niedziela, 5 czerwca 2011

PJN - marginalizacja na własne życzenie

           Zakończony wczoraj w Warszawie Kongres PJN w Warszawie, przyniósł zaskakujące decyzje personalne, a w konsekwencji  wybory strategiczne.
Wymuszona realną oceną sytuacji, nastrojów i preferencji delegatów na Kongres rezygnacja Joanny Kluzik - Rostkowskiej z kandydowania na stanowiska Przewodniczącego Partii, jej zapowiedź rezygnacji z wszystkich funkcji partyjnych [a może i rychłe odejście z partii?], równoczesne objęcie przywództwa przez Pawła Kowala, to nie tylko immanentna demokracji wymiana partyjnych liderów. To wyraźna zmiana koncepcji politycznej.
PJN Kluzik - Rostkowskiej był partią jednoznacznej, pryncypialnej opozycji wobec PiS i potencjalnej koalicji PiS - SLD.
PJN Kowala - będzie wedle zapowiedzi - partią o bardziej zniuansowanym stanowisku wobec PiS, dopuszczającą na bazie wspólnoty aksjologii do swoistego "ekumenizmu" w działaniu i percepcji rzeczywistości.
W rezultacie potencjalny wyborca partii - już i tak nieliczny, by nie powiedzieć incydentalny w przypadku PJN - tym bardziej nie zrozumie strategii PJN, bo skoro zbliżenie z PiS, dodajmy pod tym samym przywództwem, które niedawno było kontestowane - to po co w ogóle była potrzebna secesja? 
Aktualna sytuacja w PJN to zwycięstwo "starych" formacji politycznych, a jeżeli - o czym głośno się mówi - w tej ledwie powstałej formacji pojawią się kolejni "transferowcy" [do PSL, PO, a nawet PiS] oczywiście w trosce o interes społeczny, a nie w obronie prywatnych interesów [posłowanie to jednak w Polsce lukratywne zajęcie, dla kontynuacji którego niektórzy mogą stać się kameleonami], upadek, swoista degrengolada będzie nieuchronna.
Brak koncepcji politycznej, w istocie brak wizji kształtu bazy społecznej [elektorat między PO i PiS, jak Mierzeja Wiślana, z uwagi na swoje wątłe rozmiary gwarantuje co prawda rozdzielność ekosystemów Zalewu Wiślanego i Bałtyku, przynajmniej w polskich granicach, jednak jest zbyt mała, aby przechylić szalę wpływów, a przede wszystkim nie ma gwarancji, że sama nie zostanie poddana nieodwracalnej erozji], to podstawowe błędy tej formacji. Jak widać ambicje polityczne, nawet szlachetnie argumentowane to za mało....
A szkoda. Szkoda tym większa, że był moment w którym wydawało się, że PJN to koncepcja budowy formacji centrowej, że otwarcie na nowe środowiska, że orientacja na zdezorientowane na dziś i szukające oparcia politycznego środowiska cento - lewicowe przyniesie pożądane skutki, także w interesie polskiego systemu politycznego. Wierzyłem, jak wielu, że PJN zdobędzie się na odwagę polityczną i otwartość analogiczną  do wykazanej przez Partię Socjalistyczną we Francji, po wstępnej euforii i podsumowania wątłych wyników lewicowego eksperymentu lat 1981 - 1984. Liczyłem, że w PJN jest wystarczająco dużo "Fabius'ów" i 'Mitterrnad' ów", którzy odważnie - co prawda pod wpływem determinantów ekonomiczno - politycznych, ale jednak - potrafią dokonać korekt politycznych w interesie kraju, a nie tylko własnych formacji politycznych. Miałem nadzieję, na zerwanie z dyktatem starej polskiej partiokracji. Niestety, nadzieje te i oczekiwania okazały się stosunkowo szybko całkowicie bezpodstawne i nieuzasadnione.   
Czyżby więc prawdziwa konotacja akronimu PJN nie brzmiała - jak w zamiarze jego twórców - Polska Jest Najważniejsza, a Politycy Jesteście Nieudolni?   
Jedno wydaje się być pewne: status formacji parlamentarnej, przynajmniej w perspektywie najbliższych wyborów, to dla PJN niczym nie poparta iluzja i bezpodstawne chciejstwo. Tym bardziej zaś realne miejsce na polskiej scenie politycznej. I chyba dobrze. Poza odwagą i ambicjami, także w polityce potrzebna jest rozwaga i odpowiedzialność, a zwłaszcza w polityce realizm, skuteczność i przewidywalność.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz