W dzisiejszym [29.03.2013] wydaniu "Liberation", ukazał się ciekawy materiał autorstwa G. Biseau, pod znamiennym tytułem: "Hollande est -il encore de gauche?" [Czy Holland jest jeszcze lewicą?].
Kluczową tezą rozważań jest stwierdzenie, że przytłoczony brakiem widocznych sukcesów w walce z kryzysem, co przekłada się na dramatyczne, niespotykane w dziejach V Republiki w odniesieniu do głowy państwa, spadki popularności w sondażach opinii publicznej, urzędujący Prezydent Republiki zaczyna się dystansować wobec swojego żelaznego elektoratu, unikać charakterystycznej dla lewicy retoryki. Dowodem na to ma być między innymi wczorajszy wywiad Prezydenta Hollande'a, w którym nie użył ani razu dotychczasowych słów kluczy swojej prezydentury: "pracujący" i "bezrobocie".
Prezydent Hollande jest nie tylko "beneficjentem" obiektywnie trudnej sytuacji społeczno - gospodarczej, będącej skutkiem kryzysu ekonomicznego, którą - jak się zdaje zbyt optymistycznie w aspekcie diagnozy, dróg wyjścia i horyzontu czasowego - Prezydent oraz Jego sztab ocenili na etapie kampanii wyborczej i towarzyszącej jej licytacji kandydatów. Ocena tej prezydentury jest póki co także nie tylko konsekwencją naturalnego antagonizmu między artykulacją interesów [głównie własnej bazy społecznej i wyborczej], a koniecznością ich integracji [dla zwycięstwa wyborczego baza wyborcza socjalistów we Francji jest zbyt wątła, skutkiem czego niezbędne jest poszerzenie elektoratu o nowe środowiska, a w konsekwencji uzupełnienie programu wyborczego i politycznego o część ich dezyderatów politycznych, nie zawsze podzielanych przez żelazny elektorat]. Prezydentowi i Jego percepcji społecznej, z pewnością nie pomagają też afery z udziałem establishmentu lewicy. Trzeba jednak zwrócić uwagę na jeszcze trzy dodatkowe elementy:
1. Po pierwsze, fiaskiem zakończyła się próba uregulowania ważnych, choć drażliwych społecznie kwestii, jak choćby sprawa legalizacji małżeństw osób tej samej płci. Problematyka ta w istotny sposób podzieliła społeczeństwo, doprowadzając do znaczących antagonizmów, na skutek których - paradoksalnie - Prezydent stracił zarówno w oczach przeciwników [co naturalne], ale i zwolenników nowych uregulowań. Także postulowany przez Prezydenta nadmierny fiskalizm, w postaci 75% opodatkowania najbogatszych, okazał się być niewypałem. Zjednoczył oponentów politycznych, zintegrował środowiska opiniotwórcze przeciwko F. Hollande'owi, wreszcie spotkał się z podważaniem legalności ze strony zdominowanej przez prawicę Rady Konstytucyjnej.
2. Po drugie, stanowiący trzon poparcia społecznego socjalistycznego Prezydenta - bastion pracowników najemnych, nie tylko nie zyskuje na skutek zmiany władzy, ale nadto - zasadnie wychodząc z marksistowskiego kanonu głoszącego, że byt kształtuje świadomość - nie widzi perspektyw pozytywnych zmian, czując się coraz bardziej wyobcowany i wyalienowany.
3. Po trzecie wreszcie, mizerny w aspekcie wyników, dotychczasowy bilans rządów socjalistów [pytanie, czy prawica zrobiłaby w tych okolicznościach więcej, jest skądinąd bardziej niż zasadne], w naturalny sposób integruje całą opozycję, a nade wszystko kreuje pozycję polityczną Frontu Narodowego, co znajduje potwierdzenie w wyborach uzupełniających i stanowi poważne wyzwanie dla Partii Socjalistycznej, w aspekcie nadchodzących elekcji.
Strategiczny zwrot od pryncypialności w kierunku pragmatyzmu, jest zjawiskiem absolutnie normalnym, a w odniesieniu do francuskich socjalistów nie jest zarazem niczym nowym. Odważne zachowanie o takim charakterze, zrozumiane przez własny elektorat i dobrze przyjęte przez całość wyborców, zaprezentował trzy dekady temu F. Mitterrand. Pytaniem otwartym pozostaje kwestia jak dziś Francuzi odbiorą woltę swojego prezydenta, z jakimi reakcjami spotka się takie zachowanie.
Wydaje się, że współcześnie papierkiem lakmusowym pragmatyzmu jest uczciwość i rzetelność, a uniwersalnym miernikiem skuteczność. Uczciwość i rzetelność w opisywaniu zjawisk społecznych, wskazywaniu dróg wyjścia i rachunku nieuchronnych kosztów społecznych. Skuteczność, w przezwyciężaniu kryzysu, zapewnieniu większej sprawiedliwości ponoszenia jego ciężarów i łagodzeniu jego skutków. Pragmatyzm w polityce dziś, nie ma zdaje się alternatywy. Ludzie, wyborcy, coraz rzadziej postrzegają rzeczywistość w kategoriach starej siatki pojęciowej. Nie chcą ani sprawiedliwej lewicy, ani efektywnej prawicy, chcą wskazania prostej, skutecznej drogi do przezwyciężenia kryzysu, najmniej dolegliwej recepty na utrzymanie dotychczasowego poziomu życia.
Pragmatyzm w przypadku Prezydenta Hollande'a ma zdaje się jeszcze jedno oblicze: świadomość zagrożeń ze strony tradycyjnej prawicy i Frontu Narodowego. Socjaliści zdają się przyjmować wreszcie do wiadomości, że ich polityczne perspektywy, realizacja ambicji, miejsce zajmowane na francuskiej scenie politycznej, nie zależy od ideologicznych zaklęć i lewicowej retoryki, ale od skuteczności w działaniu.
W Polsce Józef Piłsudski - jak sam mówił - "wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość". Na jakim przystanku wysiedli lub wysiądą francuscy socjaliści i osobiście Prezydent Republiki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz