piątek, 15 lipca 2011

PiS jak Sarkozy wróci do gry?

            Na kanwie euforii zwolenników i aktywistów P.O w Polsce, odnośnie rezultatów ostatnich sondaży wyborczych, dających Platformie prawie 50% poparcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych i wizję komfortowego samodzielnego rządzenia, bez determinizmu wchodzenia w koalicje, rekomendować trzeba liderom Platformy przede wszystkim ograniczone zaufanie do wyników sondaży, umiar i unikanie triumfalizmu, czego dowodem sondaże przed wyborami prezydenckimi 2012 roku we Francji i ich ewolucja.
Wedle danych przytaczanych we wczorajszym wydaniu Le Figaro [14.07.2011, dane za: Jaigu Ch., Barotte N.; 2012. Le jeu s'equilibre entre Sarkozy et les socialistes?], ostatni sondaż przeprowadzony przez CSA, daje urzędującemu Prezydentowi Republiki 27% głosów w pierwszej turze przyszłorocznych wyborów prezydenckich, dwom przedstawicielom Partii Socjalistycznej: F. Hollande 26% i M. Aubry 25%, wreszcie liderowi Frontu Narodowego M. Le Pen jedynie 17% głosów.
Zaskakujący wzrost poparcia dla N. Sarkozy, przy jednoczesnym istotnym regresie poparcia dla Marine Le Pen, to główne wnioski z tego sondażu.
W Polsce instytucje opinii publicznej i media budują społeczne przekonanie o nieuchronności zwycięstwa P.O, w rozmiarach pozwalających na samodzielne rządzenie. Platformie sprzyja też niewątpliwie polska Prezydencja w Unii, kreująca lidera partii, a zarazem polskiego premiera, do roli bez mała męża opatrznościowego.
Nie kwestionując metodologii badan preferencji wyborczych i ogłaszanych wyników, trzeba zwrócić uwagę na trzy poważne konsekwencje i zagrożenia dla Platformy:
1. Po pierwsze, takie notowania w ewidentny sposób zmniejszą zaangażowanie i aktywność elektoratu Platformy, który w sporej części może uznać, że skoro przewaga nad PiS jest tak duża, może pozwolić sobie na absencję wyborczą, ulec erozji na skutek demobilizacji. Taka konstatacja, a przede wszystkim jej realne wystąpienie, może mieć katastrofalne skutki dla wyników wyborczych Platformy.
2. Wszystkie badania nastawień wyborczych w Polsce, z uwagi na zapóźnienia infrastruktury społecznej i technicznej, tradycyjnie nie doszacowują preferencji mieszkańców terenów nie zurbanizowanych [małe miasta i regiony wiejskie], a trzeba pamiętać, że to ciągle ponad 45% całości elektoratu. Jeżeli ten elektorat z natury nieprzychylny P.O zostanie zmobilizowany, przy jednoczesnej apatii, czy zdystansowaniu twardego elektoratu Platformy, wyniki mogą być różne i zaskakujące zwłaszcza, że preferencje tego elektoratu są dosyć oczywiste [PiS lub PSL, z opcją SLD].  
3. Trzeba wreszcie w szacunkach i estymacjach  mieć na uwadze istotny, niezbędny margines błędu i tolerancji wynikający z faktu, że w aktualnym stanie nastrojów społecznych, a zarazem nastawieniu mediów w Polsce, ludzie ukrywają swoje preferencje polityczne, zwłaszcza jeżeli dotyczą one PiS w sondażach, co nie oznacza rzecz jasna braku wyrobionego zdania, co do zachowania wyborczego w samym akcie elekcji. Przyznawanie się do sympatii pro - pisowskich jest trochę pasee i staroświeckie, co oczywiście zmieni się diametralnie za kotarą lokalu wyborczego. 
Osobiście uważam, że każda niska frekwencja wyborcza faworyzuje twarde elektoraty partii. Gdyby taka sytuacja miała miejsce podczas najbliższych wyborów parlamentarnych w Polsce, niska frekwencja działa niewątpliwie na korzyść PiS, PSL i SLD - partii posiadających najbardziej świadomy, twardy elektorat, dyskryminując niejako P.O.
Istotną sprawą jest nadto wiarygodność Platformy jako partii rządzącej, ocena jej czteroletnich rządów, stopień atrakcyjności jej programu wyborczego, na ile na ostateczny stosunek wyborców do tej partii wpłynie stosowana obecnie polityka transferów politycznych, nie zawsze, a raczej w ogóle niezrozumiałych dla przeciętnego wyborcy. To jednak nie stanowi przedmiotu naszych dzisiejszych rozważań
Do wyborów choć niedaleko, wiele się może jeszcze zdarzyć. Nastroje społeczne mogą ulec jeszcze poważnym modyfikacjom. Co prawda wszystko zdaje się przemawiać za P.O, ale....
Do niedawna wydawało się, że Sarkozy jest już poza ekstraklasą polityczną, jego zdolność do politycznego zmartwychwstania musi budzić szacunek i skłaniać do refleksji. 
Sondaże to jeszcze nie wybory. Przestrzegam przed fantazjowaniem, potencjalnych kandydatów na ministrów w jednopartyjnym rządzie Platformy, przed rezerwowaniem miejsc na imprezy z okazji objęcia urzędów, przed drukiem wizytówek i przygotowywaniem oficjalnych notek biograficznych. Na to zawsze przyjdzie czas. Na dziś w wyborach do Sejmu głównym wrogiem Platformy są... jej własne notowania, w wyborach do Senatu inicjatywa obywatelska, zmierzająca do odblokowania dwubiegunowego systemu partyjnego. To przedsięwzięcie to ledwie promyk, a nie snop światła w tunelu. Jednak zasługuje na uwagę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz