piątek, 15 lipca 2011

Listy Oliviera, czyli Polska z francuskiej perspektywy [2]

           Dziękuję za Twój ostatni list, przede wszystkim w aspekcie wyjaśnienia etymologii nazwy miasta Pułtusk [nazwa ta jest umieszczona na naszym Łuku Triumfalnym w Paryżu, jako miejsce krwawej bitwy Napoleona I, z Rosjanami]. Teraz już wiem, że miasto to nie ma nic wspólnego z Waszym obecnym Premierem.
Jak wiesz, staram się na bieżąco śledzić wszystko to co dzieje się w Polsce. Widziałem w telewizji inauguracyjne przemówienie Waszego Premiera w Brukseli, z okazji rozpoczęcia polskiej Prezydencji i reakcje - przyznam nieco egzotyczne - Waszych niektórych posłów do P.E. 
Rozumiem, że to nie jest przejaw Waszej normalnej kultury politycznej i symbol dyskursu politycznego w Polsce? Pamiętam co mi mówiłeś w tej kwestii przywołując słowa bodaj kanclerza Niemiec Bismarck'a, a i naszego Ch. - M. de Talleyrand'a - Perigord.
Słyszałem także sporo dziś o anomaliach pogodowych w Polsce i katastrofalnych skutkach nawałnic. My też niestety z autopsji znamy co to jest. Szkoda tych ludzi, którzy muszą to przeżywać, tracąc nierzadko dobytek całego życia. W tym kontekście jednak znowu czegoś nie rozumiem i - jak zresztą zawsze - muszę Ciebie o coś zapytać.
Dlaczego zawsze u Was w Polsce ludziom tym musi pomagać państwo? Dlaczego Wasz Premier deklaruje, że państwo pomoże pokrzywdzonym odbudować domy i inne budynki? Czy u Was nie funkcjonują ubezpieczenia? A może ludzie nie chcą się ubezpieczać [nie wiem czy w Polsce podstawowe ubezpieczenia od klęsk żywiołowych są powszechne i obowiązkowe], licząc na łut szczęścia?
Nie wiem czy słyszałeś, ale bodaj wczoraj [14.07.2011], Trybunał Sprawiedliwości U.E w Luksemburgu, odmówił Finom prawa produkcji koniaku pod nazwą konjakki, uznając że jest to nazwa prawnie chroniona i tak oznaczane mogą być tylko nasze oryginalne produkty pochodzące z regionu Cognac. Osobiście bardzo cieszę się z tego werdyktu, a znając Twoją głęboką estymę do Cognac wierzę, że podzielasz moje oceny.
Pewnie także słyszałeś o przejęciu przez francuską firmę Lactalis [dodam po dużych sporach i problemach], włoskiego koncernu Parmalat [precyzyjnie nasz Lactalis przejął 83,3% akcji Spółki]. W rezultacie powstaje mega koncern: Lactalis z obrotami rocznymi na poziomie 15 mld Euro, co czyni z niego światowego lidera produktów mlecznych, obecnego w 55 krajach świata. W Polsce znacie już dobrze produkty Lactalis'u pod marką President [sery pleśniowe, twarogi, masło], Jovi [jogurty], teraz dochodzą dwie znane marki włoskie: Galbani [ser Mozzarella - chyba też już w Polsce obecna?] i Locatelii.
Dla nas to super, w aspekcie mentalnym i prestiżowym, że w dobie powszechnej globalizacji i dominacji firm anglosaskich [zwłaszcza amerykańskich], nasze narodowe Spółki poczynają sobie tak dobrze. Oby tak dalej.

Pozdrawiam

Olivier

       
          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz