W wydaniu dziennika "Rzeczpospolita" z 7 - go stycznia 2011 roku, ukazał się interesujący wywiad z francuskim filozofem Remi Brague'm, który przeprowadziła Aleksandra Rybińska pod znamiennym tytułem: "Na drodze do barbarzyństwa".
R. Brague rysuje bardzo pesymistyczną wizję przyszłości społeczeństw europejskich, które odcinając się od chrześcijaństwa i tradycyjnej hierarchii wartości, odcinają się de facto od własnych korzeni i tradycji, zmierzając w konsekwencji nieuchronnie ku wielowymiarowej katastrofie. Jego zdaniem przyszłością Europy - jeżeli aktualne tendencje nie ulegną zmianie - jest powrót do barbarzyństwa, a obecna sytuacja stwarza znakomite perspektywy dla rozwoju islamu w Europie.
Trudni nie zgodzić się z podstawowymi tezami R. Brague'a i to bez względu na stosunek do chrześcijaństwa, które bardzo często traktowane jest przez nas instrumentalnie. Trudno nie pokusić się o refleksję, nawet mając na względzie negatywne, aktualne tendencje w kościele polskim, nie liczącym się w żadnej mierze ze stanowiskiem katolików świeckich, Kościoła funkcjonującego nie jako wspólnota wiernych, a Rzeczpospolita Hierarchów. Niezależnie od tego czy lubi się swojego proboszcza, czy jest się praktykującym katolikiem przyznać trzeba, że podstawowe elementy tożsamości europejskiej to: 1]. chrześcijaństwo, 2]. dorobek greckiej i rzymskiej cywilizacji, wreszcie 3]. spuścizna europejskiego oświecenia. Próby podważania i dyskredytowania tej oczywistej prawdy, choć coraz częstsze i coraz bardziej powszechne, są w rzeczywistości działaniem przeciwko przyszłości Europy, to także bardzo niebezpieczny precedens.
Cieszę się z tego kolejnego głosu francuskiego intelektualisty, który wbrew politycznej poprawności i dyktaturze relatywizmu [a propos, polecam lekturę niewielkiej objętościowo książki Roberto de Mattei Dyktatura relatywizmu, wydanej przez Wydawnictwo PROHIBITA w Warszawie, w 2009 roku; mnie osobiście najbardziej wstrząsnął następujący fragment książki [str. 44 cytowanego wydania]: "[...]Marsz w kierunku totalitaryzmu rozkłada się na trzy etapy. Pierwszym jest negacja istnienia prawa i prawdy obiektywnej, czego konsekwencję stanowi zrównanie dobra i zła, grzechu i cnoty. Drugim - instytucjonalizacja dewiacji moralnych objawiająca się w przemianie prywatnej niegodziwości w publiczną cnotę. Trzecim wreszcie - wprowadzanie ostracyzmu społecznego i prawnej karalności dobra. Do tego momentu właśnie doszliśmy. Żyjemy w społeczeństwie hołdującym swoistemu antydekalogowi, w którym dozwolone jest wszystko poza publicznym deklarowaniem wierności zasadom porządku naturalnego i chrześcijańskiego[...]".
Jestem pewien, że niezależnie od stopnia naszego osobistego zaangażowania w życie katolickie, nie uciekniemy od rozważań, a w przyszłości niestety także wyborów dotyczących podstawowych wartości naszej europejskiej tradycji, kultury, cywilizacji. Rzeczywistość następnych dekad zmusi nas, a jeżeli nie nas, to na pewno nasze dzieci i wnuki, do publicznej odpowiedzi na pytanie kim jesteśmy, jakim wartościom i tradycjom jesteśmy przychylni. Trudno mi sobie bowiem wyobrazić, że w imię pokoju społecznego i konsensusu, nie ranienia uczuć i przekonań innych, odstąpimy od obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia i pięknych tradycji z tym związanych, że - zwłaszcza w warunkach polskich - odstąpimy od symbolicznego znaczenia choinki. Moim zdaniem nie wolno nam unikać publicznej i prywatnej dyskusji w tym temacie, a wzmiankowany wywiad - który polecam z całym przekonaniem - jest kolejnym przyczynkiem do zainicjowania takiej dyskusji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz