niedziela, 6 listopada 2011

Tolerancja czy kapitulanctwo?

           Początek listopada przyniósł szereg wydarzeń, które - choć z pozoru zupełnie przypadkowe i nie związane ze sobą  - zasługują na odnotowanie i komentarz.
We Francji dwóch nieznanych dotąd osobników, obrzuciło koktajlami Mołotowa redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo", za - jak się przypuszcza - wydanie numeru poświęconego islamowi z wykorzystaniem wizerunku Mahometa, co stanowi pogwałcenie ikonoklazmu: zakazu przedstawiania postaci ludzkich w islamie. Spaleniu redakcji towarzyszyły wcześniejsze pogróżki wobec pisma i jego redaktorów. Wcześniej, od prawie dwudziestu lat tygodnik był znany z wyjątkowo satyrycznego podejścia do katolicyzmu, co jednak nie wywoływało tak radykalnych reakcji środowisk katolickich. Inna wrażliwość?
W Szwecji, w tym tygodniu, konduktorka próbowała bezskutecznie skontrolować bilet u 35 - letniego pasażera pociągu, który w tym czasie - jako muzułmanin - oddany był modlitwie. Za odmowę okazania biletu wysadzono go z pociągu, co odebrał jako przejaw dyskryminacji. W rezultacie czego Biuro Obsługi Klienta linii kolejowej go przeprosiło i wręczyło - jako zadośćuczynienie - bon o wartości 1000 koron szwedzkich [ok. 380 zł].
W Polsce, przełożeni zakonu księży Marianów, przy całkowitej bierności i obojętności hierarchii kościelnej [z wyjątkiem tradycyjnie ks. Bp. T. Pieronka], postanowili o ograniczeniu aktywności publicznej ks dr. A. Bonieckiego, wieloletniego Redaktora Naczelnego "Tygodnika Powszechnego" [na marginesie w przeszłości także przełożonego tego zakonu w Polsce], za zbyt liberalne, otwarte podejście do niektórych spraw, w tym zwłaszcza za stosunek do kwestii krzyża w Sejmie.  
Co łączy te z pozory odległe sprawy?
Po pierwsze, dziwi i zaskakuje dualizm podejścia. Wykazujemy jako społeczeństwa europejskie pełną tolerancję i zrozumienie dla obcych kultur, nie stać nas natomiast na analogiczne zachowanie i otwartość wobec nawet czołowych przedstawicieli własnych społeczeństw, i to od poziomu dyskursu poczynając. Czy ktoś w Polsce wyobraża sobie sytuację, że pasażer nie reaguje na wezwanie do okazania biletu, bo odmawia w tym czasie różaniec? 
Wielu z nas było na wakacjach w krajach islamskich. Zawsze apeluje się da nas jako turystów - i całkowicie zasadnie - do nie prowokowania, nie obnoszenia się własnymi symbolami religijnymi, do taktowego traktowania i znoszenia ograniczeń w miejscach kultu. Przystajemy na to świadomi praw ludności miejscowej, z szacunku do kraju, który nas gości. Dlaczego te postawy nie są odwzajemniane przez przybyszów z innych kultur, zwłaszcza islamu w Europie?  
Po drugie, uderza relatywizm. W imię europejskiej otwartości i wielowiekowej tradycji tolerancji, możemy znosić obelgi i satyryczne podejście przedstawicieli obcych nam kultur, a nawet zachowania noszące znamiona czynów zabronionych. Nie stać nas natomiast na merytoryczną otwartą dyskusję o nawet najtrudniejszych sprawach, prowadzoną i inspirowaną przez przedstawicieli naszego kręgu kulturowego.
Po trzecie, przeraża postawa polskiej hierarchii kościelnej, która zdaje się zupełnie nie rozumieć tego że Polska się zmienia, która dosłownie rozumie koncepcję "błądzących owieczek" i "omnipotencji pasterzy". Polskie społeczeństwo zasadniczo się zmienia, a de facto przymus nauki religii w szkole i jej metodyka, bariery administracyjne, obsesyjna wręcz niechęć wobec idei kościoła ludowego, z dowartościowaniem roli świeckich, konsumpcjonizm i niestety wcale nie incydentalna, szeroko rozumiana deprawacja części hierarchii powoduje coraz większą rezerwę - zwłaszcza młodych - wobec Kościoła. Jeżeli stan ten się nie zmieni, Polska stanie się w ciągu dwóch najdalej pokoleń, terenem misyjnym. Zburzona zostanie wielowiekowa baza aksjologiczna życia społecznego.
Słabej wiary i pewności swoich argumentów jest polska hierarchia kościelna, jeżeli nakazami administracyjnymi musi regulować aktywność publiczną księży. Przedstawiciele stanu duchownego - jako normalni ludzie - mają prawo wyrażać swoje opinie, mają prawo błądzić. Stopień skolaryzacji polskiego społeczeństwa, powszechność umiejętności czytania i pisania, dostępność środków przekazu, w tym elektronicznych powoduje, że idea powrotu do cenzury a la inkwizycja jest iluzoryczną, a działanie o takim charakterze stanowi nadto kardynalny błąd o dalekosiężnych, negatywnych skutkach. Nie trzeba dodawać, że nie buduje też powagi i autorytetu hierarchii kościelnej. 
Polscy hierarchowie wszystkich szczebli, nie idźcie tą drogą!  
             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz