Nadanie słynnemu francuskiemu aktorowi rosyjskiego obywatelstwa, pozostaje przedmiotem wielu komentarzy, polemik i spekulacji. Jedni, krok aktora traktują w kategoriach osobistej desperacji, inni bez mała zdrady narodowej, jeszcze inni, jako przejaw skrajnego pragmatyzmu. Czy słusznie?
Działania podjęte przez G. Depardieu, są bez wątpienia odpowiedzią na planowane reformy podatkowe Partii Socjalistycznej, zwłaszcza zaś wprowadzenie 75% podatku od dochodów osobistych dla najbogatszych Francuzów, motywowane potrzebą wprowadzenia nadzwyczajnego podatku solidarnościowego.
Prezydent Hollande i Partia Socjalistyczna, z podziwu godną konsekwencją - mimo decyzji francuskiej Rady Konstytucyjnej, która zapewne przejściowo zatrzyma wdrożenie zaplanowanych zmian - podtrzymują determinizm, w istocie o politycznym podłożu, dotyczący znaczącego podniesienia obciążeń fiskalnych najbogatszych Francuzów. Dodać należy - co jest "oczywistą oczywistością", że najzasobniejsi Francuzi odkryją legalne drogi na "optymalizację" podatkową, co znajdzie ostateczny wyraz w zniweczeniu założeń fiskalnych P.S: wpływy podatkowe wcale nie wzrosną.
Sprawa ta, ma jednak znacznie szerszy kontekst.
Gerard Depardieu, jest jedynie jednym z wielu względnie bogatych Francuzów, który pryncypialnie, nie zgadzając się z aksjologią socjalistów, nie akceptując swoiście pojmowanej sprawiewdliwości społecznej, rozważają między innymi zmianę obywatelstwa lub/i miejsca zamieszkania, jako drogę obrony przed zakusami socjalistów.
Istotną kwestia jest także trudny do obrony argument, że podejmowane przez państwo francuskie, bardziej intensywne próby redystrybucji dochodu narodowego za pomocą wzrostu obciązeń fiskalnych, to jeden z droższych i mniej efektywnych sposobów działań korygujących w sferze społeczno - gospodarczej. Zaangażowanie państwa poważnie podnosi bowiem koszty działań, między innymi na skutek konieczności spełnienia biurokratycznych procedur, której towarzyszy wzrost zatrudnienia w administracji, a w rezultacie skonsumowanie istotnej części budżetowanych celowo, lub pozostających w dyspozycji państwa środków, na pokrycie kosztów administracyjnych każdego przedsięwzięcia.
Inicjatywa Depardieu ma także wymiar publicznego protestu przeciwko rządom francuskiej lewicy i stosowanej przez nią retoryki. Z pewnością ta nośna społecznie decyzja, przyniesie znacznie poważniejsze konsekwencje, jak tylko wyprowadzka aktora z Francji. Uruchomi emocjonalną deskusję o politycznych pryncypiach, granicach ingerencji i fiskalnej "żarłoczności" państwa, kosztem podniesienia poziomu opodatkowania dochodów osobistych obywateli, a w końcu o elementach "sacrum", jakim dla wielu jest na przykład kwestia obywatelstwa, tożsamości narodowej.
Ocena wyborów G. Depardieu z polskiej perspektywy jest tym trudniejsza, mając na względzie podejmowane przez dekady przez Polaków decyzje emigracyjne, którym towarzyszyła najczęściej zmiana, a nawet wymagane przez kraj osiedlenia, zrzeczenie się polskiego obywatelstwa. Trzeba bowiem pamiętać o milionach Polaków, które w przeszłości podejmowały - nie zawsze z uwagi na represje polityczne w kraju - indywidualne, trudne decyzje o wyjeździe z Polski i zmianie obywatelstwa, z zamiarem lepszej egzystencji i perspektyw dla siebie oraz swoich dzieci. Także współczesna emigracja polska do USA, Niemiec, Francji, Wlk, Brytanii, Australii czy Nowej Zelandii jest dowodem na to, że ludzie nie tylko podejmują suwerenne deczyzje w tej sprawie, ale nade wszystko, że mają do nich pełne, niczym nie skrępowane prawo.
Casus Depardieu jest dla mnie przejawem pragmatyzmu, formą obywatelskiego, otwartego protestu, któremu trudno przypisywać bezwzględnie negatywne, a tym bardziej anarchizujące konotacje. Co istotne - niemłody już [64 letni], znany i uznany francuski aktor - osiągnął obecny poziom życia i zamożności, nie na skutek dziedziczenia, przychylności fortuny w grach losowych, ale własnemu talentowi i pracy.
Każdy z nas ma zobowiązania o charakterze obywatelskim, a i podatkowym, winien - między innymi za sprawą stopy opodatkowania dochodów osobistych - partycypować w utrzymaniu zbiorowości w której funkcjonuje. Jednak zarazem każdy z nas - po przekroczeniu granic racjonalności przez władze polityczne - ma niezbywalne prawo do obywatelskiego nieposłuszeństwa, a w wolnym świecie indywidualnego, legalnego wyboru miejsca zamieszkania i rezydencji podatkowej.
Być może argumentacja i retoryka uzasadniająca wybór obywatelstwa przez G. Depardieu nie jest najszczęśliwsza, przynosząca nadto kapitał polityczny Rosji. Co do zasady, nie jest to jednak przejaw zdrady, a racjonalnej, dozwolonej postawy pragmatycznej. Wszak - jak mawiają niektórzy - życie mamy tylko jedno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz