czwartek, 18 sierpnia 2011

Nic nie trwa wiecznie - poza rozliczeniami z historią !!!

            Polskie media w ostatnich dniach obiegła sensacyjna informacja, że we Francji, w jednym z merostw, mimo wyroku sądowego, nadal eksponowany jest portret Marszałka Petaina, co odbierane jest jako bez mała gloria faszyzmu, a co najmniej jako świadome działanie zasługujące na zdecydowane negatywne reakcje.
Ponieważ zarówno my w Polsce, jak i znaczna część Francuzów, lubimy toczyć jałowe w istocie, emocjonalne spory, zmierzające do utrzymania lub "odgrzewania" historycznych podziałów, o ideologicznym w istocie podłożu, przeanalizujmy wzmiankowane zdarzenie i reakcje nań, jako klasyczne działanie z pobudek wynikających z prymatu "poprawności politycznej".
Zjawisko nie jest nowe i dotyczy historycznego, małego [600 stałych mieszkańców], przepięknego francuskiego miasteczka, o uzdrowiskowym charakterze: Goneville - sur - Mer, położonego w Normandii, w departamencie Calvados.
W miasteczku tym, zarządzanym od 2008 roku przez bezpartyjnego Mera, Pana Bernard'a Hoye, w siedzibie merostwa, znajduje się sala o historycznym charakterze [wykorzystywana obecnie jako Sala Ślubów], w której umieszczone są portrety wszystkich przywódców Francji, począwszy od 1871 roku [w sumie 23 portrety szefów państwa]. Sala ta i jej wystrój, traktowana jest z wielką atencją przez mieszkańców miasteczka, jako element tożsamości narodowej i historycznej edukacji.
Ekspozycja ta - powtórzmy raz jeszcze o historycznym charakterze - wzbudziła w 2009 roku zainteresowanie, a następnie oficjalny protest Ligi Przeciwko Rasizmowi i Antysemityzmowi [Licra - La Lique contre le racisme et l'antisemitysime], która skierowała sprawę na drogę sądową. Podłoże i przebieg sporu, oraz jego eskalację Mer przedstawił szczegółowo w wywiadzie dla "Le Post", z 13.01.2010 roku [wersja internetowa dostepna pod adresem www.lepost.fr/article/2010/01/83444_bernard-hoye-a-gonneville-sur-mer-on-ne-venere-pas-.petain.html.]
Sprawa zatem nie jest nowa, a mimo to traktowana jest jako sensacja.
Ustalmy zatem fakty jako punkt wyjścia do dalszych rozważań i postawienia wniosków.
Niezależnie od oceny i stosunku do Państwa Francuskiego ze stolicą w Vichy, którego symbolem jest Marszałek Petain, jest faktem bezspornym, że przejął on władzę we Francji w lipcu 1940 roku, w pełni legalnie, na mocy stosownej decyzji Zgromadzenia Narodowego, stając się sukcesorem III Republiki [dodajmy, że państwo to było uznawane przez wszystkie kraje świata, ze Stolicą Apostolską, USA i ZSRR]. Mimo negatywnej oceny, wyroku skazującego na śmierć za kolaborację z Niemcami w 1945 roku, zamienionego na dożywotnie więzienie, degradacji, Petain był legalnym szefem państwa, który będzie miał miejsce w historii i szeregu przywódców Francji. To dla wielu wstydliwy, ale fakt historyczny, który trudno podważać, choć można go próbować dyskredytować, dezawuować, jak i usprawiedliwiać. W tym sensie obecność portretu Marszałka wśród historycznych przywódców Francji jest jak najbardziej uzasadniona, logiczna, legalna, choć może być kontrowersyjna.     
O co zatem chodzi, w czym problem?
W tym aspekcie chodzi przede wszystkim o poprawność polityczną, o przekonanie że eksponowanie portretu Marszałka w miejscu publicznym, niezależnie od intencji twórców ekspozycji,  traktowane jest jako przejaw szczególnej atencji wobec Vichy, jako wręcz próba apologetyki okresu Vichy, za przyzwoleniem lokalnej, republikańskiej przecież władzy.
Oczywiście taka interpretacja jest możliwa i w demokracji istnieje pełne prawo do jej artykułowania. Nie jestem jednak pewien, że jest to zagadnienie, w którego rozstrzygnięcie winne angażować się organa państwa.
Wbrew pozorom, we współczesnej Polsce, mamy taki sam problem w odniesieniu do szeroko pojętej oceny okresu Polski Ludowej. Czy tego chcemy czy nie, jej ponad 44 letnie istnienie jest realnym faktem. Polska była legalnym państwem, uznawanym przez wspólnotę międzynarodową. Historyczni przywódcy tego państwa, ich dramatyczne wybory, dylematy, tragiczne życiorysy, jeszcze długo będą dzielić serca i umysły Polaków, czego symbolem tragizm postaci Generała Jaruzelskiego: dla jednych zdrajcy, dla drugich bohatera narodowego, bez którego osobistego zaangażowania nie byłoby dzisiejszej Polski. Generał Jaruzelski był jednak przywódcą kraju i trudno sobie wyobrazić cenzurę prewencyjną w aspekcie obecności jego życiorysu, czy portretu w miejscach i źródłach traktujących o naszej narodowej historii.  
W moim przekonaniu, zasadna dbałość o prawdę historyczną, o wychowanie młodego pokolenia, nie może przyjmować karykaturalnych rozmiarów i oznaczać powrotu cenzury, oraz bezwględnego prymatu poprawności politycznej. Kluczem do edukacji historycznej, do wychowania młodych pokoleń musi być rzetelny warsztat i merytoryczna informacja, bez apologetyki, ale także i bez ideologicznej demagogii i zacietrzewienia.
Rozstrzygniecie generacyjnych sporów historycznych, zostawmy historykom, czekając przy tym na pełne ujawnienie i otwarcie wszystkich archiwów, na bazie czego - to oczywiste - trzeba będzie napisać na nowo historię XX wieku.
Był czas, że bano się książek i fal radiowych, traktując je jako narzędzia w walce ideologicznej. Miałem i ciągle mam nadzieję, że to atrybuty niechlubnej przeszłości. Nie bójmy się w XXI wieku książek i portretów, nie ulegajmy ortodoksji poprawności politycznej, która nie zastąpi zdrowego rozsądku i racjonalnego myślenia. W epoce internetu, tym istotniejsze jest zaufanie do zbiorowej mądrości i dojrzałości obywatelskiej.
Poza wszystkim zaś, Europa, w tym Polska i Francja, mają wydaje się dziś zgoła inne problemy rzutujące zasadniczo na egzystencję narodów i ich przyszłość.
Stosunek do portretów i życiorysów, a szerzej stosunek do historii, nie może być determinowany przez percepcję zwycięzców, bez uwzględniania okoliczności i prawd historycznych. To byłaby daleko idąca manipulacja.              

1 komentarz:

  1. Historia , niestety ,jest nauką bardzo polityczną.
    Z powodów oczywistych. Opisuje ona politykę z czasów dawnych lub całkiem niedawnych. Dotyczy zaś państw , które od setek lub tysięcy lat mają tych samych sąsiadów i podobne problemy wewnętrzne. We Francji nie wolno mówić dobrze o Petainie , w Polsce , niestety , tematem tabu są sprawy nawet sprzed tysiąca lub kilkuset lat. Na przykład : sprawa Świętego Stanisława ( zdrajcy , działającego dla Czech ) lub opata Kordeckiego z Jasnej Góry. Nie mówiąc już o dowódcach AK itd.

    OdpowiedzUsuń