poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Front Narodowy - duma czy przekleństwo Francji?

Wynik zakończonej wczoraj pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, jest tylko z pozoru kontynuacją starych podziałów politycznych na lewicę i prawicę. Bez względu na ostateczne rozstrzygnięcia które zapadną za dwa tygodnie, podczas drugiej tury wyborów Prezydenta Republiki, już dziś można mówić o przełomowym znaczeniu tej elekcji, w co najmniej dwóch wymiarach:
Po pierwsze, elekcja ta potwierdza nie tylko głębokie podziały we francuskim społeczeństwie, dowodzi także bezpośrednio, że to tradycyjnie jedno z najbardziej podzielonych ideologicznie społeczeństw europejskich, sięga po rozwiązania wykraczające poza ramy wyznaczane przez dotychczasowy system partyjny czego dowodem fakt, że aż 1/3 całości głosów uzyskały ugrupowania określane mianem skrajnych, zarówno skrajnie prawicowych, jak i skrajnie lewicowych. To poważne ostrzeżenie dla francuskiej partiokracji, dla oligarchii i elit politycznych z nad Sekwany.
Po drugie, jeżeli ten fakt jest zaskoczeniem, choć jego prawdopodobieństwo od dawna potwierdzały publikowane badania opinii publicznej i preferencji wyborczych, to prawdziwą rewolucją, bez mała przewrotem, zwłaszcza dla niektórych, jest wynik wyborczy Frontu Narodowego.
Znakomity, najlepszy w historii formacji wynik wyborczy Marine Le Pen, jest sygnałem nieodwracalności zmian i początku zasadniczych przeobrażeń w obrębie francuskiego systemu politycznego. Odtąd już nic nie będzie takie same, życie polityczne Francji nie będzie dłużej funkcjonowało wedle utartych schematów.
Wynik Marine Le Pen dowodzi zarazem zasadności zmiany generacyjnej przywództwa Frontu. Choć przebiegło demokratycznie, niektórzy widzieli w nim przejaw nepotyzmu. Wynik wyborczy pokazuje, że Francuzi zaakceptowali przejęcie schedy politycznej po historycznym przywódcy partii Jean Marie Le Pen, przez jego córkę. W tym aspekcie, wynik tej elekcji, to źródło legitymizacji przywództwa politycznego córki Le Pena.
Najistotniejsze jest jednak to, że Front Narodowy, określany przez Vice szefową partii Marie - Christine Arnautu mianem formacji "[...] zapomnianych, niedostrzeganych, ignorowanych i opuszczonych [..]", wkracza z podniesioną głową na francuskie salony polityczne. To policzek, prawie upokorzenie, dla zwolenników poprawności politycznej.
Poważna, merytoryczna, unikająca etykietowania i inwektyw, wynikających z potrzeb bieżącej walki politycznej analiza stanu społeczno - politycznego Francji, programu Frontu, jego bazy członkowskiej i elektoralnej, czyni aktualną pozycję polityczną Frontu zrozumiałą, uzasadnioną i logiczną.
Wystarczy przypomnieć, że to Front Narodowy od dekad negował zasadność koncepcji społeczeństwa wielokulturowego i jego praktyczne atrybuty, widząc w niej dysfunkcjonalny, ślepy zaułek. Dziś stanowisko to jest oficjalnym poglądem elit rządzących Francji, Wlk. Brytanii, a nawet Niemiec.
To Front Narodowy, sprzeciwiał się globalizacji [zwanej we Francji mondializacją], widząc w niej śmiertelne zagrożenie dla interesów narodowych i formę uniknięcia społecznej oraz politycznej kontroli przez międzynarodowy kapitał, zwłaszcza finansowy.
To formacja Le Pena sprzeciwiała się wspólnej walucie europejskiej - Euro, widząc w niej problematyczny instrument sztucznej integracji, zagrażający interesom narodowym.
Wreszcie to Front odważnie krytykował biurokrację europejską, wskazując na jej niezdolność do efektywnego przewodzenia Europie i skutecznego moderowania rozwiązywania jej problemów.
W końcu to Front Narodowy z podziwu godną - choć nie zawsze rozumianą i podzielaną konsekwencją - bronił francuskich tradycji narodowych, był apologetą tożsamości europejskiej i jej wyróżników w postaci między innymi spuścizny chrześcijańsko -antycznej.
Kryzys ekonomiczny ostatniej dekady potwierdził słuszność wielu dezyderatów Frontu. Potwierdził także nikłą skuteczność dotychczasowych elit władzy, co zaskutkowało głęboką frustracją społeczną i poszukiwaniem przez wiele grup społecznych radykalnych rozwiązań, wykraczających poza klasyczne dotąd rozwiązania i propozycje.
W ocenie Frontu we Francji, ale i w Europie, dominuje niezmiennie od lat podejście ideologiczne, a nie merytoryczne, skutkujące minimum brakiem obiektywizmu. Warto dla przykładu obalić mit bazy społecznej i wyborczej Frontu Narodowego. To nie jest - jak chciałoby wielu jej adwersarzy politycznych - partia frustratów i nieudaczników, bezrobotnych, tym którym się w życiu nie udało, o relatywnie niskim poziomie wykształcenia i analogicznej pozycji społecznej. Wprost przeciwnie, to partia wykształconych, w przeważającej mierze niezależnych finansowo i dobrze sytuowanych Francuzów, ciesząca się poparciem wyborczym tych wszystkich, którzy opowiadają się za tradycyjnymi wartościami, zaniepokojonych kierunkiem rozwoju sytuacji we Francji i na Starym Kontynencie.
Nie trzeba być fanatykiem Frontu, nie jest koniecznym bycie jego admiratorem. Można z powodzeniem i w pełni zasadnie być jego krytykiem i przeciwnikiem. Takie są akceptowane powszechnie reguły demokracji. Trzeba być jednak przy tym uczciwym i transparentnym w jego ocenach, w formułowanych poglądach na temat tej formacji. 
To do Francuzów, a nie europejskich mediów, należy wybór miejsca i roli Frontu Narodowego na scenie politycznej współczesnej Francji. Wszelkim specjalistom od kreowania politycznej poprawności, cenzorom, strażnikom prawomyślności demokracji, rekomenduję roztropność i powściągliwość. Współczesna scena polityczna - nie tylko zresztą we Francji - podlegać będzie dynamicznym zmianom, od nieuchronnej deprecjacji partii tradycyjnych, po determinowaną stanem demokracji aprecjację nowych form politycznej organizacji społeczeństwa. Nikt nie ma monopolu na prawdę, a mechanizm wyborów demokratycznych nie ma racjonalnej alternatywy. W dobrze pojętym własnym interesie, ale i w zgodzie z własnym sumieniem i logiką, warto oszczędniej posługiwać się tradycyjnym aparatem pojęciowym, warto ograniczyć aplikacje kolejnych mutacji określenia "radykalny" i "ekstremalny" w odniesieniu do Frontu Narodowego. To przecież legalna, systemowa, francuska partia polityczna, ciesząca się poparciem co 5 - go Francuza!!!
Ludzie z wyjątkiem sytuacji ekstremalnych, opisywanych między innymi przez Gustave Le Bon ["Psychologia tłumu"], zachowują się racjonalnie. Ich poparcie dla określonych formacji politycznych jest najczęściej świadomym wyborem. Stratą czasu jest wylewanie łez nad rzekomo niską świadomością elektoratu, jego niedojrzałością, nieodpowiedzialnością. Trzeba analizować przyczyny preferencji politycznych, a nie demonizować ich skutki.        

   
          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz