sobota, 2 stycznia 2016

2016 rok: w poszukiwaniu równowagi i/czy bezpieczeństwa?

      Nowy, 2016 Rok, z pewnością nie będzie należał do łatwych, nie tylko dlatego, że jest rokiem przestępnym - co wedle niektórych - z góry determinuje wystąpienie w jego trakcie nadzwyczajnych zdarzeń.
Nowy Rok, będzie zapewne kolejną próbą gorączkowego szukania rozwiązań i koncepcji dalszego funkcjonowania społeczeństw europejskich, zdezorientowanych, zagubionych, poddanych presji poprawności politycznej z jednej strony, z drugiej zaś zdesperowanych troską o stabilność i ezgystencjalne jutro, rozpaczliwie szukających wyjścia i nadziei. Czy próbą skuteczną?
Bez konieczności wpisywania się w oficjalny dyskurs polityczny, z dystansem do obowiązującej w Europie retoryki, a zarazem zgodnie z powszechnymi odczucami, bez zbędnego patosu, ale jednak w zgodzie z faktami, trzeba podzielić pogląd, że sprawy światowe, europejskie, w tym polskie, nie mają się najlepiej. 
Bez względu na stosunek do kwestii najnowszej, islamskiej emigracji, trudno nie zgodzić się z poglądem, że musi stać się ona przyczynkiem do przemyślenia strategii europejskiej wobec przybyszów z zewnątrz, zwłaszcza imigracji obcej kulturowo. Względy humanitarne, zwykła ludzka przyzwoitość, prawa człowieka, to trwałe wartości w kanonie kultury i aksjologii europejskiej, z drugiej jednak strony, są granice szeroko pojętej wydolności i sprawności europejskiej i nadchodzi nieuchronnie moment - jeżeli już nie został zlekceważony - kiedy Europa musi powiedzieć obcym dosyć. Jest to tym istotniejsze, że najnowsza fala wędrówki ludów, burzy i tak kruchy, europejski ład społeczny, uruchamia mechanizmy społecznej radykalizacji i braku akceptacji wobec tych przybyszów, którzy egzystują w Europie od lat, o kwestii wzrostu zagrożenia zamachami terrorystycznymi, a w konsekwencji narastającym lawionowo braku bezpieczeństwa w Europie - czego koronnym przykładem, gościnne wobec imigrantów Niemcy - nie wspominając.
Kluczową przyczyną powyższych problemów, jest nie tylko utrzymująca się dekoniunktura ekonomiczna w Europie, brak miejsc pracy, a jakże często także perspektyw, dla rdzennych mieszkańców Starego Kontynentu. Fundamentalnym problem jest zdaje się fakt, że przedstawiciele najnowszej imigracji chcą żyć  Europie, a niekoniecznie pracować, chcą dostatnio egzystować, korzystając z hojności europejskich systemów zabezpieczenia społecznego, bez oczekiwanego, niezbędnego, własnego wkładu w finansowanie tych systemów. Nie mniej istotną kwestią jest okoliczność, że owa emigracja chce zdecydowanie zachować odrębność kulturową, nie zakłada asymilacji i integracji z kulturą kraju przyjmującego. To będzie rodziło coraz większe napięcia i konflikty. Wreszcie elementem rozstrzygającym jest presja demograficzna imigrantów na stare społeczeństwa europejskie, wynikająca z odmiennej kultury, ale także z zimnej kalkulacji. Imigranci wiedzą, że w Europie dzietność jest premiowana, czego nie dostrzegają niestety sami Europejczycy, skutkiem czego zagrożenie dramatyczną zmianą w perspektywie dekady - dwóch, struktury społecznej i demograficznej Europy.
Najnowsza imigracja do Europy, stanowi wyzwanie w wielu wymiarach, przyczyni się także niewątpliwie do względnie trwałej zmiany nastrojów i preferencji politycznych, czego pierwszymi negatywnymi beneficjentami będą zdaje się nieuchronnie Francja i Niemcy. 
Z polskiej perspektywy, w tym kontekście, trzeba pamiętać o trwającym i dalekim od rozstrzygnięć konflikcie ukraińskim, który skutkować może w każdej chwili masową imigracją Ukraińców, z którą przyszłoby nam się zmierzyć w pierwszej kolejności. Czy Europa wykaże wtedy wobec Polski solidarność, czy też podzielimy los Grecji i Włoch, zmagających się z negatywami lawiny imigranckiej?
W Polsce stajemy przed równie ważkimi wyzwaniami w wymiarze wewnętrznym. Nieodpowiedzialne, egoistyczne rządy Platformy Europejskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, doprowadziły do czegoś znacznie więcej niż immanentnej demokracji zmiany władzy. Doprowadziły do pełzającej rewolucji, w odniesieniu do życia publicznego i instytucji demokratycznego państwa, z przejawami niestety radykalizmu i rewanżyzmu politycznego. Zwycięzcy wyborów w Polsce - wbrew zapowiedziom z kampanii wyborczych - pałają wobec starych i nowych przeciwników politycznych coraz większą żądzą odwetu. Niczym nie uzasadnione burzenie instytucji demokratycznym, nocne stanowienie prawa, ze szkodą dla autorytetu państwa, a i jakości samego prawa, spotyka się z coraz większym zażenowaniem Polaków, do niedawna także blankietowych zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, czego jaskrawym przykładem postawa prof. J. Staniszkis. Jakiś czas temu pozwoliłem sobie wyrazić pogląd, że PiS - jeżeli wykaże strategiczną dojrzałość i polityczną odpowiedzialność - ma szanse sprawnie i skutecznie rządzić, zgodnie z interesem społecznym, nastawieniem ludzi zmęczonych patologiami rządów Platformy. Niestety, PiS nie tylko powrócił do starej retoryki, doprowadził do politycznego powrotu wydawało się zabalsamowanych, poddanych trwałej hibernacji niektórych liderów, wbrew zapowiedziom z kampanii wyborczej. Sadzę zresztą, że to  nie koniec powrotów w obecnej partii władzy, a i pozorna bierność głównego lidera, może być tylko funkcją czasu, skuteczności i wskazań barometru nastrojów społecznych. PiS zapominając, że dysponuje mandatem co najwyżej 1/3 elektoratu, drogą instrumentalizacji prawa, próbuje dokonać de facto zmiany ustroju państwa bez zmiany konstytucji, okraszając zmiany dodatkowo wzrostem fiskalizmu i ograniczeniem praw obywatelskich. Jeżeli jeszcze okaże się, że zapowiadane wsparcie społeczne zmian, których symbolem miesięczny dodatek 500 zł na każde dziecko, ulegnie dalszym deformacjom, w stosunku do pierwotnej wyborczej jego wersji, poziom niezadowolenia w Polsce przekroczy stany alarmowe i akceptowalne, naturalny stan napięcia w okresie przesileń politycznych. Powracam zatem do tezy, że rządy PiS-u, będące czyścem społecznym, sprokurowanym przez nieudolność Platformy Obywatelskiej i wzmocnionym przez nieodpowiedzialność polityczną SLD, doprowadzą w nadchodzącym roku do poważnym niepokojów społecznych, oby w granicach prawa. Jestem też przekonany, że bez zmiany podejścia ze strony PiS, polityka ta doprowadzi do przedterminowych wyborów parlamentarnych w Polsce, wymuszonych przez ulicę, jeżeli wcześniej nie nastąpi dekompozycja obozu PiS, dokonana pod presją okoliczności i w perspektywie możliwości nowych sojuszy. Zmiana przywództwa politycznego w PO, sprzyjać będzie powstaniu nowego obozu politycznego, przynajmniej w Sejmie, którego filary mogą tworzyć Platforma, Nowoczesna, PSL i część obozu rządowego, zintegrowana wobec J. Gowina. W tych scenariuszach tylko lewicy żal, która utknęła - zdaje się na długo - na mieliznach niewydolności strategicznej, doktrynalno - programowej i personalnej. Swoisty narcyzm i bezradność lewicowych elit, nie będą co prawda trwały wiecznie, ale niestety mogą jeszcze potrwać jakiś czas, którego cezurę czasową stanowi wyobrażnia i odpowiedzialność.
Składając zatem na wszystkim noworoczne życzenia, w wymiarze politycznych oczekiwań, prymat w 2016 roku przyznaję szeroko pojętemu bezpieczeństwu, nawet średnioterminowemu. Do pożądanej i oczekiwanej przez wielu równowagi, droga bowiem jeszcze daleka i wyboista, jeżeli w ogóle nadzieja na jej wytyczenie i stworzenie, ma w aktualnych uwarunkowaniach racjonalne podstawy. Stawiajmy zatem na pragmatyczne bezpieczeństwo, jeżeli równowaga nie jest póki co osiągalna i  możliwa.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz