poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Europa nie socjalna nie ma racji bytu?

          Piątkowe [29.03.] wydanie dziennika "Le Monde" przynosi symptomatyczny i kontrowersyjny artykuł autorstwa Ignacio Fernandez'a Toxo, pod tytułem "Si le modele social europeen meurt, c'est l'Europe qui meurt" ["Jeżeli europejski model socjalny umrze, to także Europa skona"]. 
Jego autor - Prezydent Konfederacji Europejskich Związków Zawodowych - wypowiada się zdecydowanie przeciwko koncepcji ekonomiki neoliberalno - konserwatywnej i dominacji niemieckiej w Europie, odrzucając także zamysł redukcji kosztów zatrudnienia i wydatków socjalnych. Deklaruje się zarazem jako przeciwnik "popsutej demokracji" ["democratie deterioree"], zwolennik prymatu instytucji europejskich z Parlamentem Europejskim na czele, wreszcie jako orędownik Nowego Kontraktu Socjalnego ["Un Nouveau Contrat Social"].
To nastawienie typowe dla współczesnego syndykalizmu europejskiego [zwłaszcza zachodniej Europy], który nie potrafi znaleźć się w nowej rzeczywistości społeczno - ekonomicznej, w warunkach mondializacji, upadku tradycyjnych gałęzi przemysłu na Starym Kontynencie, presji konkurencyjnych gospodarek nowych potęg ekonomicznych. Jest to tym dziwniejsze, że opublikowane właśnie przez Eurostat dane dotyczące stopu bezrobocia w Unii nie pozostawiają złudzeń co do stanu i perspektyw zatrudnienia w Europie. Średnia stopa bezrobocia w U.E, wynosi po lutym 2012 roku 10,8% [najwyższą odnotowała Hiszpania - 23,6%, w Polsce 10,2%].
Niestety znakiem czasu dla zamożnych społeczeństw europejskich jest konieczność przebudowy priorytetów i społecznej aksjologii. Z dużą pewnością nie da się utrzymać dotychczasowego, wysokiego poziomu życia i szerokich przywilejów socjalnych. Europę czekają trudne dekady wyrzeczeń, konieczność sprostania nasilającej się presji konkurencyjnej, prymat zatrzymania wielowymiarowej dekadencji kontynentu.
Rolą związków zawodowych, a szerzej wszelkich podmiotów organizacji społeczeństwa, jest nie tyle zaklinanie rzeczywistości, tworzenie poczucia tymczasowości problemów, kreowanie iluzji, szukanie cudownych środków zaradczych, bez niezbędnych niestety wyrzeczeń, a budowanie społecznego consensusu wobec determinizmu reform i monitorowanie sprawiedliwych sposobów alokacji ich kosztów społecznych.
Nawiązując do tytułu artykułu Pana Prezydenta - na marginesie Hiszpana, który powinien z autopsji dobrze znać poruszaną problematykę - Europy nie uratują biurokratyczne, drogie i niewydolne  instytucje, kolejne pakty, a jedynie twarde, kosztowne społecznie reformy. Już dziś państwa określane zbiorczym mianem BRIC [Brazylia, Rosja, Indie, Chiny], mają konkurencyjne, witalne gospodarki i zaczynają doganiać potęgi gospodarcze Europy. Zmiana światowego przywództwa gospodarczego jest tylko kwestią czasu. Jeżeli jeszcze związki zawodowe nie wykażą się strategiczną przenikliwością i odpowiedzialnością, nie wezmą udziału w procesie przekształceń społeczno - gospodarczych, poziom degradacji i frustracji społecznej może ulec dalszemu zwielokrotnieniu. Nie do utrzymania będzie wtedy nie tylko socjalna Europa w dotychczasowym kształcie - to jest już dziś pewne. Zbankrutuje także sama Europa - to nieuchronna konsekwencja egoizmów i partykularyzmów.
          
      

1 komentarz:

  1. Ma pan niestety 100% racje ... Francuzi nie chca slyszec o tym ze ich system socjalny na dluzsza mete jest nie do utrzymania !!!

    OdpowiedzUsuń