czwartek, 9 czerwca 2011

Umiejętności komandosa - podstawowy wyróżnik polskiej klasy politycznej?

            Ostatnie tygodnie na polskiej scenie politycznej, to niekończący się spektakl utraty reputacji i wiarygodności przez część klasy politycznej, zjawisk patologicznych, a przynajmniej działań niezrozumiałych dla elektoratu, czego symbolem polityczne, egzotyczne transfery, które - po rezultatach ostatniego Kongresu PJN, o czym pisałem w ostatnim poście - uległy, bądź własnie ulegają zasadniczemu przyspieszeniu.
Partia rządząca - Platforma Obywatelska przyjmuje z wyboru rolę dywizji powietrzno - desantowej dla polityków wszystkich opcji, którzy mają zacięcie komandosa [nie zawsze ze stosownym przeszkoleniem]: potrafią skoczyć i wylądować. Rolą partii jest zapewnienie efektywnej logistyki.
Nie ma znaczenia, że do niedawna adwersarzy dzielił ocean różnic, zbiorowa amnezja partii rządzącej każe nie pamiętać o wzajemnych popisach retorycznych, oskarżeniach, stosowanych figurach retorycznych [może dla odświeżenia pamięci warto skorzystać z nagrań archiwalnych audycji radiowo - telewizyjnych?]. 
Z rozbrajającą szczerością motywy takiego postępowania upublicznił w jednym z wywiadów Przewodniczący Klubu Parlamentarnego P.O twierdząc, że dla znanych polityków miejsce na liście znajdzie się zawsze....
Erozja polityczna polskiej sceny politycznej w przedwyborczej gorączce jest faktem. Status potencjalnej partii zwycięskiej jakim obdarzana jest PO jest powodem wystarczającym, że koła ratunkowe rzucane z pomostów statku z napisem Platforma Obywatelska na burcie, cieszą się wśród potencjalnych rozbitków największym wzięciem i atencją.    
Nie jestem pewien, czy menu oferowane przez armatora, jakość koi i warunki mieszkaniowe zadowolą po wyborach wszystkich rozbitków i stałych bywalców statku. 
Nie wiem, czy spodziewane zyski armatora [P.O], nie okażą się iluzoryczne, a i deklarowana kooperatywność rozbitków po uzyskaniu przez nich pełni sił [papierkiem lakmusowym tego procesu mandat poselski], nie okaże się deklaracją bez pokrycia. Oby tylko nie wywołali buntu na pokładzie, celem przejęcia sterów statku....
Niestety polski system partyjny zdominowany przez partikorację i oligarchie partyjne, znalazł czarodziejską różdżkę korygującą procesu demokracji: listy partyjne i miejsce na nich. Ich istnienie jest wystarczającym stymulatorem poprawności politycznej i wierności wobec aksjologii elit partyjnych potencjalnych kandydatów do życia publicznego.
Mam nadzieję, że dynamiczne, różnokierunkowe zmiany jakie zachodzą dziś we Francji, w aspekcie przepływu elektoratu i zmiany preferencji politycznych oraz wyborczych, zostaną także zauważone w Polsce, że znajdą naśladowców.
Za komentarz niech posłużą słowa de Gaulle'a:
"[...]na oczach kraju i zagranicy powtarzało się raz po raz skandaliczne widowisko "rządów" tworzonych na skutek kompromisów, rządów, które ledwie zdołano je uformować, były ze wszystkich stron zaciekle atakowane, wstrząsane niesnaskami i odstępstwem we własnych szeregach, i wkrótce obalane na skutek głosowania, w większości wypadków będącego tylko wyrazem niecierpliwości kandydatów do tek ministerialnych[...]" 
De Gaulle Ch., [1974]; Pamiętniki nadzei. Wyd. MON. Warszawa. s. 31.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz