środa, 1 stycznia 2014

2014 rok w polityce: prolongata poprawności politycznej, czy przebudzenie instynktu samozachowawczego?

Zaczynający się właśnie nowy 2014 rok, jest w europejskiej polityce rokiem szczególnym, przede wszystkim z uwagi na wybory do Parlamentu Europejskiego. We Francji i w Polsce, jest on nadto rokiem wyborów samorządowych, które stanowią istotny probierz nastrojów i preferencji wyborczych. W przypadku Polski, jest to dodatkowo zaledwie preludium, przed kluczowymi elekcjami kolejnego roku, w odniesieniu do kształtu ogólnopolskiej sceny politycznej i ośrodków władzy na kolejne lata.
W Europie - na bazie względnie trwałych wyników sondaży odnośnie deklarowanych przez obywateli zachowań wyborczych, nie pozostawiających złudzeń co do zasadniczej zmiany jakościowej preferencji wyborczych - rozpoczął się prawdziwy festiwal histerii, inspirowany przez ośrodki opiniotwórcze, z nadrzędnym hasłem rzekomego zagrożenia dla demokracji, jakim ma być wynik formacji politycznych eurosceptyków. 
Wydaje się, że ofensywa medialno - polityczna tradycyjnych elit, widoczna także na ulicach polskich miast i w polskich mediach, jest nie tylko kosztownym spektaklem, ale nade wszystko wątpliwym pod względem skuteczności przedsięwzięciem, w aspekcie afirmowanej aksjologii, a na jej bazie oferowanych programów.
Czy przeciętny mieszkaniec, zwłaszcza "Starej Europy", jest istotnie powściągliwy wobec obowiązującej idei integracji europejskiej? Z pewnością tak. Konstatacja tego faktu, to jednak istotnie za mało, aby przypisywać takim zachowaniom negatywną konotację.
Przede wszystkim, lansowana na dziś idea integracji europejskiej, nie znajduje zrozumienia u obywateli Europy ze względu na fakt, że ogranicza sie ona w istocie do implementowania i optymalizowania zasad globalizacji w sferze ekonomicznej, z jednoczesnym lekceważeniem potrzeb i preferencji zwykłych obywateli. Wiara w standaryzację ekonomiczną, czego symbolem wspólna waluta, wyczulenie na prawa i wolności obywatelskie na peryferiach, bądź obrzeżach Wspólnoty, to stanowczo za mało, aby nie tylko Pierre i John, Helmut, ale i Stanisław, czuli się w Europie bezpiecznie, opowiadali się za prolongatą i przyśpieszaniem procesu budowy Jedności Europejskiej, w obecnym kształcie.       
Tradycyjnie elity europejskie, zdają się nie dostrzegać powagi problemu, a z braku argumentów i programu pozytywnego, koncentrują się na nachalnej próbie dyskredytacji przeciwników politycznych, zwolenników innej formuły integracji.
Tymczasem kluczową sprawą, wydaje się być kwestia redefinicji celów strategicznych Wspólnoty Europejskiej, z uwzględnieniem silnych antagonizmów wewnętrznych, przywiązania do idei narodowych, konieczność znalezienia i zbudowania consensusu w tej sprawie. Może jedną z pierwszych inicjatyw nowo wybranego Parlamentu Europejskiego, winno być przygotowanie ogólnoeuropejskiego, powszechnego referendum, w sprawie przyszłego kształtu Wspólnoty, budowy i kompetencji oraz umocowania wspólnych instytucji, jak i potencjalnych granic integracji?
Omawiane kwestie nie dotyczą jedynie "Starej Europy", winne stanowić one oś kampanii wyborczej także w Polsce. Fakt i wizja cywilizacyjnego, finansowego wkładu Europy w niwelowanie polskich zapóżnień rozwojowych, nie może być wymówką, a zarazem powodem do utraty podmiotowości w tej dyskusji, listkiem figowym rzetelnej, publicznej debaty. Wybory do Parlamentu Europejskiego w Polsce, nie mogą stać się jedynie starciem dotychczasowych gigantów i okazją do prolongowania osobistych - dodajmy niemałych przywilejów - przez polskich eurodeputowanych. Na marginesie, analizując zaangażowanie niektórych polskich posłów do P.E w rzeczywiste prace parlamentu, oraz ich bez mała permanentną obecność na Wiejskiej w Warszawie, w polityce krajowej, zasadnym jest pytanie o jakość sprawowania przez nich mandatu i celowość potencjalnej reelekcji.
Syta europejska i polska elita polityczna, obcująca na codzień z wielkim światem, w warunkach klimatyzowanych pomieszczeń, darmowego prawa do alokacji, pełnego dostępu do opieki zdrowotnej oraz przywilejów emerytalnych i podatkowych, pozbawiona de facto trosk dnia codziennego, z wyjątkiem zabiegów o miejsce na liście rankingowej partiokracji, musi być świadoma, że współobywatele, wyborcy to nie tylko bezwolne, elekcyjne mięso armatnie mobilizowane na czas wyborów, a potem hibernyzowane w symbolicznych zamrażarkach, do następnej kampanii wyborczej. To świadomi, upodmiotowieni ludzie, ze swoimi prawami i wątpliwościami, zasadnymi oczekiwaniami i żądaniami.
Dlaczego nie zapytać dla przykładu polskich kandydatów do mandatów w Parlamencie Europejskim, o granice harmonizacji prawnej, o to dlaczego nie walczą o jednakowe prawa procobiorców w całej Unii? Dlaczego milczeli i milczą w sprawie zamachu na świętą własność indywidualną, nacjonalizację bez odszkodowania, czym jest bez wątpienia uderzenie w OFE w Polsce? Dlaczego nie dostrzegają w tych działania rujnowania fundamentalnej zasady zaufania do państwa i zachowania praw nabytych? Dlaczego nie domagają się systemowych rozwiązań na europejskim rynku pracy, w odniesieniu do ludzi po 55 roku życia, w sytuacji ciągłego podnoszenia wieku emerytalnego? 
To, że poseł do P.E ma poważne przywileje emerytalne, nie powinno oznaczać bynajmniej, że ludzie, którym do osiagnięcia wieku emerytalnego zostało 5 - 10 lat, z uwagi na charakter doświadczenia zawodowego, poziom posiadanych kwalifikacji, mają być zepchnięci na margines życia społecznego. Stanowisko i propozycje w tych sprawach, to praktyczny wyraz dojrzałości, namacalny dowód odpowiedzialności i europejskiej solidarności. 
Jest oczywistym, że łatwiej walczyć o demokrację na Białorusi, o prawa obywatelskie na Ukrainie, niż o pracę i godne życie dla pracobiorców po 55 roku życia, we własnym kraju. Bynajmniej nie podważam zasadności tej walki. Chodzi jedynie o priorytety, o interesy prostych obywateli Unii, bez względu na narodowość. Tej refleksji, planu działania w tym obszarze, zdecydowanie w Unii brakuje, co skrzętnie wykorzystują formacje eurosceptyków. Od siebie dodam, na szczęście. Może chociaż w ten sposób, zmuszą polityczną Europę do rewizji zasad myślenia i funkcjonujących priorytetów. Groźba utraty synekur przez dotychczasowych beneficjentów europejskiego ładu, jest bodaj ostatnią rekojmią ewolucyjnych zmian. 
Mając powyższe na względzie, wbrew poprawności politycznej, trzymam kciuki za wyborczy sukces formacji narodowych, w nadchodzących wyborach do Parlementu Europejskiego, w imię naszej lepszej, wspólnej, europejskiej przyszłości. Wbrew etykietyzacji, publicznym inwektywom, tylko konkurencyjna presja - tytułem przykładu - Frontu Narodowego we Francji i Partii Niepodległości w Wielkiej Brytanii, daje nadzieję na jakościowe zmiany w Europie.   
Polskim, jak i francuskim wyborcom, przed aktem wyborczym, rekomenduję chwilę refleksji nad celowością głosowania według nie tylko klucza partyjnego, ale i wbrew prawdom głoszonym na bilbordach, pamiętając o uniwersalnej zasadzie, że papier wytrzyma wszystko. Czy aby na pewno, naszym prawdziwym interesem jest reelekcja niektórych dotychczasowych przedstawicieli? Czy akt wyborczy nie winien być zarazem wyrazem obywatelskiego buntu, manifestowania podmiotowości w demokratyczny sposób? Może wybory europejskie w Polsce, winne być początkiem przebudzenia instynktu samozachowawczego społeczeństwa obywatelskiego? 
Wszystkim nam w nadchodzącym roku, w Polsce i we Francji, ale także gdziekolwiek indziej, pod każdą szerokością geograficzną, życzę racjonalności w zachowaniach politycznych i wyborczych, odporności na wszechobecny marketing polityczny, nierzadko sprzeczny z naszymi fundamentalnymi interesami, w zakresie naszej wspólnej egzystencji.    

8 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za przychylną, sympatyczną ocenę. Wskazaną stronę odwiedziłem. Niezmiernie pożyteczna. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo interesujący artykuł - pozdrawiam.
    Anonimus2013

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zainteresowanie i przychylną opinię. Serdecznie pozdrawiam. Zbigniew Mendel

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja - jako autor bloga - niczego nie usuwałem. Nigdy nie usuwam komentarzy Komentarz został usuniety przez Autorkę komentarza. Niezaleznie od tego jak on brzmiał, bo nie miałem okazji go przeczyczytać, Jego autorkę serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  4. Witam, w pelni sie z panem zgadzam, od 10 lat mieszkam we Francji i wiem cos o tym..
    Takze jestem poczatkujaca dziennikarka.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękując za wpis i ciesząc się ze zgodności poglądów, serdecznie pozdrawiam
    Zbigniew Mendel

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam się na tym, ale wiem, że prolongata może również dotyczyć kredytu. Nawet na stronie https://kredytyrzeszow.com/wydluzenie-terminu-splaty-kredytu/ możecie o tym przeczytać. Takie wydłużenie terminu może mieć poważne skutki kiedyś.

    OdpowiedzUsuń