czwartek, 3 kwietnia 2014

Wybory samorządowe we Francji: tylko feedback dla polityków?

Zakończone w niedzielę wybory municypalne we Francji, wieńczące zapowiadane zwycięstwo prawicy, obnażyły nie tylko słabość obozu rządzącego, co znalazło wyraz między innymi w rekonstrukcji francuskiego rządu, ze zmianą premiera włącznie. To także swoista, zobiektywizowana i powszechna informacja zwrotna dla polityków, zwłaszcza formacji rządzącej: Partii Socjalistycznej.
Francuzi nie tylko przestali ufać czarowi, ulegać powabowi socjalistów. Zasygnalizowali także jednoznacznie pejoratywną ocenę skuteczności rządzenia, wiary w zdolność P.S do minimalizacji skutków społecznych kryzysu ekonomicznego.
Prezydent Hollande i elita socjalistów, chcąc odzyskać inicjatywę polityczną, zdecydowali się na szybką zmianę dotychczasowego Pierwszego Ministra: Jean'a - Marca Ayrault'a, na bardziej pragmatycznego i zdecydowanie mniej hołdującego ideom socjalistycznym, sprawującego dotąd funkcję szefa MSW Manuel'a Valls'a. To zmiana więcej niż symboliczna, z uwagi na wyraźną ewolucję akcentów i priorytetów politycznych, a nadto jednoznaczną analogię z pierwszą kadencją prezydencką F. Mitterrand'a, z odwrotem od pryncypiów socjalistycznych w rządzeniu, czego symbolem była wówczas zmiana na stanowisku premiera Francji w 1984 roku [pryncypialnego P. Mauroy, zastąpił wtedy pragmatyczny L. Fabius]. Prawie trzydzieści lat temu [17.07.1984], francuscy socjaliści po raz pierwszy zostali zmuszeni przez rzeczywistość do przyznania, że prymat ideologii nad polityką, jest nie tylko wyrazem ideologicznego zaślepienia, jest po prostu strategicznym błędem z punktu widzenia efektywności ekonomicznej i skuteczności rządzenia.
Dziś, po prawie trzech dekadach, nie pomna historycznych doświadczeń, francuska P.S zmuszona zostaje ponownie do rewizji swojej aksjologii politycznej.
Społeczny feedback dla polityków lewicy, to jednak nie jedyna lekcja płynąca z ledwie co sfinalizowanej elekcji.
Prawdziwym, symbolicznym zwycięzcą tych wyborów jest Front Narodowy. Mimo niekorzystnej dla tej formacji ordynacji wyborczej, prób izolowania i dyskredytowania podejmowanych przez piewców poprawności politycznej, partia Marine Le Pen uzyskała poparcie ponad 7 milionów głosujących Francuzów w pierwszej turze wyborów, uzyskując ostatecznie 8,7% oddanych głosów w drugiej turze, osiagając znakomite wyniki w miastach powyżej 10 tys mieszkańców, w tym stanowiska 11 merów.
Sukces wyborczy Frontu Narodowego wykracza poza ramy lokalnych społeczności, jest symbolem zmian preferencji wyborczych Francuzów, jest prognostykiem tego, co czeka Francję w kolejnych, zblizających się elekcjach, od wyborów do Parlamentu Europejskiego poczynając. W tym kontekście wyniki wyborów municypalnych to także feedback, tym razem dla francuskiej klasy politycznej. Istotą tej informacji zwrotnej jest przekaz o tym, że polityczna mapa Francji ulega zasadniczym przekształceniom, na ile trwałym pokaże przyszłość.
Wybory i zmiana preferencji wyborczych Francuzów, winna być także lekcją poglądową dla polskiej klasy politycznej. Straszenie elektoratu powrotem do władzy PiS-u może już nie wystarczyć dla prolongowania własnej, dotychczasowej pozycji politycznej. Przekonywanie o konieczności przedłużenia okresu sprawowania władzy obecnie rządzących, z uwagi na sytuację międzynarodową, też nie musi znaleźć społecznego posłuchu. Współczesny wyborca - także polski - mimo presji mediów, nie zatracił instynktu samozachowawczego. Potrafi ocenić i oszacować co dla niego najlepsze, a to brzmi dla współczesnych partiokracji jak prawdziwe memento...   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz