środa, 13 lipca 2011

Każdy wiek ma swoją "belle epoque"?

            "La Belle Epoque" - to historyczna nazwa okresu między 1871 - 1914 r., którego ramy czasowe stanowią: zakończenie wojny francusko - pruskiej [1871] i wybuch I wojny światowej [1914]. 
Okres ten utożsamiany był z czasami względnego spokoju i pokoju, stabilizacji, trwałości zasad aksjologii społecznej, dobrobytu klas średnich, oraz podniesienia poziomu życia i rangi społecznej szerokich mas robotniczych. Ludzie mogli spokojnie zaplanować swoją egzystencję wiedząc dla przykładu, że w warunkach niskiej inflacji oszczędności należy lokować w obligacjach państwowych. Ten w wielu wymiarach sielankowy czas zburzył dopiero - i to w nader brutalny sposób - wybuch I wojny światowej i Rewolucji Październikowej w Rosji.
Dziś, na naszych oczach - w co w oczywisty sposób nie chce wierzyć Europa i co nie chce przyjąć do wiadomości znaczna część Europejczyków - kończy się "Belle Epoque" XX wieku - okres prosperity i dobrobytu społeczeństw europejskich, przyśpiesza dekadencja Europy w wymiarze już nie tylko politycznym i gospodarczym, ale i społecznym.
Kryzys strefy Euro - bez względu na jego końcowy wymiar - dowodzi, że idea wspólnej waluty bez de facto pełnej integracji politycznej, jest irracjonalna i dysfunkcjonalna.  
Nie mniejszym jednak problemem jest bezwzględna konieczność zmiany mentalności Europejczyków. Krajów realnego socjalizmu w Europie, stanowiących przez dekady znakomity rynek zbytu i źródło porównań już nie ma, równie atrakcyjnego i bezpiecznego substytutu nie widać.
Daleki Wschód, a przede wszystkim Chiny i Indie, choć także inne kraje [przede wszystkim BRIC], stanowią morderczą konkurencję dla Europy w aspekcie kosztów pracy, której Europa nie jest w stanie póki co sprostać.
W rezultacie, Europa nie jest w stanie wygenerować wzrostu gospodarczego równoważącego choćby jedynie potrzeby konsumcyjne i finansowe współczesnych, zamożnych społeczeństw europejskich.
Nie mniej istotnym problemem jest jednak kwestia nieuchronności zmian w mentalności Europejczyków i zgoda na de facto obniżenie poziomu życia, od lat finansowanego zresztą kosztem zaciągania zobowiązań na rzecz przyszłych pokoleń.
Poziom życia, system emerytalny, system zdrowotny, opieka socjalna - to kwestie które wymagają drastycznych i niestety bolesnych reform. Europejczycy muszą wpierw zmienić hierarchię wartości, a następnie dojrzeć mentalnie do determinowanych ogólną sytuacją zmian i wyrazić na nie przyzwolenie.
To trudny, ale niezbędny proces. 
Czy są w Europie siły polityczne, które są zdolne do wprowadzenia tych zmian, a przede wszystkim zdolne do uzyskania społecznego przyzwolenia dla takiej strategii i percepcji sytuacji? 
Rozmowy o Euro, zadłużeniu państw U.E, funkcjonowaniu Wspólnoty, intensyfikacji integracji, dostępności i wielkości funduszy strukturalnych są ważne, nie powinny jednak zasłaniać najistotniejszego problemu: końca Europy dobrobytu i konieczności znalezienia odpowiedzi na podstawowe pytanie: co dalej?               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz