niedziela, 6 lutego 2011

Pojednanie narodowe - francuskie doświadczenia

            Zbliżająca się 60 rocznica śmierci Philippe'a Petain'a [marszałek zmarł odsiadując wyrok dożywocia, 23 - go lipca 1951 roku w Port - Joinville na wyspie Ile d'Yeu w Bretanii], stanie się niewątpliwie kolejnym przyczynkiem do dyskusji o najnowszej historii Francji, o francuskich dylematach i wyborach [a propos: 1 - go grudnia 2010, władze francuskiego miasteczka Tremblois - Les - Carignau w departamencie Ardennes, zmieniły nazwę ulicy Marszałka Petaina, ostatniej już we Francji !!!].
Dziś chciałbym zwrócić uwagę na inny, acz ważki niezmiernie aspekt sprawy, jakim jest francuskie pojednanie narodowe, po zakończeniu II wojny światowej.
Okres rozliczeń we Francji za kolaborację z Niemcami , której symbolem jest Państwo Francuskie [Vichy], zamyka się liczbą 2071 wyroków śmierci [z czego 1303 skazanych zostało ostatecznie ułaskawionych], oraz 39 tys. skazanych na wyroki więzienia [z czego 2200 na wyrok dożywocia].
Etap rozliczeń we Francji - biorąc pod uwagę zasięg społeczny kolaboracji, formalno - prawny status Vichy [dla przypomnienia Państwo to powstało na skutek decyzji członków francuskiego Zgromadzenia Narodowego, którzy zebrani w Vichy 10 - go lipca 1940 roku, stosunkiem głosów 569 : 80 przekazali pełnię władzy Petainowi; dodajmy, że Państwo Francuskie było uznawane do czasu przez USA i Rząd RP na Uchodźstwie generała Sikorskiego!!!], a przede wszystkim stosunek Francuzów - przebiegał stosunkowo szybko i równie szybko został zamknięty.
Vichy to w historii Francji czas niewątpliwie trudny, także z historycznej perspektywy, różnie do dziś oceniany [argumentacja i aksjologia w tej sprawie nie jest do dziś wcale jednoznaczna, przynajmniej nie we wszystkich środowiskach] i nie tak traumatyczny jak nam się powszechnie wydaje. Za ilustrację jak skomplikowany w ocenach, zwłaszcza postaw ludzkich tamtego pokolenia jest czas Vichy, niech posłużą życiorysy czterech ludzi:

1]. Alphonse Juin [1888 - 1967] - Marszałek Francji, do 1942 roku wysoki rangą oficer Vichy [dowódca wojsk francuskich w Afryce], zmienił front po lądowaniu aliantów w Algierii - przystępuje do Wolnej Francji de Gaulle'a; mianowany marszałkiem w 1952 [po wojnie pełnił wysokie stanowiska w strukturach zbrojnych Francji]; przeciwnik przyznania niepodległości Maroku i Algierii [odszedł ze służby w 1962 roku, w proteście przeciwko niepodległości Algierii];
2]. Jean de Lattre de Tassigny [1889 - 1952] - Marszałek Francji, naczelny dowódca wojsk Vichy w Tunezji, z ruchem de Gaulle'a związany dopiero od 1943 roku; reprezentował Francję przy parafowaniu w Berlinie aktu bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, do 1952 roku naczelny dowódca wojsk francuskich w Indochinach, mianowany marszałkiem pośmiertnie w 1952 roku;
3. Aubert Frere [1881 - 1944] - generał, w 1940 roku przewodniczył Trybunałowi powołanemu przez Petain'a, który skazał zaocznie na śmierć de Gaulle'a za zdradę narodową !!!;  założyciel w 1943 roku ORA [Organisation de resistance de l'armee] skierowanej przeciwko Vichy; zginął aresztowany przez gestapo,13 czerwca 1944 roku we francuskim obozie koncentracyjnym Struthof ;
4. Rene Bousquet [1909 - 1993] - Sekretarz Generalny Policji Vichy [1942 - 1943], skazany w 1949 roku na utratę praw publicznych na okresu 5 - ciu lat; po zakończeniu  wyroku zaangażowany w życie publiczne [między innymi członek Rady Nadzorczej UTA - Union des transports aeriens, funkcjonariusz Banku Indochin, decydent francuskiej prasy - "La Depeche Midi"; pikanterii sprawy z polskiego punktu widzenia dodaje fakt, że szefem Rady Nadzorczej UTA był Antoine Veil, mąż Simone Veil - Przewodniczącej Parlamentu Europejskiego w latach 1979 - 1982, wielokrotnej minister, w okresie II wojny więźniarki Auschwitz - Birkenau i Bergen - Belsen, która w obozach straciła matkę, ojca i brata].

Co spowodowało, że rozliczenia z przeszłością we Francji nie przyjęły kształtu "jakobińskiego terroru", nie skończyły się wyrzuceniem poza nawias życia publicznego setek tysięcy Francuzów ? Czy to przejaw pobłażliwości i  niezdecydowania mający swe źródła w powszechności kolaboracji z Vichy, czy raczej strategicznego myślenia de Gaulle'a?
Moim zdaniem odpowiedź jest oczywista. De Gaulle brał niewątpliwie pod uwagę nastroje społeczne, ale nie one decydowały. Więcej, gdyby Generał był zwolennikiem twardego kursu i permanentnych rozliczeń, uzyskałby przyzwolenie społeczne dla takiej strategii. Nie chciał. Dlaczego? Co zadecydowało, że odrzucił urazy osobiste, oparł się dążeniom do rewanżu, że nigdy w życiu publicznym i walce politycznej nie stosował wobec swoich adwersarzy etykiety kolaborant, vichysta?
O postawie de Gaulle'a decydowało poczucie odpowiedzialności, realizm polityczny, rozumienie racji stanu i interesu narodowego. De Gaulle wiedział, że przyzwolenie na permanentne rozliczenia i lustracje stanowi istotne zagrożenie dla interesu narodowego Francji, jedności narodowej, miał świadomość, że dla Francji istotniejsze od rozliczeń jest walka o pozycję międzynarodową, reformy, odbudowę kraju, zmiany ustrojowe.
Pisząc o francuskim pojednaniu narodowym, mam zarazem poczucie wstydu i żalu za zachowanie polskich elit politycznych, dla których części rozliczenia z przeszłością, stanowią od 1989 roku istotę życia społecznego i funkcjonowania wżyciu publicznym, a zarazem mam świadomość bezpowrotnie utraconych szans i zmarnowanej społecznej energii oraz entuzjazmu.
Pierwotnie próbowano podzielić Polaków według "stosunku do styropianu" [kto strajkował w 1980 i 1989 roku był dobry, kto był internowany był najlepszy], potem według stosunku do Polski Ludowej [zapominając, że to było legalne państwo, powstałe w określonym kontekście historycznym, uznawane przez ONZ, a 40 lat powojennej Polski to czas realnej egzystencji ponad 35 mln ludzi w kraju, którzy codziennie musieli zawierać kompromis ustrojowy, musieli gdzieś mieszkać, pracować uczyć się etc], służby wojskowej przodków [temat szczególnie bolesny i wrażliwy na Górnym Śląsku i Opolszczyźnie], teraz przez stosunek do Katynia, a szerzej przez optykę widzenia stosunków polsko - rosyjskich. Czy nie czas zatrzymać tego szaleństwa? Gdzie mogłaby być polska demokracja, polskie społeczeństwo obywatelskie gdyby nie szaleństwa rozliczeń z przeszłością, gdyby nie stosowana strategia wykluczeń publicznych? 
Moim zdaniem potrzebna jest natychmiastowa zmiana priorytetów politycznych w Polsce, czego wyrazem między innymi pojednanie narodowe i zamknięcie rozliczeń z przeszłością. Przed naszym państwem i narodem stoją wyzwania dalece bardziej istotne niż zastanawianie się czy dziadek, ojciec był członkiem PZPR, funkcjonariuszem Polski Ludowej [nie może to być zresztą powód do wstydu; jeżeli ktoś popełnił czyny zabronione według obowiązującego prawa powinien za to odpowiedzieć na mocy prawomocnego wyroku sądowego, a nie doniesień medialnych czy inicjowanego przez niektóre środowiska ostracyzmu politycznego], niż pytanie o to kto był i po czyjej stronie, w okresie początków transformacji systemowej w Polsce po 1989 roku. 
Jeżeli tego nie zrobimy, jeżeli polska klasa polityczna nie zrozumie, że istotą egzystencji w życiu politycznym i przejawem dbałości o interes narodowy jest debata nad przyszłością i opcjami działania, a nie przeszłością i motywacjami zachowań, czeka nas postępujące zniechęcenie społeczne i apatia obywateli wobec wszelkich przejawów życia publicznego.  
Prace na przeszłością zostawmy niezaangażowanym politycznie historykom!!! i to  raczej w przyszłości. Zostawmy dla nich archiwa i nie pozwólmy na używanie ich dziś dla potrzeb bieżącej walki politycznej.
Od siebie dodam - uprzedzając ewentualnych, pryncypialnych adwersarzy - swego czasu, będąc Prezesem Zarządu Spółki notowanej na GPW w Warszawie, złożyłem Oświadczenie Lustracyjne. 
Nie byłem współpracownikiem tajnych służb i nie działałem przeciwko interesowi państwa polskiego.  

                  
         

      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz