Ostatnie publikowane wyniki sondaży odnośnie ocen rządzących we Francji i w Polsce, przynoszą zastanawiające, łudząco podobne wyniki. Ich podstawowym wyróżnikiem są fatalne oceny rządu i szefa egzekutywy [polski premier oceniany jest pozytywnie jedynie przez co czwartego respondenta, francuski prezydent dobrze postrzegany jest ledwie przez 27% ankietowanych]. Prawdziwą "bombą sondażową", dobrze ilustrującą stan nastrojów społecznych we Francji, są opublikowane dziś [17.04.2013], przez "Le Figaro", wyniki sondażu dotyczące hipotetycznych wyborów prezydenckich, które miałyby przypaść w najbliższą niedzielę. Zwycięzcą pierwszej tury zostałby N. Sarkozy [30% głosów], drugie miejsce ex aequo zajęliby F. Hollande i M. Le Pen [po 22% głosów]. W ciągu roku urzędujący Prezydent Republiki stracił 6,6% głosów, najwięcej zaś zyskała M. Le Pen [4,1%].
Czy aktualna sytuacja społeczno - polityczna w Polsce i we Francji, upoważnia do postawienia tezy o prawdopodobnym zmierzchu prymatu politycznego Platformy Obywatelskiej w Polsce i socjalistów we Francji?
Mając świadomość zróżnicowania sytuacji [choćby w aspekcie horyzontu rządzenia Platformy w Polsce i P.S we Francji, czy stopnia samodzielności politycznej i swobody rządzenia], wskazać można na pewne uniwersalne parametry sytuacji politycznej w obu krajach:
1. Obie dominujące na dziś w systemach politycznych formacje, po prostu przelicytowały w toku ostatnich kampanii wyborczych, obiecując i oferując stanowczo za dużo, co przekłada się dziś na frustrację i poczucie oszukania przez znaczną cześć elektoratu;
2. Zbyt optymistycznie oceniono perspektywy wyjścia z kryzysu i niezbędne do tego instrumentarium. Zarówno Platforma w Polsce, jak i Partia Socjalistyczna we Francji, niedostatecznie uwzględniły realia społeczno - ekonomiczne i stopień komplikacji procesów gospodarczych oraz ich uzależnienia od determinantów zewnętrznych;
3. Dla obu partii, niemoc wobec realnych problemów, przekłada się na kreowanie tematów zastępczych, których wyróżnikiem stają się kwestie moralno - obyczajowe, dzielące nie tylko całość społeczeństwa, ale i własny elektorat;
4. Sytuację i społeczną percepcję funkcjonowania obu partii politycznych, istotnie pogarsza niekompetencja i zjawiska patologiczne dotyczące części elit rządzących;
5. Obie partie znajdują się pod coraz większą presją opozycji, która wyraźnie zyskuje nad koalicją rządzącą w aspekcie atrakcyjności społecznej i impetu rozwojowego, mimo odmiennego charakteru ugrupowań opozycyjnych w Polsce i we Francji;
6. Przywództwo polityczne w obu krajach [F. Hollande i D. Tusk], nie tylko jest podważane przez opozycję, ale coraz wyraźniej widoczne są pęknięcia frakcyjne w łonie samych partii rządzących, znamionujące początek walki o władzę i sukcesję. Sytuacji tej nie równoważy ani walka o przywództwo na francuskiej prawicy, ani konflikt między ugrupowaniami polskiej lewicy;
7. W obu krajach brak jakichkolwiek symptomów pokonania wielowymiarowego kryzysu, co przekłada się na rosnące resentymenty za silną władzą, a przynajmniej partycypacji w procesie rządzenia tych, którzy jeszcze nie rządzili.
W konsekwencji odpowiedź na pytanie o perspektywy Platformy Obywatelskiej w Polsce i Partii Socjalistycznej we Francji - choć niełatwa i zniuansowana - nie pozostawia cienia wątpliwości. Partie rządzące w Polsce i we Francji, istotnie nadwyrężyły zaufanie społeczne, nie posiadając zarazem realnego programu pozytywnego, nie wykazując determinizmu w walce z kryzysem, co rzutuje na lawinowo spadające poparcie społeczne dla tych ugrupowań.Tendencja ta uzyskuje względnie trwały charakter. Obie partie choć nie przegrały jeszcze wojny, to zdecydowanie przegrywają kolejne bitwy, w tym najistotniejsze: o władzę nad rządem dusz wyborców. Być może traktowanie obu formacji w kategoriach schyłkowych byłoby przesadą - zwłaszcza w odniesieniu do francuskich socjalistów. Niewątpliwie jednak obie partie w konfrontacji z rycząca rzeczywistością straciły reputacyjnie i wizerunkowo. W tym kontekście - zwłaszcza w Polsce - myślenie w kategoriach "Polska po PO", nie jest nie tylko wyzywającym świętokradztwem, nadużyciem, jest wyrazem politycznej dojrzałości i odpowiedzialności, przejawem troski o to, aby polityczna przyszłość kraju rozstrzygała się na drodze werdyktu wyborczego, a nie werdyktu nieprzewidywalnej ulicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz