wtorek, 3 stycznia 2012

Wyborcy Frontu Narodowego popierają w istocie lewicę - ciekawa konstatacja czy nadużycie?

           W dzisiejszym wydaniu "Le Figaro", ukazał się ciekawy wywiad z Sekretarzem Generalnym rządzącej, prezydenckiej partii UMP we Francji, Jean'em - Francois Cope. Wywiad tyle interesujący, co kontrowersyjny, bo odnoszący się do sytuacji politycznej w przedwyborczej Francji.
Kampania wyborcza przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi wyraźnie przyśpiesza i zyskuje na kolorycie.
Z jednej strony jednoznacznie widoczni są faworyci wyborczy [F. Holland,. N. Sarkozy, M. Le Pen], choć listę potencjalnych pretendentów trudno na dziś uznać za ostatecznie zamkniętą. W tym kontekście stanowisko prezentowane przez J. F. Cope - które trudno z oczywistych względów uznać za wykładnię jego prywatnych poglądów - w niektórych kwestiach musi szokować, a co najmniej zmuszać do zastanowienia.
Przede wszystkim za odważną dla jednych, a prowokująca i nierozważną dla drugich, należy przyjąć wyrażoną w toku wywiadu tezę, że wyborcy głosujący na Front Narodowy, automatycznie faworyzują lewicę w wyścigu prezydenckim. Ten skrót myślowy jest zarazem zgrabną próbą konsolidacji elektoratu prawicowego wokół obozu prezydenckiego, jest próbą odzyskania części tego elektoratu za pomocą argumentu utraconego głosu.  
To kontrowersyjna i odważna teza, nie do końca koherentna z socjologią Frontu Narodowego, w aspekcie jego bazy członkowskiej i wyborczej. Potencjalny wyborca Frontu marginalnie jedynie wpisuje się w profil zarysowany przez prominentnego polityka UMP. Ten argument wydaje się być zgrabną figurą retoryczną, nie znajdująca jednak do końca potwierdzenia w faktach. Konsekwencją takiego stanowiska nie musi być wcale konsolidacja elektoratu tradycyjnej prawicy wokół kandydatury N, Sarkozy'ego. Odpowiedzią może być na przykład masowa absencja wyborcza w drugiej turze, w której - jeżeli urzędującemu Prezydentowi Republiki uda się do niej awansować - głosy te mogą mieć rozstrzygające znaczenie.
Nie mniej sugestywne jest wyzwanie do zjednoczenia prawicy wokół urzędującego Prezydenta, będące  w istocie wyzwaniem do rezygnacji z wyborczych aspiracji do innych potencjalnych kandydatów z tego obozu politycznego, których sylwetki coraz wyraźniej rysują się na horyzoncie.
Na marginesie francuskich doświadczeń i retoryki zastanawiam się jak będzie wyglądała w Polsce sytuacja i argumentacja w kolejnych kampaniach wyborczych. Czy głosowanie na Ruch Palikota będzie wspieraniem Platformy Obywatelskiej, czy raczej Prawa i Sprawiedliwości? Czy głos oddany na SLD będzie głosem straconym? Czy - utrzymując tok myślenia i argumentację dyskursu politycznego zaproponowanego przez J. F. Cope - na prawicy jest miejsce dla formacji Polska Jest Najważniejsza, a powstanie Solidarnej Polski, czy nie jest przypadkiem "pocałunkiem śmierci" dla polskiej prawicy?
Jeszcze jednego brakuje mi w tej układance: kto w Polsce odegra rolę Frontu Narodowego?   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz