Jakiś czas temu pisałem o konieczności i nieuchronności pojednania polsko - rosyjskiego, wskazując na relacje francusko - niemieckie i symbolikę Verdun.
Ponieważ w Polsce, w ostatnich dniach pod pretekstem kwestii mniejszości polskiej w Niemczech, z oczywistych powodów, motywowanych wyborami parlamentarnymi próbuje się obecnie "odgrzewać" polsko - niemieckie antagonizmy - nie po raz pierwszy zresztą w naszej historii z nadrzędnym celem obudzenia ducha nacjonalizmu, uzyskania zwartości i spoistości elektoratu - muszę do tej sprawy wrócić w innym ujęciu.
Najpierw mały cytat z de Gaulle'a:
"[...]Niewątpliwie naród francuski nie może wymazać z pamięci tego, co niegdyś wycierpiał z winy swego sąsiada zza Renu, ani zaniedbać środków ostrożności, narzucających się na przyszłość[...]uważam, ze należy odwrócić bieg historii, doprowadzić do pojednania naszych dwóch narodów i połączyć ich wysiłki i uzdolnienia[...]"
De Gaulle Ch., [1974] Pamiętniki nadziei.; Wyd. MON.; str. 215 - 216.
Nasz kompleks wobec Niemiec, nasze mnożenie pretensji, oczekiwań, zarzutów, nie powinno mieć już dziś miejsca i nie znajduje uzasadnienia, w Europie XXI wieku. We współczesnej Europie, zdaje mi się mamy większe problemy niż Niemcy.
Musimy pamiętać, kto jest naszym największym partnerem handlowym, kto jest największym płatnikiem do Unii, z budżetu której czerpiemy pełnymi garściami.
O historii należy pamiętać, ale nie ma merytorycznego, racjonalnego uzasadnienia postawa i działanie zmierzające do antagonizowania nas z Niemcami. To winien być element ponadczasowego, ponadpartyjnego narodowego consensusu.
Na marginesie jeszcze jeden polski paradoks.
Kiedy w Polsce mówimy o Wilnie, Litwie, szukamy tam - i słusznie - elementów naszej tożsamości narodowej, domagamy się traktowania z należytą atencja naszych pamiątek, a przede wszystkim cmentarzy, jest dla nas oczywiste, że to patriotyzm. Organizacje Kresowiaków zaś są patriotycznym, symbolicznym elementem nostalgii za przeszłością.
Kiedy Niemcy szukają w Polsce swoich gołym okiem widocznych symboli, swoich cmentarzy we Wrocławiu, Gdańsku, Szczecinie, szerzej na naszych - i słusznie - Ziemiach Odzyskanych, jest to dla nas przejaw rewizjonizmu, na który reagujemy alergicznie. Ziomkostwa zaś, to organizacyjny symbol wszystkiego co najgorsze: rewizjonizmu, odwetu, nacjonalizmu o pruskim rodowodzie.
Czy to nie jest zastanawiające? Skąd ta asymetria?
Pojednanie polsko - niemieckie potrzebuje materialnego symbolu. Może Góra Św Anny?
Pojednanie to potrzebuje jednak przede wszystkim polityków takiej rangi, co Adenauer i de Gaulle, którzy odważnie, czasami pod prąd, zainicjują zmianę społecznego myślenia, zapoczątkują upadek stereotypów. Można niestety powiedzieć za piosenką: "gdzie oni są"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz