Co prawda do wyborów Prezydenta Republiki we Francji pozostał niespełna rok [wybory odbędą się zapewne w dwóch turach: 22.04 i 6.05.2012 roku], tym niemniej kampania wyborcza w mniej lub bardziej oficjalny sposób jest już prowadzona.
Partia Socjalistyczna, do niedawna jeszcze stawiająca na kandydaturę Dominique'a Strauss - Kahn'a, z oczywistych i powszechnie wiadomych powodów, zmuszona została do zrewidowania swoich priorytetów. W rezultacie P.S zdecydowała się na organizację prawyborów, w których uczestniczy 5-ciu kandydatów Socjalistów i Prezydent Partii Radykalnej Lewicy [le Parti Radical de gauche] - Jean - Michel Baylet.
Własnie zakończyły się trzydniowe debaty programowe, zorganizowane na Uniwersytecie La Rochelle, których celem była nie tylko prezentacja programu kandydatów, ich wzajemna debata i żywe spory doktrynalno - programowe, ale także - a może nawet przede wszystkim - aktywizacja bazy członkowskiej i wyborczej P.S.
Bez względu na to, kto zostanie ostatecznie kandydatem socjalistów [za faworyta na dziś, uchodzą Francois Hollande i Martine Aubry], francuscy socjaliści bardzo umiejętnie konsolidują własny obóz polityczny, zapobiegając - póki co - jego wewnętrznej dekompozycji, a zarazem pokazując pełne spektrum postaw i programów oraz preferencji w aspekcie aksjologii.
Wydaje się, że pilną obserwację sposobu przygotowania i prowadzenia kampanii P.S we Francji, należy rekomendować Sojuszowi Lewicy Demokratycznej w Polsce, który - jak wszystko na to wskazuje - na skutek klasycznych błędów: fatalnej strategii wyborczej, braku umiejętności trafienia do elektoratu, braku realnego programu, braku silnego przywództwa, wreszcie rozgrywek wewnętrznych, walki frakcyjnej i motywowanej względami osobistymi rejterady części prominentnych członków do partii konkurencyjnych, a przynajmniej na ich listy wyborcze, z dużą dozą prawdopodobieństwa może zaliczyć klęskę wyborczą, czym będzie poparcie wyborcze nie przekraczające 10% oddanych głosów. To będzie klęska, nawet jeżeli zapewni Sojuszowi miejsce w koalicji wyborczej, ponieważ formacja ta zostanie sprowadzona do roli wyłącznie żyranta procesu rządzenia.
Przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi pewnie niewiele da się już zmienić, z uwagi na krótki horyzont czasowy. Tak definiowana porażka wyborcza, powinna jednak stymulować w Sojuszu proces wymiany kierownictwa partii po to, aby przygotować niezbędną rewizję programową, oraz stworzyć zręby do odbudowy polskiej lewicy.
Lewica w Polsce jest potrzebna, z powodów politycznych, społecznych, ideologicznych i historycznych. Musi to być jednak lewica nowoczesna, lewica z konceptem politycznym nie zasadzającym się na nieodpowiedzialnym populiźmie, czego dowodem kolejne obietnice wyborcze, ale zorientowana na polityczne centrum i stale wrażliwa społecznie.
Lewicowość nie może oznaczać wyłącznie modernizmu w sferze obyczajowej i poparcia dla mniejszości seksualnych, antyklerykalizmu - zwłaszcza w katolickiej Polsce [winna to być raczej indyferentność religijna], orientacji na klasyczną, egalitarną redystrybucję dochodu narodowego.
Lewica, w tym lewica polska zawsze dysponowała solidnym, ponad przeciętnym zapleczem intelektualnym. To swoisty absolut we współczesnej Francji. Co się stało z zapleczem intelektualnym SLD. Dlaczego jego głos nie jest słyszalny, a śmiem twierdzić że jest bagatelizowany?
Mam nieodparte wrażenie, że polska lewica po tych wyborach będzie potrzebowała swojego Mitterrand'a, który na drodze organicznej odbudowy, modernizacji doktryny społeczno - politycznej, ewolucyjnej zmiany strategii, dokona jej renesansu w znaczeniu programowym i atrakcyjności społecznej.
Póki co patrzy i uczmy się od Partii Socjalistycznej, jak winna funkcjonować nowoczesna, zróżnicowana wewnętrznie, europejska lewica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz