Szwajcarzy w zorganizowanym dziś Referendum [3.03.2013] zdecydowaną - jak na standardy szwajcarskie - większością głosów [69,7% głosów], zdecydowali o ograniczeniu apanaży szefów szwajcarskich spółek giełdowych.
Podłożem do inicjatywy obywatelskiej w tym względzie, było przyznanie szefowi szwajcarskiego holdingu Novartis: Danielowi Vasell'a świadczenia z tytułu zakazu konkurencji, w wysokości... 59 mln Euro!. Uregulowanie to, nawet w tak bogatym, tolerancyjnym, liberalnym i sprzyjającym biznesowi kraju jak Szwajcaria, spotkało się z oburzeniem i natychmiastowym bez mała odzewem społecznym, w postaci inicjatywy zorganizowania referendum.
Motywowane względami sprawiedliwości społecznej, argumentami o moralno - etycznym zabarwieniu i troską o stosunek Szwajcarów do zarządzających wysokiego szczebla nowe uregulowanie, dotknie 260 spółek notowanych na szwajcarskiej giełdzie. Niektóre boleśnie dla ich zarządzających, mniej dla akcjonariuszy i zatrudnionych.
W tej sprawie dwie kwestie zasługują na szczególne podkreślenie.
Po pierwsze, obywatelska czujność i aktywność Szwajcarów, którzy nie godząc się z patologiami, podjęli działania przewidziane prawem i ukrócili samowolę zarządzających wielkim biznesem. Sytuacja ta dowodzi także ustrojowej zasadności i praktycznej skuteczności oręża, jakim jest instytucja referendum obywatelskiego, które - po zebraniu wymaganej przez prawo liczby podpisów [w zależności od sprawy, od 100 do 200 tys.] - staje się w Szwajcarii dla władz obligatoryjne.
Po wtóre, Szwajcarzy - odmiennie niż Francuzi - starają się w skomplikowanej sytuacji społeczno - ekonomicznej ograniczać dalsze rozwarstwienie społeczne, wzrost biegunów społecznego bogactwa i biedy, zdecydowanie innymi, prostszymi instrumentami. To dowód obywatelskiej dojrzałości, zdolności do percepcji życia publicznego w kategoriach dobra wspólnego, wreszcie politycznej odwagi i strategicznej dalekowzroczności.
Na marginesie, i w Polsce i we Francji, warto moim zdaniem zastanowić się nad implementacją szwajcarskich rozwiązań w omawianej kwestii, zarówno w odniesieniu do meritum sprawy, jak i tempa wdrożenia działań korygujących. I w Polsce i we Francji, sporo spółek notowanych na giełdzie to quazi, bądź wprost firmy kontrolowane przez państwo, funkcjonujące w warunkach ograniczonej konkurencji [koncerny paliwowe, surowcowe, część sektora bankowego, energetycznego etc]. Konsumenci - podatnicy subsydiują nie tylko ich potęgę i pozycję rynkową, ale i bezwiednie partycypują w systemie nie zawsze zasadnych i zasłużonych "złotych spadochronów" dla kluczowej kadry kierowniczej. Spadochronów szytych zdecydowanie ponad miarę, uzasadnienie społeczne i zasługi. Może warto odnieść się do tego zagadnienia, nie traktując go jako przejaw populizmu, a merytorycznej dyskusji i zasadności?
Na koniec od siebie dodam, że nie jestem zazdrosny i nie mam kompleksu w tej dziedzinie oraz że jestem dobrze zorientowany w tej sprawie. Wprowadzałem firmę na GPW w Warszawie, znam ten świat, jego smak i przywileje. Mam świadomość, że w przypadku każdego pracownika i zarządzającego, zwłaszcza zaś zarządzającego najwyższego szczebla, wynagrodzenia ściśle skorelowane z generowanymi wynikami, muszą być zarazem atrakcyjne i wysokie. Muszą jednak także być jednocześnie godziwe, nie burzyć poczucia sprawiedliwości społecznej i uwzględniać szeroko pojętą sytuację społeczno - ekonomiczną, zwłaszcza dziś, kiedy wszyscy mają usta pełne haseł, a niektórzy i pustych frazesów, o konieczności świadomego samoograniczania się, oszczędzania i wyrzeczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz