poniedziałek, 7 października 2013

Mondializacja inspiracją do odkurzenia spatynowanego marksizmu?

Wszyscy na Zachodzie zasadniczo wiemy czym charakteryzuje się globalizacja/mondializacja, jakie są jej skutki, kto jest głównym jej benificjentem, na czym polega nowy model światowego podziału pracy, będący jej konsekwencją. 
Wiemy, a przynajmniej instynktownie czujemy -  będąc choćby klientami sieci hipermarketów, czy innych sklepów sieciowych - że cena wielu oferowanych produktów, budowana jest przede wszystkim przez nadzwyczajnie niskie koszty pracy, w krajach o tzw. taniej sile roboczej, w których oferowane nam produkty są wytwarzane. Zjawisko to, określane z pozoru neutralnym pojęciem "alokacji miejsc pracy", oznacza w istocie nowoczesną formułę daleko posuniętego wyzysku wobec pracobiorców, w krajach wytwarzania tych dóbr.
Równocześnie, każdy z nas bez mała blankietowo, deklaruje się jako zwolennik zachodniego rozumienia katalogu praw człowieka, percepcji demokracji, społecznego dobrobytu, elementarnej sprawiedliwości społecznej i poziomu konsumpcji.
Pryncypialna dychotomia między wartościami przez nas deklarowanymi i uznawanymi, a wartościami tolerowanymi - kiedy występujemy jako  świadomy konsument, nabywca dóbr wytwarzanych w krajach o niskich kosztach pracy - jest powszechnie wyczuwalna, choć skrzętnie skrywana, w imię poprawności politycznej, utrzymanie własnego komfortu życia, powodując co najwyżej i to tylko u niektórych, przejściowy dyskomfort.           
W sobotnim [5.10.2013] dodatku do "Gazety Wyborczej" przeczytałem wstrząsający tekst Michała Kokota, pod tytułem  "500 dolarów za milczenie". Co najmniej jeden fragment tego artykułu zasługuje na zacytowanie i szersze upowszechnienie: "[...] Najtaniej jest w Bangladeszu i Kambodży.[...] Na koszuli, którą kupujesz za 69,95 zł, najwięcej zarabia sklep - 34,50 zł, 23 zł to zysk marki, której logo doszyła azjatycka szwaczka, za każdą koszulę dostająca 50 gr. Na końcu łancucha jest zbieracz bawełny, który zgarnia ledwie 5 gr. Fabryka dostaje za koszule 8 zł, a 3,45 zł kosztuje transport z Azji do Europy [...]. Warunki życia przeciętnej szwaczki: cztery osoby w pokoju o wielkości 9 m2, 1500 kalorii dziennie, miesięczna pensja - ok 60 Euro, praca od świtu do nocy [...]".
W Europie takie warunki pracy i płacy, gdyby występowały powszechnie, a nie incydentalnie, byłyby absolutnie nie do pomyślenia i zaakceptowania, stałyby się nieuchronie zarzewiem buntu społecznego.
Chwila refleksji nad tym jak urządzony jest współczesny świat, zmuszać winna nas nie tylko do konstatacji głębokiej, społecznej niesprawiedliwości, poczucia wstydu, a zarazem satysfakcji, że urodziliśmy sie i żyjemy w innym świecie. Musi także wywołać w każdym z nas dwa fundamentalne wnioski:
1. Wielkie migracje, których jesteśmy świadkami, są ryzykowną, czasami tragiczną [jak choćby wstrzasające, ostatnie wydarzenia wokół włoskiej Lampedusy], nieuchronną wyprawą do wielowymiarowego dobrobytu, normalności, podejmowaną przez zdesperowanych ludzi. Są też prawdopodobnie ledwie preludium tego co czeka nas w przyszłości.
2.  Świat stoi przed dramatycznym wyborem dualnej konwergencji: albo syty Zachód zdegraduje się stopniowo i ewolucyjnie do roli zbliżonej do położenia dzisiejszych "krajów taniej siły roboczej", co jest z pewnością nieakceptowalne społecznie na Starym Kontynencie, albo ten sam Zachód samoograniczając się nieco, świadomie stymulował będzie szeroko rozumiany awans cywilizacyjny tych obszarów, celem zmmniejszenia dysproporcji rozwojowych między bogatymi i biednymi. Działanie to, nie jest wcale formą pomocy humanitarnej, jest wyrazem strategicznej dbałości o dobrze pojęte własne interesy. Nie trzeba mieć zbyt bujnej zdolności do abstrakcyjnego myślenia, aby oczami wyobraźni zobaczyć sprzęt pływający, w którym płyną do Europy Hindusi, Pakistańczycy, mieszkańcy Bangladeszu dla przykładu i to jedynie na początek.....
Alternatywną dla świadomego, odpowiedzialnego zachowania Zachodu jest katastrofa humanitarna o niewyobrażalnych rozmiarach lub... powrót do najbardziej radykalnej formuły marksizmu, z przemocą rewolucyjną i buntem rewindykacyjnym biednych wobec bogatych, nawet relatywnie bogatych. W stosunku do "złotego okresu" wpływów marksizmu w przeszłości, wspólczesne jego mutacje mają jedną zasadniczą przewagę; dzięki mediom elektronicznym, świadomość klasowa z poczuciem krzywdy i wskazaniem jej źródeł włącznie, jest na wielu obszarach współczesnego świata znacząco wyższa niż nigdyś. Warto o tym pamiętać. To jest prawdziwe wyzwanie, nie tylko  dla Pierre'a, Peter'a, ale także Piotra.            
             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz