.
Wynik wyborów potwierdza ogólną tendencję - spadku popularności francuskiej prawicy - co może mieć poważne konsekwencje w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich we Francji [wiosna 2012]. Mówiąc wprost, nadzieje na reelekcję urzędującego Prezydenta Republiki są coraz bardziej iluzoryczne.
W pewien sposób zwycięstwo to utrudni także rządzenie prawicowemu rządowi, zwłaszcza w odniesieniu do planowanych reform i zmian.
Widoczna ewolucja nastrojów politycznych i preferencji Francuzów, staje się oczywistym faktem i przyjmuje postać względnie trwałej tendencji.
Z polskiego punktu widzenia warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Twórcy Konstytucji V Republiki, zapewniając priorytet demokracji, starali się zarazem zabezpieczyć system polityczny przed silnymi wstrząsami i rewolucyjnymi zmianami, stąd między innymi inna kształt ordynacji wyborczej do Zgromadzenia Narodowego i Senatu, oraz częściowa i rozłożona w czasie reelekcja tego drugiego organu władzy. W Polsce brak takich uregulowań czy słusznie?
W kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych w Polsce [9.10.2011], warto zastanowić się również nad celowością i zasadnością monopolizacji całości władzy politycznej przez przedstawicieli jednej opcji politycznej. Czy rzeczywiście rządy Platformy Obywatelskiej jako swoistej Partii Omnipotencji, są najbardziej efektywnym rozwiązaniem z punktu widzenia polskiej demokracji i skuteczności funkcjonowania społecznych mechanizmów kontroli władzy politycznej, biorąc pod uwagę monopolizację przez P.O wszystkich kluczowych ośrodków władzy?
Społeczeństwo francuskie - co zdaje się potwierdzać także analiza preferencji politycznych w innych krajach europejskich - coraz przychylniej traktuje lewicowe formacje polityczne, które stoją przed realną szansą powrotu do władzy. Europa - jeżeli nie skręca w lewo - to minimum poważnie rozważa taką alternatywę, co mogą potwierdzić kolejne miesiące i wyniki elekcji rozmaitych szczebli w Europie. Jedynie w Polsce lewica funkcjonuje coraz bardziej na obrzeżach systemu politycznego [nie licząc rzecz jasna efemerydy w postaci Ruchu Palikota]. Czy to przypadek, czy raczej polska lewicy nie jest doktrynalnie, programowo i mentalnie przygotowana na wyzwania współczesności?
Wydaje się, że ten naturalny dylemat rozstrzygną najbliższe wybory, po których polska lewica musi wrócić do rozstrzygnięcia kwestii podstawowych: pytań o grupę docelową, o przywództwo, a przede wszystkim problem adekwatności prezentowanego programu do potrzeb i oczekiwań potencjalnego elektoratu. Przed omawianym już niegdyś dychotomicznym wyborem: Mitterrand czy Marchais nie da się niestety - a może na szczęście - uciec.
Póki co, polska lewica może obserwować rosnące wpływy Partii Socjalistycznej we Francji i sposób mobilizacji elektoratu przed wyborami prezydenckimi 2012.
Dla francuskich socjalistów formuła amerykańskich prawyborów, połączona z otwartym consensusem co do potrzeby istnienia frakcji politycznych i ich wyrazistych liderów, jest wartością dodaną kampanii wyborczej. Polska tradycyjna lewica [SLD], zdaje się jakby preferować inne wartości, marnując posiadany potencjał intelektualny, społeczny, dorobek teoretyczny. Niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz