niedziela, 12 sierpnia 2012

Luki i zaniechania w prawie - czyli o jakości prawodawstwa

Casus firmy Amber Gold w Polsce, w istocie polskiego parabanku, uruchomił ponownie dyskusje o zakresie wolności gospodarczej, odpowiedzialności państwa i jego instytucji, wreszcie o indywidualnej odpowiedzialności obywateli za własne działania i ich zaniechania, za osobiste wybory.
Z jednej strony, w Polsce upowszechnia się groźny precedens, w myśl którego to państwo zobowiązane jest w każdej sytuacji do pomocy obywatelowi niejako z mocy prawa, zastępując ludzką zapobiegliwość, przezorność i inne powołane do tego instytucje. Nieco trywializując, to państwo ma podjąć się roli buforu bezpieczeństwa i brać na siebie ryzyko indywidualnych wyborów obywateli.
Klasycznym przykładem jest sprawa odszkodowań za szkody wyrządzane przez zjawiska nadzwyczajne [powodzie, trąby powietrzne, nadmierne opady, osuwiska ziemi etc.]. Tymczasem praktyka powinna być nieco inna. To państwo - wzorem starych rozwiązań bismarck'owskich, winno na drodze ustawodawczej - wymusić na obywatelach zawieranie podstawowych ubezpieczeń majątkowych [popularna "ogniówka"]. Gdyby ten sprawdzony system rzeczywiście funkcjonował, to z dużym prawdopodobieństwem i koszt ubezpieczenia byłby istotnie niższy, a przede wszystkim udział państwa znacząco tańszy oraz ograniczyłby się z pewnością do funkcji komplementarnej, a nie substytutywnej wobec systemu podstawowych ubezpieczeń.
Sprawa firmy Amber Gold ma jednak istotnie szerszy kontekst. W tej aferze mamy niewątpliwie do czynienia z niską sprawnością organów państwa [prokuratura przez trzy lata nie zdołała wyjaśnić, czy działalność firmy jest legalna i nie nosi znamion działalności przestępczej!!!], jak i co najmniej niefrasobliwością niezależnych organów sądownictwa [jak to możliwe, że w kilku sądach rejonowych nikt nie skojarzył i nie sprawdził, że zarządzający i właściciel firmy zarazem, jest osobą wielokrotnie karaną za przestępstwa pospolite, jak to możliwe że skazywano Go wielokrotnie na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu i nie zobowiązywano do naprawienia szkody?].
Afera ta obnaża także słabość państwa i procesu stanowienia prawa. Ustawodawca mówiąc wprost od lat nie jest sobie w stanie poradzić sobie z wyzwaniem dotyczącym wymogu należytej jakości regulacji prawnych, które odpowiadałaby walorowi kompleksowości, minimalizowały ryzyka interpretacyjne i eliminowały luki prawne. Czy jest to wyłącznie konsekwencją pośpiechu procesu legislacyjnego, słabego przygotowania merytorycznego posłów i senatorów, czy może jednak czegoś więcej, od lobbingu i niekompetencji poczynając, a na niekompetencji kończąc? Czyżby racje miał jednak Monteskiusz mówiąc: "[...] większość prawodawców [..] to ludzie ograniczeni, których przypadek postawił na czele innych i którzy radzili się przeważnie swoich przesądów i urojeń [...]"?
Odrębną kwestią jest sprawa osobistej odpowiedzialności funkcjonariuszy państwa za podejmowane działania, rozporządzenia, czy ich zaniechania. Niezależność sędziowska jest bez wątpienia świętością i fundamentalną zasada państwa prawa, nie leży ona jednak w sprzeczności z zagrożeniem sankcjami w przypadku braku należytej staranności w prowadzeniu spraw ze strony sędziego, prokuratora, urzędnika. Skoro dyscyplinarnie i materialne za wyrządzone szkody odpowiada pracownik najemny, dlaczego analogicznej, faktycznej odpowiedzialności nie może ponosić sędzia, prokurator, urzędnik?
Elementem profilaktyki jest świadomość nieuchronności kary, oparta na konkretnych przykładach. Zasada ta winna dotyczyć jednak nie tylko przestępców, ale także i tych, którzy z mocy swojego urzędu, czy stanowiska, podejmując złe decyzje bądź od nich stroniąc, w istocie sprzyjają działaniom przestępczym, lub nagannym, o wysokiej szkodliwości społecznej.
       
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz