środa, 18 września 2013

Nie tylko Front/Franc straszy Euro !

Do wyborów do Parlamentu Europejskiego zostało jedno życie, 9 miesięcy. W wielu krajach rozpoczyna się de facto zacięta kampania wyborcza, będąca w wielu przypadkach na szczeście nie tylko walką o reelekcję ze strony Eurodeputowanych i ich partii, ale walką o pryncypia. Dodać należy, że jest to zjawisko jak najbardziej pożądane.
Z nową siłą odżywa nie nowy przecież spór między zwolennikami, a przeciwnikami zacieśniania szeroko pojętej integracji europejskiej, czego symbolem wspólna waluta oraz stosunek do globalizacji.
Przeciwnicy Euro, jak i dystansujący się wobec globalizacji, postrzegani, a może precyzyjnie prezentowani są często jako bez mała ortodoksyjna, eksremalnie prawicowa mniejszość. Ten wizerunek utrwalany jest skutecznie przez klasę polityczną i tradycyjne ugrupowania polityczne, jak i wszechobecne, by nie powiedzieć wszechmocne, masowe media.
We Francji ucieleśnieniem zła i wstecznictwa w tej materii, jest rzecz jasna Front Narodowy. Dodajmy absolutnie niezasadnie, żeby wspomnieć jedynie o pryncypialnym antyglobaliźmie ["demondialisation"] przywódcy radykalnej lewicy J.-L. Menchelon'a.
Tymczasem analiza najnowszych wyników badań instytutu Eurobarometre, dotyczących europejskiej opinii publicznej ["L'Opinion Publique dans L'Union Europenne". Julliet 2013. Francuska wersja językowa Raportu dostępna pod adresem: www.ec.europe.en/public_opinion/archives/eb/eb79/eb79-first_fr.pdf.], każe zachować daleko posuniętą wsztrzemieźliwość i umiar w ferowaniu kategorycznych sądów.
To prawda, że aż 33% Francuzów deklaruje się jako przeciwnicy wspólnej waluty, ale dodać trzeba zarazem, że stanowisko to podziela...42% Europejczyków!!!. Najbardziej sceptyczni wobec Euro nie są bynajmniej Francuzi, ale - pominąwszy rzecz jasna Brytyjczyków [79% sprzeciw], o wiele bardziej "anty - eurowską" postawę prezentują Szwedzi [79% wskazań negatywnych], Czesi [71%], Duńczycy [66%], wreszcie Polacy [63%]. Co nader symptomatyczne, rezerwa Europejczyków wobec współnej waluty rośnie nieprzerwanie od wiosny 2009 roku, stając się wyraźną, względnie trwałą tendencją.
Jedynie nieco ponad 1/4 Europejczyków [26%], ocenia sytuację ekonomiczną na poziomie narodowym, jako bardzo dobrą i względnie dobrą.
Wreszcie aż 51% populacji Europy, za najważniejsze wyzwanie i problem społeczny, definiuje bezrobocie [ranga przyznana bezrobociu wzrosła w ciągu roku o kolejne 3%].
Ograniczając sie do tych wybiórczych danych, czas na wnioski:
1. Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego, widziane w kontekście całej Wspólnoty, jawią się jako rzeczywiste starcie politycznych aksjologii i opcji;
2. Resentyment za walutą narodową - niezależnie od oceny realności takich postulatów - traktowany jako symbol powrotu do suwerenności ekonomicznej na poziomie narodowym, to jedna z kluczowych propozycji programowych partii zgłaszających poważne aspiracje polityczne;
3. Analogicznie traktować należy nostalgię za światem, Europą bez przytłaczającej, determinującej bieg spraw globalizacji/mondializacji, postrzeganej powszechnie jako źródło strukturalnych problemów gospodarek narodowych państw członkowskich;
4. Sprzeciw/rezerwa wobec Euro i globalizacji, nie jest cechą zacietrzewionej sekty politycznej radykałów, to stanowisko ponad 1/3 Europejczyków;
5. Bezrobocie niezmiennie traktowane jest jako pierwsze wyzwanie i zagrożenie społeczne;
6. Rolą tradycyjnej klasy politycznej i formacji politycznych stanowiących jej organizacyjno - ideową emanację, jest nie dezawuowanie przeciwników politycznych [zabieg ten - jak pokazują sondaże poparcia społecznego jest zresztą coraz mniej skuteczny], ale skuteczne rządzenie, pochylenie sie nad istotą sytuacji kryzysowej, próba rozwiązywania kluczowych problemów społecznych;
7. Wspólna waluta i globalizacja, potrzebuje nie kampanii negatywnej przeciwko tytułowemu Frontowi i Frankowi, ale pozytywistycznej, transparentnej pracy na rzecz Euro i mechanizmów jedności europejskiej.
To na Zachodzie. A w Polsce? U nas, pewnie tradycyjnie: plebiscyt za lub przeciw PO lub PiS, bez merytorycznej dyskusji o wspólnej walucie i kształcie Unii. U nas wybory do Parlamentu Europejskiego, to przecież ledwie prolog, rozgrzewka, do wyborów samorządowych i parlamentarnych, no chyba że okoliczności wymuszą wybory parlamentarne w tym samym czasie, co europejskie.    
    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz