środa, 10 sierpnia 2011

Luddyści - Anarchiści - Ekstremiści - Demoprofani?

        Wydarzenia ostatnich dni w Wlk. Brytanii, wymuszają zastanowienie się nad naturą oraz źródłem tych bulwersujących wydarzeń.
Nowożytna historia Europy, dobrze poznała naturę wszelkich ruchów kontestujących rzeczywistość społeczną, że wspomnę jedynie luddystów początku XIX wieku [o ironio zjawisko typowe brytyjskie], tj. przeciwników mechanizacji procesów produkcyjnych, oraz funkcjonujących przez ostatnie dwa wieki ze zmiennym natężeniem, wszelakiej proweniencji anarchistów i ekstremistów.
Ostatnie dekady, to nasilenie buntu przeciwko istniejącemu porządkowi społecznemu w wymiarze społecznym, ekonomicznym i politycznym. 
Do niedawna te pejoratywne zjawiska usiłowano tłumaczyć degradacją społeczną, wykluczeniem społecznym, wiązać z pokoleniowo dziedziczoną hierarchią wartości, utożsamiając ze środowiskami imigranckimi etc. Wydarzenie w Wlk. Brytanii, zmuszają do rewizji tych stereotypów, będących po części akceptowalną społecznie wymówką, drogą do unikania i przerzucania szerokiej, w tym politycznej odpowiedzialności za istniejący stan rzeczy.
Jak zatem nazwać tych, co wzniecają obecne burdy, zamieszki? Dla ich określenia za zasadne uważam stworzenie nowego terminu: Demoprofani.  
Jaki jest w moim rozumieniu zakres pojęciowy tego terminu?
Przede wszystkim,  Demoprofani, to ludzie z pełną świadomością wykorzystujący mechanizmy i instytucje demokratycznego państwa, które wzmaga ich poczucie bezkarności. Skoro bowiem współczesne europejskie systemy prawne sprzeciwiają się surowej penalizacji [czego symbolem rezygnacja z orzekania i wykonywania kary śmierci], na rzecz działań wychowawczo - profilaktycznych, prawo przestało odgrywać rolę czynnika odstraszania. Ludzie Ci chcą i dążą do maksymalnego korzystania z wszelkich praw i swobód obywatelskich, z pełnym priorytetem dla praw jednostki, bez poszanowania analogicznych praw innych jednostek i zbiorowości, a nawet ich kosztem.
Zachowania te charakteryzują już nie tylko ludzi z marginesu, absolutnie nie mogą być korelowane z kolorem skóry i religią. Demoprofanami są w przeważającej mierze przedstawicielami klas średnich, nierzadko nieźle wykształceni. Nie można też ich wiązać i szukać analogii z reprezentantami rewolty młodzieży końca lat 60 - tych [symbolem rewolucja 1968 roku we Francji], jak i lewackimi organizacjami [ucieleśnieniem Czerwone Brygady - Brigete Rose we Włoszech i Frakcja Czerwonej Armii - Rote Armee Fraktion w Niemczech] lat 70 - tych XX wieku. 
Demoprofani nie walczą z państwem, nie kierują się wysublimowaną, nawet egzotyczną ideologią, ich celem są maksymalne, szeroko pojęte korzyści własne z wykorzystaniem słabości państwa demokratycznego. Dziś to pozyskanie dóbr w wyniku kradzieży i rabunków sklepu, jutro celem może być poparcie każdej siły politycznej oferującej życie dostatnie i szczęśliwe, bez wkładu pracy własnej. 
Poza wymiernymi stratami materialnymi i niepokojami społecznymi, trzeba zwrócić uwagę jeszcze na dwa aspekty sprawy: 1]. rolę - dodajmy mimowolną i niezamierzoną - mediów elektronicznych w organizacji Demoprofanów, oraz w efekcie ich działań na 2]. dyskredytację demokracji.
Podstawowe niebezpieczeństwo wynikające z działań Demoprofanów, to dostarczenie argumentów przeciwnikom klasycznej demokracji, wsparcie wszelkich organizacji zmierzających do urzeczywistnienia idei silnego państwa w wymiarze wewnętrznym i w odniesieniu do ładu i porządku wewnętrznego.
Demoprofani powodują, że dodatkowy asumpt, wzmocnienie uzyskują wszelkie ugrupowania i nurty polityczne wzywające do ograniczenia demokracji, a szerokie kręgi społeczne - na bazie kolejnej fali strachu o swoje bezpieczeństwo, mogą w coraz większym stopniu odwracać się od idei społeczeństwa obywatelskiego, już i tak przechodzącej teoretyczny i praktyczny poważny kryzys.
Strzeżmy się zatem Demoprofanów. Tolerancja dla ich działań, to niechybnie przyzwolenie do anarchizacji życia publicznego, upadku społeczeństwa obywatelskiego.              
    
      
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz