czwartek, 12 stycznia 2012

"Kordony sanitarne" w polityce - wyraz odpowiedzialnej roztropności, poprawności politycznej, czy jedynie paraliżującego strachu przed zmianami?

      Tematem politycznym nr 1 we Francji w ostatnich dniach, jest kwestia póki co kłopotów lidera Frontu Narodowego: Marine Le Pen - o czym skwapliwie donoszą media - ze skompletowaniem wymaganej przez ordynację wyborczą listy 500 podpisów tzw. wyborców kwalifikowanych [członkowie obu izb parlamentu, rad generalnych, Rady Paryża i rad zgromadzeń zamorskich, przy czym muszą oni pochodzić z minimum 30 różnych departamentów], przez kandydata na Urząd Prezydenta Republiki.
Stało się to przyczynkiem do publicznej debaty w jednym interesującym aspekcie: jak to jest możliwe, że ugrupowanie cieszące się poparciem co trzeciego Francuza [31%], którego lidera aż 26% ankietowanych widzi w drugiej turze wyborów, ma problemy z dopełnieniem formalności, tj. zebraniem wzmiankowanych 500 podpisów? Na marginesie nie mam wątpliwości, że Front Narodowy sprosta wymogom formalnym wyborów prezydenckich.
Czy jest to jedynie wyrazem tendencji do utrzymania przez dwie główne rodziny polityczne: tradycyjnej prawicy i lewicy, korzystnej dla nich dwubiegunowości francuskiego systemu partyjnego, a szerzej politycznego?
Czy raczej ów ostracyzm polityczny, jest strategią polityczną, a zachowania wyborców kwalifikowanych są odzwierciedleniem interesów kluczowych formacji systemu partyjnego, kolejną próbą budowy "kordonu sanitarnego" wobec Frontu Narodowego?
A może jest to jedynie ich prywatna inicjatywa, lub przejaw źle pojętej i rozumianej poprawności politycznej, efekt dążenia do stworzenia nowego cenzusu, mechanizmu korygującego demokracji?
Pytań jest wiele i sprowadzają się one w istocie do jednej kwestii: granic demokracji w rozumieniu reprezentacji interesów politycznych.
Front Narodowy to stały element francuskiego krajobrazu politycznego, którego poparcie wzrosło w ciągu roku z 22% [styczeń 2011], do 31% [styczeń 2012], a jeszcze więcej na przestrzeni ostatnich 12 - tu lat [z 17% w 2000 roku]. To partia, którą popiera 40% elektoratu robotniczego i 41% wyborców wywodzących się z terenów wiejskich i  mało miasteczkowych, To w końcu legalna partia polityczna, popierana w zdecydowanej większości przez młody [do 35 roku życia], a zatem przyszłościowy elektorat. Dlaczego w konsekwencji przedstawiciel tej partii ma trudności z dopełnieniem formalności wyborczych, dlaczego nie uzyskuje poparcia klasy politycznej zbliżonego do poparcia udzielanego przez elektorat?
W efekcie końcowym pojawia się pytanie o mandat wyborców kwalifikowanych, o to czyje interesy i kogo w istocie reprezentują.
Omawiane zjawisko nie jest też obce polskim realiom, w których kontestowana jest przez niektórych pozycja polityczna ugrupowań politycznych i podważane prawo do partycypacji w procesie sprawowania władzy.
Prawa i i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Ruchu Palikota, wreszcie SLD można nie lubić, można nie podzielać strategii, hierarchii wartości i programu politycznego tych partii. Zdecydowanie trzeba jednak unikać dezawuowania ich pozycji politycznej. Głos oddany na te formacje, ma taką samą wartość jak głos oddany na partię rządzącą, oddany został tylko w innych proporcjach.
Demokracja to rządy, a nie dyktatura większości. Demokracja to dominacja, a nie bezwzględny prymat większości, to zarazem poszanowanie praw mniejszości.
Uleganie tendencjom do tworzenia "kordonów sanitarnych" i praktycznego stosowania zasad ostracyzmu politycznego, to bardzo niebezpieczny precedens. Wszelkie próby deprecjonowania roli politycznej i ustrojowej opozycji, brak szacunku dla formacji reprezentujących wyborców w liczbie powyżej progu wyborczego, a tym bardziej próba "politycznej neutralizacji" 1/3 elektoratu wątpliwymi etycznie metodami - z jaką mamy do czynienia we Francji - zagrażają istocie demokracji, są zamierzonym lub nieświadomym partycypowaniem w hodowli pożywki dla radykalizmów i populizmów. W rezultacie tak osiągane zwycięstwo może okazać się pyrrusową wiktorią.      
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz